Były polski bokser Dawid Kostecki miał popełnić samobójstwo w swojej celi w zakładzie karnym Warszawa-Białołęka. Jak się okazuje, przebywał on w stołecznym areszcie, gdyż miał być świadkiem w procesie w sprawie rozboju sprzed 11 lat. „Cygan” nie dożył rozprawy.
Rozprawa widmo
Jak dowiedzieli się dziennikarze „Rzeczpospolitej” Kostecki miał zeznawać w sprawie Tomasza G. ps. Grzywacz. Po to sprowadzono go do Warszawy – do tej pory przebywał w rzeszowskim więzieniu, gdzie od 3 lat odsiadywał 5-letni wyrok za prowadzenie zorganizowanej grupy przestępczej. Pierwsza rozprawa miała odbyć się 1 lipca, jednak nie doszło do niej, bo nie stawił się obrońca oskarżonego. Kolejny termin ustalono na 14 sierpnia. „Cygan” powiesił się na pętli zrobionej z prześcieradła 2 sierpnia…
Zbyt wiele niewiadomych
Wątpliwości co do okoliczności tej śmierci jest wiele. W celi wraz z Kosteckim było jeszcze trzech innych więźniów. Żaden z nich w porę nie zareagował. Rodzina byłego pięściarza nie wierzy w samobójstwo. Dzień przed tragedią Dawid miał rozmawiać z żoną, obiecał zadzwonić na drugi dzień. Rzeczniczka Służby Więziennej przekonuje, że „Cygan” nie przejawiał skłonności do targnięcia się na swoje życie, o czym świadczą wyniki przeprowadzanej wcześniej konsultacji psychologicznej. Najbardziej w tej sprawie dziwi jednak fakt, że Kosteckiemu nie pozwolono wrócić po niedoszłej pierwszej rozprawie do zakładu w Rzeszowie. To budzi przesłanki do wysnucia przez swoistej teorii spiskowej.
Czy „Cygan” wiedział zbyt wiele?
W 2012 roku Kostecki miał stoczyć walkę ze słynnym Royem Jonesem Jr. To miał być kolejny wielki wieczór polskiego boksu. Nie był, bo na kilka dni przed pojedynkiem „Cygan” został zatrzymany przez policję.
Później, niejako w odwecie, ujawnił powiązania funkcjonariuszy CBŚ z podkarpackimi agencjami towarzyskimi prowadzonymi przez braci Aleksieja i Jewgenija R. Policjanci i urzędnicy mieli czerpać zyski ze współpracy z ukraińskimi sutenerami, za co mieli nad nimi roztaczać parasol ochronny. Była to część tzw. „Afery podkarpackiej”. Kostecki, który sam odsiadywał też wyrok za czerpanie korzyści z nierządu, mógł dysponować wieloma niewygodnymi informacjami. W tym roku w dziwnych okolicznościach zginęły już dwie osoby, które zeznawały w sprawie afery. Dawid jest trzeci…
Dyrektor generalny Służby Więziennej w Warszawie powołał specjalny zespół, który zbada okoliczności śmierci w zakładzie na Białołęce. Dawid Kostecki miał 38 lat, osierocił czwórkę dzieci.
Żródło: Rzeczpospolita