Zagłębie Lubin w niedzielę o 17:00 podejmie u siebie Legię Warszawa. Spotkanie będzie o tyle ciekawe, że kluby dzieli jedynie dwa punkty, a za sprawą ostatnich porażek w stolicy zrobiło się naprawdę nerwowo.
Kto by się spodziewał, że to Zagłębie Lubin przed rozpoczęciem 12. kolejki Ekstraklasy będzie miało najwięcej zdobytych bramek spośród wszystkich klubów tej ligi. Przed sezonem sporo mówiło się o defensywnym futbolu Leszka Ojrzyńskiego, a tu mocna ofensywa i stabilne 10. miejsce w lidze. Lecha Poznań „Miedziowi” już pokonali. Jak więc będzie z „Wojskowymi”?
Legia Warszawa nie znajduje się obecnie w najlepszej sytuacji. W tabeli stołeczny klub zajmuje dopiero 7. miejsce, co zważywszy na ich potencjał kadrowy nie może nikogo satysfakcjonować. Do tego doszła niedawno porażka z Samsunsporem. Z tego powodu coraz więcej osób podważa kompetencje Edwarda Iordanescu…
Zagłębie Lubin w dobrej kondycji
Nastroje wśród „Miedziowych”, jakie panowały w zeszłym sezonie, delikatnie mówiąc, nie były najlepsza. Ciągłe zmiany trenerów, roszady na stanowisku dyrektora sportowego, słaba forma i walka o utrzymanie do samego końca. Pozostanie w Ekstraklasie ostatecznie zapewnił Leszek Ojrzyński, który swoją pracę miał kontynuować także jesienią. Latem trener lepił z tego, co miał, narzekał na transfery, ale i solidnie punktował. Teraz w klubie jest nowy napastnik, pomocnik i efekty tego widać.
Po pierwszej przerwie reprezentacyjnej Zagłębie Lubin pokonało między innymi przy Bułgarskiej „Kolejorza”, rozniosło 4:0 swoich przyjaciół – Arkę Gdynia,wyeliminowało Radomiaka Radom z Pucharu Polski, a także rozbudziło Leonardo Rochę. Jest on bramkostrzelny jak sprzed epizodu w Rakowie Częstochowa. Trzy gole i jedna asysta po rozegraniu czterech meczów w miedziano-biało-zielonych barwach to wynik imponujący. Dodatkowo Leszek Ojrzyński na tę pozycję posiada też niezłą drugą opcję w postaci Michalisa Kosidisa. Grek, pełniąc funkcję głównej armaty „Miedziowych”, także dobrze się spisywał. Były szkoleniowiec Korony Kielce ma w końcu więcej niż jedną możliwość na tej pozycji i to wykorzystuje.
Oba zespoły w ostatnich pięciu spotkaniach zdobyły po 8️⃣ punktów. Ponadto Miedziowi strzelili jak dotąd najwięcej goli, a w trzech meczach z rzędu do siatki trafiał Leonardo Rocha 🎯 pic.twitter.com/x5apr7P442
— Zagłębie Lubin (@ZaglebieLubin) October 17, 2025
Ofensywa dobrze jest uzupełniana przez zawodników występujących za plecami dawnego snajpera Radomiaka Radom. Adam Radwański w tym sezonie także pokazuje najlepszą wersję siebie. Mecz z Arką Gdynia był tylko tego kwintesencją – dwa gole i asysta, nie bez powodu został wybrany zawodnikiem tego spotkania. Wcześniej też zanotował dobre występy przeciwko GKS-owi Katowice czy Lechii Gdańsk. Na wyróżnienie zasługuje też z pewnością Marcel Reguła. Po odejściu Tomasza Pieńki wychowanek szybko wszedł w buty „złotego chłopaka”. O jego dobrej dyspozycji może świadczyć fakt, że wywalczył sobie miejsce w reprezentacji Polski U-21. Ta ostatnimi czasy, prowadzona przez Jerzego Brzęczka, przejeżdża się po rywalach.
Zagłębie Lubin, choć względem ostatnich miesięcy naprawdę poczyniło godne uznania postępy, to nie jest drużyną bez skazy. Ostatnio chociażby pokazał to Radomiak Radom, który zrewanżował się za Puchar Polski, pokonując „Miedziowych” 3:1. W tym meczu wyjątkowo słabo zaprezentował się duet stoperów w postaci Michała Nalepy i Aleksa Ławniczaka. Kolejny raz środkowi obrońcy pokazują swoją nieregularność – od świetnych występów przeciwko Arce Gdynia czy Lechowi Poznań po takie jak ten w ostatniej kolejce czy z Motorem Lublin. Sam trener Leszek Ojrzyński, podsumowując 1. połowę, użył sformułowania „nie przystoi”.
Legia Warszawa – pora na pobudkę
Przyjezdni natomiast znaleźli się w nieciekawej sytuacji. Spośród ostatnich pięciu spotkań wygrali zaledwie jedno – z nie najlepiej prezentującą się w tym sezonie Pogonią Szczecin. Oczywiście terminarz nie był najwygodniejszy, bo oprócz „Portowców” byli Raków Częstochowa, Jagiellonia Białystok, Samsunspor i Górnik Zabrze, ale takie rezultaty nie przystoją 15-krotnemu mistrzowi Polski.
Praca i pełna koncentracja ⚽️
🔜 #ZAGLEG
📸 @PartykaJanusz pic.twitter.com/jYJanir0vt
— Legia Warszawa 🏆 (@LegiaWarszawa) October 17, 2025
Fala krytyki szczególnie się nasiliła po dwóch ostatnich porażkach. Edward Iordanescu dał odpocząć najważniejszym piłkarzom w europejskich pucharach, by ci… zdobyli honorową bramkę na 3:1 w 90. minucie spotkania z Górnikiem Zabrze. Z tego powodu można zadać sobie pytanie, jak ta drużyna ma być gotowa do gry na wszystkich frontach. Śląska ekipa wypunktowała wszystkie słabe strony Warszawiaków. Pozytywem tego meczu był chyba tylko występ Damiana Szymańskiego, który zaliczna naprawdę udany powrót do rodzimej ligi.
Sytuacji nie ułatwiają także kontuzje. Najbardziej dotkliwa wydaje się ta Jeana-Pierre’a Nsame’a. Jedną z bolączek drużyny jest właśnie forma napastników. Kibice wciąż czekają na przebudzenie Milety Rajovicia, na którego wydano niemałe pieniądze. Duńczyk to na pewno zawodnik o sporym potencjale, ale zanim w pełni pokaże go w szeregach „Wojskowych”, trzeba będzie trochę poczekać. Przeciwko każdemu z pięciu wymienionych wyżej rywali zaprezentował się znacznie poniżej oczekiwań. Jeden gol z rzutu karnego to całość jego dorobku w tych pojedynkach.
Nieco poprawić humory za to może powrót do zdrowia Claude’a Gonçalvesa i Kamila Piątkowskiego. Rumuński szkoleniowiec zapowiedział, że obaj zawodnicy są gotowi do gry w Lubinie. Nie ma co ukrywać, że bez reprezentanta Polski w obronie defensywa dużo na jakości straciła. Wcześniej mówiło się także o powołaniu 25-latka do kadry, a z nim na boisku „Legionici” zachowali czyste konto z Jagiellonią Białystok czy Pogonią Szczecin.
Zagłębie Lubin przełamie złą passę?
Zimny wieczór 20 grudnia 2019 roku – od tej daty minęło już prawie sześć lat. Niby zwykły dzień, w którym przygotowania do świąt szły pełną parą, ale to właśnie wtedy po raz ostatni Zagłębie Lubin pokonało Legię Warszawa, a rezultat końcowy wyniósł 2:1. Dla „Miedziowych” na listę strzelców wpisał się świetnie zapowiadający w tamtym okresie Bartosz Białek, w pomocy na transfer do klubu ze stolicy pracował Bartosz Ślisz, akcje kreował Filip Starzyński, a kapitanem był Lubomir Guldan.
Jeśli chodzi natomiast o ekipę przyjezdnych, to po boisku biegały takie osobistości jak Michał Karbownik, Jarosław Niezgoda, Mateusz Wieteska czy Paweł Wszołek – choć ten ostatni chyba nie robi już na nikim wrażenia. Warto dodać, że w tym samym sezonie Legia Warszawa sięgnęła po swoje ostatnie mistrzostwo.
W zasadzie „Miedziowi” od tego czasu nie tylko że ze stołecznym klubem nie wygrali, ale także ani razu nie zremisowali. W ostatnim sezonie w dwumeczu Warszawiacy wygrali 5:0. Zważywszy jednak na obecną sytuację obu zespołów, w Lubinie mają nadzieję na przełamanie tej katastrofalnej passy. Kibice mają nawet wypełnić stadion. Rok temu na starcie tych ekip przyszło niespełna osiem tysięcy osób.
fot. Mateusz Kostrzewa / Legia Warszawa
Mateusz Konsewicz


