Lech kontynuuje przygodę w LKE! [ZAPOWIEDŹ]

Tak, tak to już dzisiaj! 21:00, Stadion w Poznaniu, Bułgarska. To trzeba obejrzeć! Spotkanie określane przez wielu mianem najważniejszego meczu polskiej drużyny w europejskich pucharach będzie miało miejsce już za parę godzin. Jak mówił wstęp radiowy przed mistrzowskim meczem z Zagłębiem w zeszłym sezonie – „kibicu Lecha, to twój dzień!”. Polska drużyna w XXI wieku nigdy nie była tak blisko wielkich stadionów i aren piłkarskich. Czego więc można spodziewać się po dzisiejszym meczu?

Przede wszystkim spokoju. Obie drużyny mają świadomość, że to 180 minut gry (o ile nie więcej), a nie 90 zadecyduje o tym, kto przejdzie dalej. Tak więc raczej nie ma co myśleć dzisiaj o wielu bramkach, sytuacjach i popisowych zagraniach. Przedstawiciele Djurgardens jasno określili, że wynik 0:0 w Poznaniu będą uznawać za udany. Co może działać na korzyść „Kolejorza”? Z pewnością to, że sezon w Szwecji rozpocznie się dopiero na początku kwietnia i dzisiejszy rywal Lecha ma za sobą raptem parę meczów w Pucharze Szwecji. Jeśli chodzi o dyspozycję Lecha, to w ostatnim tygodniu można mówić tylko dobrze lub nawet bardzo dobrze, ponieważ w ostatniej kolejce Ekstraklasy mistrz Polski łatwo rozprawił się 5:0 z konającą w lidze Lechią Gdańsk. Jednak zarówno sztab Lecha jak i Djurgardens wypowiada się z wzajemnym szacunkiem i z pewnością jest w tym trochę kurtuazji, ale widać, że dla obu drużyn jest to niesamowicie ważny mecz, dla Djurgardens określany nawet najważniejszym w historii. Jeśli chodzi o presję, to większa jest zdecydowanie po stronie Lecha. Pierwsze spotkanie grane u siebie, czyli tam gdzie Lech dał się ponosić magii trybun w tym sezonie – chociażby w meczach z Villarrealem czy Bodo. Mecz u siebie dla Lecha jest ważny także z perspektywy liczb. W tym sezonie Ligi Konferencji, „Kolejorz” stracił tylko jedną bramkę u siebie – w wygranym 4:1 meczu z Austrią Wiedeń. Natomiast jeśli chodzi o wyjazdowe spotkania Lecha w europejskich pucharach, to niestety jest na co narzekać – podopieczni Johna van den Broma ani razu nie wygrali na stadionie rywala (1 przegrana i 3 remisy). Tak więc można spodziewać się, że jeśli jakaś drużyna ma atakować i dominować na placu gry, to będzie to Lech, bo on po prostu musi. Jeśli „Kolejorz” nie zbuduje sobie zaliczki po dzisiejszym meczu, to o awans może być ciężko, patrząc także na to, że zespół Djurgardens gra na stadionie ze sztuczną nawierzchnią. Kto wyjdzie zwycięsko z tego starcia? Przekonamy się już około 23:00!

 

Autor: Mateusz Dukat

czytaj dalej...

udostępnij na:

REKLAMA

najnowsze