Pierwsze spotkanie rozegrane przez Jagiellonię na wyjeździe z TSC Bačka Topola zakończyło się wynikiem 3:1 dla drużyny gości. Dwubramkowa przewaga w meczu rewanżowym jest naprawdę solidnym argumentem przemawiającym za awansem polskiej drużyny do kolejnego etapu europejskich pucharów, choć, jak wiadomo, piłka nożna bywa nieprzewidywalna. Weźmy zatem pod lupę oba zespoły.
Zespół Jagiellonii, który rewanżowe spotkanie będzie rozgrywał na własnym stadionie, wiosenną rundę zaczął naprawdę dobrze. W czterech spotkaniach o punkty drużyna Adriana Siemieńca triumfowała trzy razy, a raz przegrała ze Stalą Mielec (1:2). W ostatnim meczu zespół z Białegostoku pokonał na własnym stadionie Motor Lublin 3:0. Forma ofensywna polskiej drużyny jest naprawdę dobra – w ostatnich czterech meczach Jaga strzeliła 12 bramek.
W pierwszym spotkaniu z serbską drużyną Jagiellonia, mimo że jako pierwsza straciła bramkę po fantastycznym golu Vieljeux Mboungou z 17. metra, już trzy minuty później cieszyła się z wyrównania stanu spotkania. Pomimo zbliżonego posiadania piłki mistrz Polski wykreował sobie aż 2,17 xG. Przykładowo, w meczu z Motorem, w którym Jagiellonia również zdobyła trzy bramki, jej xG wyniosło 1,29. Oprócz tego Jaga zdominowała swoich rywali w innej statystyce – mowa tu o strzałach w polu karnym, których podopieczni Adriana Siemieńca oddali aż 11.
Jeśli chodzi o drużynę gości, czeka ją naprawdę trudne zadanie. Ostatnim razem, kiedy Jagiellonia straciła więcej niż dwie bramki w meczu, było spotkanie z NK Celje, tylko że wówczas polska drużyna również zdobyła trzy bramki, a więc był to mecz dwóch ofensywnych zespołów. Tym razem sytuacja wygląda zgoła inaczej. Serbska drużyna, chcąc myśleć o awansie, musi atakować, natomiast Jagiellonię, która w swoim składzie ma naprawdę szybkich zawodników, stać na obronę i szybkie wychodzenie z kontrą, co może być zabójcze dla drużyny Jovana Damjanovicia.
Dodatkowo ogromnym atutem Jagiellonii w pierwszym meczu były długie piłki – właściwie wszystkie bramki padły właśnie po takich zagraniach. Obrońcy gości nie potrafili się odnaleźć w tego typu akcjach rywali, co skończyło się dla nich tragicznie. Muszą oni również szczególnie skupić się na najlepszym strzelcu Jagi w Lidze Konferencji, czyli Afimico Pululu. Reprezentant Angoli jest obecnie królem strzelców, a w pierwszym spotkaniu z TSC również zdobył gola strzałem zza pola karnego.
Innym aspektem jest białostocka twierdza. Jagiellonia ostatni raz na własnym stadionie przegrała w meczu z Ajaxem Amsterdam o awans do Ligi Europy (1:4). Piłkarzami serbskiej drużyny, na których warto zawiesić oko, są z pewnością strzelec jedynej bramki dla gospodarzy w pierwszym meczu – skrzydłowy Vieljeux Mboungou, który na swojej flance kilka razy ośmieszył debiutującego w tych rozgrywkach Norberta Wojtuszka, a także pomocnik, który jest w zasadzie głównym kreatorem gry serbskiego zespołu – Petar Stanić.
Szymon Ignacek