W sobotę o godzinie 14:45 Pogoń Szczecin zmierzy się na wyjeździe z Radomiakiem Radom. Stawką spotkania są europejskie puchary – każdy błąd może kosztować Portowców utratę szans na grę w Europie.
Ostatni mecz – finał Pucharu Polski z Legią Warszawa – zakończył się dla szczecinian rozczarowaniem. Teraz, po porażce na PGE Narodowym, będą chcieli udowodnić swoją wartość i wrócić na zwycięski szlak.
Zapowiada się interesujące starcie – zobacz zapowiedź meczu.
Pogoń przegrywa w finale pucharu polski
W poprzednim tygodniu Portowcy przegrali finał Pucharu Polski z Legią Warszawa. Mimo minimalnej porażki 3:4, byli zespołem słabszym, ponieważ to Legia kontrolowała przebieg meczu. Już na początku spotkania mogła prowadzić 2:0, lecz na szczęście dla szczecinian Marc Gual nie wykorzystał rzutu karnego. Warszawiacy dwukrotnie obejmowali prowadzenie, stwarzając przy tym mnóstwo sytuacji — momentami byli wręcz nie do zatrzymania. Najważniejszym ogniwem w szeregach Legii był Morishita, który chwilami przypominał reinkarnację Maradony, mijając obrońców Pogoni jak pachołki treningowe. Pogoń Szczecin zdecydowanie musi poprawić grę w defensywie, ponieważ w ostatnich dwóch meczach straciła aż osiem bramek. Przy takiej postawie goście z pewnością daleko nie zajdą.
Radomiak Radom: seria remisów – czy Pogoń przerwie dobrą passę rywali?
W ostatnich trzech meczach Radomiak Radom zremisował za każdym razem. Co więcej, najtrudniejsze z tych spotkań miało miejsce z Lechem Poznań, w którym udało im się urwać punkt. Może to okazać się kluczowe, ponieważ ten właśnie remis może zadecydować o utracie mistrzostwa przez Kolejorza. Tym samym Radomiak pokazał, że nie ma dla niego rzeczy niemożliwych i potrafi stawić opór nawet największym zespołom. Co prawda gospodarze najprawdopodobniej zapewnili już sobie utrzymanie w PKO Ekstraklasie, jednak nie oznacza to, że odpuszczą nadchodzące spotkanie. Wręcz przeciwnie – będą chcieli zaprezentować się z dobrej strony przed własną publicznością i sięgnąć po kolejne punkty.
Kouluris poluje na kolejne trafienia
Warto wspomnieć o najlepszym strzelcu tego sezonu – Koulurisie. Choć nie trafił do siatki w finale Pucharu Polski, to wciąż pozostaje liderem klasyfikacji strzelców PKO Ekstraklasy z dorobkiem 25 goli. Z pewnością będzie chciał powiększyć ten wynik, zwłaszcza że w meczu z Puszczą zdobył aż cztery bramki. Jeśli gospodarze myślą o zwycięstwie, muszą znaleźć sposób na zatrzymanie „greckiego Boga” – tak jak skutecznie zrobiła to ostatnio Legia Warszawa.