Reprezentacja Polski pokonała Nową Zelandię 1:0 w dzisiejszym meczu towarzyskim. Zapraszam na wnioski po tym spotkaniu.
1. Kadra powinna rozgrywać sparingi na różnych stadionach
Frekwencja na Stadionie Śląskim w Chorzowie, delikatnie mówiąc, nie powalała. Na trybunach pojawiło się niecałe 30 tysięcy kibiców, a legendarny Kocioł Czarownic świecił pustkami. To skłania do wniosku, że reprezentacja Polski powinna częściej rozgrywać mecze towarzyskie w różnych częściach kraju.
Kadra narodowa to dobro wspólne, dlatego każdy kibic powinien mieć okazję zobaczyć ją na żywo w swoim regionie. W Polsce nie brakuje nowoczesnych obiektów – od dużych stadionów we Wrocławiu, Poznaniu czy Gdańsku, po bardziej kameralne, jak w Łodzi czy Szczecinie. Spotkanie reprezentacji na takim stadionie byłoby wyjątkowym wydarzeniem dla lokalnych fanów i mogłoby przyciągnąć pełne trybuny.
2. Nowa Zelandia próbowała wszystkiego, by powstrzymać naszych piłkarzy
Różnica klas między zespołami nie była tak duża, jak mogło się wydawać przed pierwszym gwizdkiem. Nowa Zelandia odstawała indywidualnie, ale momentami prezentowała się naprawdę solidnie.
Goście często uciekali się do fauli, próbując przerwać nasze groźnie zapowiadające się akcje. Ich ofensywa opierała się głównie na kontratakach i stałych fragmentach gry – właśnie po tych sytuacjach nasza obrona miała najwięcej pracy. Na szczęście defensywa spisała się bez zarzutu, a mecz zakończyliśmy z czystym kontem.
W końcówce rywale potrafili jednak napędzić polskim kibicom sporo strachu. Zwycięstwo 1:0 cieszy, ale nie obyło się bez nerwów.
3. Paweł Wszołek potwierdził, że jest wartościowym zmiennikiem
Pozycja Pawła Wszołka w reprezentacji od dawna budzi dyskusje. Wielu kibiców uważa, że warto stawiać na młodszych zawodników, jednak piłkarz Legii konsekwentnie udowadnia, że ma reprezentacyjny poziom.
We wrześniu w meczu z Holandią dał bardzo dobrą zmianę, a dziś ponownie potwierdził swoją przydatność. W 48. minucie asystował przy trafieniu Piotra Zielińskiego, które dało Polsce zwycięstwo. Wszołek to typ gracza, który potrafi wejść z ławki i od razu wnieść energię, jakość oraz doświadczenie. Taki zawodnik zawsze się przydaje.
4. Piotr Zieliński w końcu się odblokował
Piotr Zieliński to piłkarz, na którego ciąży ogromna presja. Kibice oczekują od niego błysku, bo grał w klubach pokroju Napoli i Interu. Dziś wreszcie się przełamał – jego piękny gol przesądził o zwycięstwie z Nową Zelandią.
Na tego gola czekał od października 2024 roku, od meczu z Chorwacją (3:3). Trafienie z pewnością doda mu pewności siebie, zwłaszcza że podczas wrześniowego zgrupowania również miał udział przy golu Roberta Lewandowskiego. Jeśli Zieliński utrzyma tę formę, może wreszcie stać się liderem, jakiego od dawna oczekują kibice.
5. Mecz nieoczywistych bohaterów
W starciu z Nową Zelandią błysnęło kilku piłkarzy, których rzadko wskazuje się jako ważnych kadrowiczów.
Bardzo solidny debiut zanotował Jan Ziółkowski z AS Romy. Choć nie ma wielu minut w klubie, w reprezentacji zaprezentował się dojrzale i pewnie w obronie.
Z bardzo dobrej strony pokazał się również Michał Skóraś – aktywny, odważny, często szukający dryblingu i gry jeden na jeden. Takim występem mocno zaznaczył swoją kandydaturę do gry w podstawowym składzie, rywalizując z Zalewskim czy Kamińskim.
Na pochwały zasłużył też Bartłomiej Drągowski. Wyszedł w podstawowym składzie i nie zawiódł – miał kilka klasowych interwencji i emanował spokojem w trudnych momentach.
Podsumowanie
Polska wygrała 1:0, ale styl gry pozostawił niedosyt. Zabrakło większej odwagi i zdecydowania w ofensywie. Taki mecz powinniśmy rozstrzygać wcześniej i wyraźniej, bez niepotrzebnych nerwów w końcówce.
W szkolnej skali dałbym reprezentacji ocenę 3+ – poprawny występ z kilkoma pozytywnymi akcentami, lecz bez przekonującej dominacji. Przed niedzielnym meczem z Litwą Jan Urban i jego zespół mają jeszcze sporo do poprawy. Kibice liczą, że starcie w Kownie pokaże, iż spotkanie z Nową Zelandią było jedynie wypadkiem przy pracy.
Foto: Sebastian Frej/Getty Images
Autor: Władysław Mioduszewski


