Czas na kolejne odrabianie zaległości w Premier League. W jedynym dzisiejszym meczu Aston Villa podejmie na własnym obiekcie drużynę Liverpoolu, która będzie walczyć do końca o tytuł. To spotkanie 33. kolejki miało odbyć się w okresie świątecznym, jednak zostało odwołane z powodu meczu gości z Manchesterem City w półfinale Pucharu Anglii. W pierwszym starciu obecnego sezonu pomiędzy obiema ekipami The Reds wygrali skromnie 1:0. Spodziewajmy się wieczorem emocjonującego widowiska. Na sędziego wyznaczono Jonathana Mossa. Pierwszy gwizdek na Villa Park o 21:00.
Gospodarzy rzecz jasna poprowadzi Steven Gerrard, była legenda Liverpoolu. Jest on niesamowicie doceniany przez fanów z Merseyside, jednak dzisiaj staje po drugiej stronie barykady i może pogrzebać ostatecznie nadzieje podopiecznych Jurgena Kloppa na mistrzostwo. Na pewno z tego powodu nie spodziewajmy się ulgi i słabszej gry ze strony The Villans, bowiem to jest sport i każdy tu chce zgarnąć trzy punkty. Nie będzie miejsca na sentymenty. Zajmują 11. miejsce i tracą tylko jedno ,,oczko” do dziesiątego Crystal Palace. Co prawda Lwy nie walczą już o żaden wielki cel, ale z pewnością chcieliby zakończyć rozgrywki ligowe w pierwszej połowie tabeli. Byłby to niewątpliwie sukces dla tego klubu po nienajlepszym początku kampanii i zatrudnieniu nowego menedżera w trakcie trwania sezonu. Grają w kratkę, trudno wyczuć jak zagrają danego dnia. Przezwyciężyli niedawny kryzys i są aktualnie w niezłej formie. Mogą być postrachem dla dzisiejszych przeciwników. Potrafią postawić się najlepszym firmom. Pokonali już między innymi Manchester United czy West Ham. W pięciu ostatnich spotkaniach o punkty dwukrotnie zwyciężyli, tyle samo razy przegrali i jeden pojedynek zremisowali z Leicester. W ubiegły weekend rozprawili się na wyjeździe z walczącym o utrzymanie Burnley 1:3. Doznali jednak także bolesnej porażki u siebie z Tottenhamem 0:4. Na pewno nie są w oszałamiającej dyspozycji, ale również nie ma tragedii. Przed nimi piekielnie trudne zadanie dziś, by powstrzymać świetną ofensywę gości. Spodziewajmy się The Villans głównie na własnej połowie, broniących się przed atakami rywali i czekających na błędy przeciwników i kontry. Menedżer gospodarzy nie będzie mógł dziś skorzystać tylko z Kortneya House’a. Ma duże pole wyboru, swoich najlepszych piłkarzy i brak zmartwień dotyczących personaliów. Posiadają szybkich graczy. Wystąpią w ustawieniu 4-3-1-2. Na środku obrony zagrają Ezri Konsa i Tyrone Mings. Od pierwszej minuty na boisku pojawi się podstawowy lewy defensor, nasz rodak – Matty Cash. W linii pomocy ujrzymy tercet John McGinn, Calum Chambers i Douglas Luiz. Ich celem będzie wsparcie defensywy w bronieniu dostępu do własnej bramki, walka w środku pola i rozgrywanie futbolówki od czasu do czasu. Także gdy nadarzy się okazja będą starali się stwarzać sytuacje bramkowe za pomocą ekspresowych ataków. Duet napastników stworzą Danny Ings i Ollie Watkins, wysocy zawodnicy, dobrze rozumiejący się. Drzemie w tej formacji duży potencjał i nadzieja na solidne zagrożenie bramki Alissona. Wspierać ich na dziesiątce, szukać wolnych przestrzeni do zagrania piłki ma szybki Emiliano Buendia. Także będzie szukał szans samemu na strzał.
Liverpool zaś walczy o mistrzostwo Anglii. Jednak skomplikowali sobie sprawę, remisując w sobotę na Anfield z Kogutami 1:1. Dominowali w spotkaniu, ale nie byli w stanie złamać defensywę rywali więcej niż raz. Szanse ich na osiągnięcie wymarzonego celu bardzo zmalały. Nie dość, że mają trzy punkty straty do The Citizens, to na ich niekorzyść przemawia niekorzystny bilans bramkowy, który podreperowali sobie bardzo mocno gracze Guardioli wygrywając z Newcastle aż 5:0. Więc podopieczni niemieckiego trenera muszą wygrywać wszystkie spotkania oraz strzelać możliwie dużo goli, co jest warunkiem absolutnie koniecznym. Nie są jednak zdani tylko na siebie, bowiem muszą liczyć na chociaż jedną porażkę ich rywali w czterech meczach i to, że będą mniej strzelali. Terminarz zaś jedni i drudzy nie mają najłatwiejszy, bo na ich drodze będzie stała między innymi ekipa Wolverhampton. Z pewnością to goście są zdecydowanym faworytem tego dzisiejszego starcia i zrobią wszystko by zwyciężyć i wciąż liczyć się w wyścigu o mistrzostwo. The Reds są ostatnio w niezłej formie. Nie przegrali żadnego z pięciu ostatnich meczów, wygrali zaś trzy i zremisowali dwa. Tak jak wspomniałem teraz muszą już do końca tylko wygrywać. Nie dawno temu wygrali w rewanżowym pojedynku półfinałowym Ligi Mistrzów z Villarrealem 3:2 na obcym terenie dzięki czemu awansowali do wielkiego finału, w którym zagrają 28 czerwca z Realem Madryt o najbardziej prestiżowe trofeum w piłce klubowej. Teraz jednak uwagę skupiają tylko oczywiście na zmaganiach w angielskiej ekstraklasie. Jurgen Klopp nie będzie mógł dziś skorzystać tylko z Roberto Firmino. Wszyscy poza tym napastnikiem są do dyspozycji Niemca, więc ma on wielką swobodę w wyborze wyjściowej jedenastki. Pośle w bój najlepszych możliwie piłkarzy. Ta kadra ma niesamowitą jakość. Spodziewajmy się ich głównie atakujących bramkę przeciwnika i mających zdecydowanie większe posiadanie piłki. Zagrają w standardowym dla siebie ustawieniu 4-3-3. Duet stoperów utworzą Matip z Van Dijkiem. Zaskoczeniem jest brak na bokach obrony Alexandra Arnolda i Robertsona, których mają zastąpić Gomez oraz Tsimikas. W linii pomocy zagra trójka niesamowitych zawodników: Keita, Fabinho i Thiago. Na pewno przejmą kontrolę nad środkiem pola, będą nieustępliwi w odbiorze futbolówki rywalowi i z pewnością będą przede wszystkim wspierać ofensywę gości, kreować akcje. W ataku będzie duża jakość, tercet, którego obawia się bez wątpienia każdy ich rywal. Zagrają Salah, Jota i Diaz. Ma zabraknąć od pierwszej minuty Senegalczyka Mane. Największą uwagę należy zwrócić na Egipcjanina, który jest główną gwarancją goli dzięki swemu świetnemu dryblingowi i przyspieszeniu. Jest motorem napędowym stwarzającym również sytuacje partnerom z drużyny.
Przewidywane składy:
Aston Villa: Martinez – Cash, Mings, Konsa, Digne – McGinn, Chambers, Luiz – Buendia – Ings, Watkins
Liverpool: Alisson – Gomez, Van Dijk, Matip, Tsimikas – Keita, Fabinho, Thiago – Salah, Jota, Diaz
Marcin Kowalewski