W niedzielnym hicie La Liga Real Madryt podejmie Betis. Podopieczni Zinedine’a Zidana cały czas mają szanse na mistrzostwo Hiszpanii i Ligę Mistrzów. Obecny tydzień zdecyduje czy pandemiczny sezon skończy się dla Królewskich sukcesem, czy totalną porażką. Kalendarz Los Blancos jest wypchany do granic możliwości, ale na tym etapie rozgrywek nie ma możliwości na potknięcie.
Królewscy nadal mają szanse na zakończenie sezonu 2020/2021 z podwójną koroną. Sytuacja w tabeli La Liga pozostaje otwarta. Przed 32. kolejką Królewscy tracą trzy punkty do Atletico i mają dwa oczka przewagi nad Barceloną, która ma jeden zaległy mecz. Wygrana z Betisem na Estadio Alfredo Di Stéfano to obowiązek. Zwłaszcza że drużyna Manuela Pellegriniego złapała ostatnio ostrą zadyszkę. Szósty w lidze Betis zremisował swoje cztery poprzednie mecze i ciągle nie jest pewny europejskich pucharów. Różnica między piątym Realem Sociedad a szóstym Villarrealem wynosi zaledwie jeden punkt i rywalizacja o miejsca w czołowej szóstce zapowiada się równie ciekawie co o mistrzostwo.
Podstawowym pytaniem jest, czy Real Madryt wytrzyma ten maraton i nie pogubi po drodze jakże cennych na tym etapie sezonu punktów. Podopieczni Zinedine’a Zidana od początku kwietnia grają praktycznie co trzy dni! Tak duże natężenie meczów połączone z wieloma kontuzjami, z którymi zmagają się Królewscy to mieszanka wybuchowa. Na szczęście dla Francuza na ten trudny okres wraca kilku kluczowych piłkarzy. Los Blancos w starciu z Betisem będą mogli skorzystać z usług Daniego Carvajala i dawno niewidzianego Edena Hazarda.
Autor: Artur Wahlgren