Klub piłkarski na wakacyjnej wyspie imprez – UD Ibiza

Jeszcze trochę ponad pięć lat temu zespół pod taką nazwą w ogóle nie istniał. Realizacji marzenia o pokazaniu się Ibizy na piłkarskiej mapie Hiszpanii podjął się Amadeo Salvo. Nowy klub byłego prezydenta Valencii wyróżnił się już rok temu, wygrywając przez 70 minut z Barceloną w Pucharze Króla, teraz wyrzucili z tych rozgrywek Celtę Vigo. Historia Ibizy ma skończyć się w LaLiga.

Wygrana na loterii

Piłka nożna na Ibizie nie była sportem, w który ktokolwiek inwestowałby wielkie pieniądze. Owszem, kluby stamtąd występowały na regionalnych szczeblach w Hiszpanii, ale nic więcej. Poprzedniczka UD Ibizy – Ibiza-Eivissa potrafiła nawet awansować na trzeci poziom rozgrywkowy, czyli do Segunda Division B. Dwa lata po historycznym awansie i zawitaniu profesjonalnego futbolu na wakacyjną wyspę klub rozpadł się z powodu niewypłacalności finansowej. Z powodu długu w wysokości ok. miliona euro postanowiono zamknąć klub, który nie miał większych pespektyw na dalsze życie. Ibiza na pięć lat zniknęła z piłkarskiej mapy Hiszpanii.

Oczywiście, wyspa ta na całym świecie znana jest z wakacji, lata, dyskoteki i szampańskich zabaw do rana w znakomitym śródziemnomorskim klimacie. To miejsce, gdzie można odpocząć i delektować się luzem, jaki panuje wśród tamtejszych mieszkańców. Do 2015 roku nie można było kojarzyć tego obszaru z futbolem. Wtedy wszystko się zmieniło. Ibiza wyciągnęła ten tytułowy wygrany los na loterii. Na wyspę przybył Amadeo Salvo. Człowiek, który wcześniej przez dwa lata był prezydentem Valencii. Odszedł z klubu z powodu nowego właściciela. Tym właścicielem został Peter Lim. Sam Salvo tłumaczył odejście powodami osobistymi, ale hiszpańskie media doszły do tego, że nie zgadzał się z Limem w wielu kwestiach organizacyjnych, więc podał się do dymisji. W kilka miesięcy Ibiza stała się miejscem, gdzie chciał (i nadal chce) realizować marzenia. Twierdzi, że miejsce takie jak ta wyspa powinno mieć przedstawiciela piłkarskiego, z którego będzie znane. Zaczął swój plan wdrażać w życie.

Szybki progres

UD Ibiza przejęła stadion i częściowo oficjalną nazwę od klubu (UD Ibiza-Eivissa), który rozpadł się w 2010 roku. Zaczęli od ligi regionalnej, by już po sezonie 17/18 awansować na czwarty poziom rozgrywkowy (Tercera Division). Już sezon później stanęli przed szansą na promocję do trzeciej ligi. W finale baraży ulegli jednak drużynie Levante B przegrywając po rzutach karnych. Mimo tego znalazła się szansa na grę w trzeciej lidze. Lorca FC (klub, który awansował) miał problemy finansowe. Amadeo Salvo, nie mógł nie skorzystać z szansy. Zobowiązał się spłacić dług (ok. 700 tysięcy euro) i zająć miejsce Lorki. Tak się stało. Ibiza zagrała na trzecim poziomie rozgrywkowym. Moment, kiedy świat o nich usłyszał, przypadł na początek 2020 roku. Oprócz walki o awans do Segunda Divison – na zaplecze LaLiga – wylosowali FC Barcelonę w 1/16 Pucharu Króla po wcześniejszym wyeliminowaniu Albacete. Na Ibizie rozpoczęło się prawdziwe święto. Miała tam przecież przylecieć jedna z najlepszych drużyn na świecie.

Wizyta Barcelony

Po wylosowaniu Ibizy, jedna z hiszpańskich telewizji (TV3) poświęciła chwilę w swoim programie Esport Club na scharakteryzowanie przeciwnika. Problem w tym, że na ekranie w studiu obok herbu Barcelony znalazły się dwie wisienki. Są one symbolem jednego z najsłynniejszych klubów nocnych na wyspie – Pacha. Zdenerwowało to Amadeo Salvo, który na swoim Twitterze wymownie skomentował sytuację.

„Głupców jest wielu. Odpady telewizyjne finansowane ze skarbu państwa. Żeby nawet klub piłkarski kojarzyć z dyskotekami, musisz być zabawny. Do zobaczenia na Can Misses, a powiem wam w twarz, co o tym sądzę.”

Zatrzymajmy się teraz na chwilę przy kibicach zespołu. Kilka godzin przed rozpoczęciem sprzedaży na spotkanie z Dumą Katalonii przy budynku klubowym rozciągała się ogromna kolejka osób, które czekały na zakup swojego biletu. Podobno, niektóre osoby z końcówki tłumu nie otrzymały swojej wejściówki, bo zostały wykupione przez ludzi przed nimi. Klub rozwiązał to w ciekawy sposób. Na mecz z Barceloną dostawiono trybunę, co powiększyło pojemność stadionu z 4500 na 6500. Dzięki temu również osoby z końca kolejki dostały potem bilety. Kibice Ibizy są bardzo zżyci z klubem, na co wskazuje choćby poniższy filmik nagrany po wyjazdowym meczu z Atletico Baleares (starcie to było derbami Balearów). Ibiza zwyciężyła 2-0 na stadionie rywala.

Angel Rodado (napastnik Ibizy) dla Diario UF: „Fani są spektakularni. Od innych różni ich to, że kibicują zawsze. Nieważne czy przegramy, czy wygramy. Oni zawsze są i zawsze nas wspierają.”

Na mecz z Barceloną stadion wypełnił się po brzegi. To była „największa impreza” na Ibizie w ostatnich latach, a zwłaszcza piłkarska impreza. Piłkarze z Katalonii przyjechali, jak można się domyślać, w lekko okrojonym składzie na mecz z niżej notowanym rywalem.

Kibice gospodarzy śpiewali nawet „Where is Messi? Where is Messi?” (Gdzie jest Messi?).

Lekko rezerwowy skład Blaugrany od początku miał problemy z płynnym rozegraniem piłki. Sztuczna murawa także im w tym nie pomagała. W 8. minucie stało się coś, czego nie spodziewał się kompletnie nikt. Javi Perez skierował piłkę w Pepa Caballe. Futbolówka odbiła się od jego kolan i trafiła do siatki Neto i Ibiza mogła cieszyć się z prowadzenia z ówczesnym mistrzem Hiszpanii. Stadion eksplodował.

Taki wynik utrzymywał się do 72. minuty. Jedno genialne podanie od de Jonga do Griezmanna i 1-1. Było blisko dogrywki, ale w ostatniej akcji meczu znów odnalazł się Mały Książę i jego druga bramka zakończyła rywalizację. Mimo porażki kibice na Estadio de Can Misses mogli być dumni ze swoich zawodników. Nawiązanie walki z FC Barceloną wydawało się przed meczem niemożliwe, a jednak udało się napędzić stracha takiemu klubowi.

W sezonie 19/20 Ibiza była blisko wywalczenia awansu do Segunda Division. Awansowali do baraży, ale ulegli Cornelli (tej samej, która wyrzuciła wczoraj Atletico Madryt z Pucharu Króla) w ¼ turnieju finałowego o promocję.

Teraźniejszość

W tym sezonie wydają się pewnie zmierzać po awans na zaplecze LaLiga. Po ośmiu meczach mają na swoim koncie dwadzieścia punktów, jedną straconą bramkę i pięć oczek przewagi nad drugim w ich grupie Herculesem Alicante. Oczywiście, po ewentualnym wygraniu fazy zasadniczej musieliby jeszcze przejść baraże, ale z taką formą mogą być jednymi z faworytów do zagrania w LaLiga Smartbank 21/22.

Pokusili się również o kolejną niespodziankę. Świat hiszpańskiej piłki rok po meczu z Barceloną znów o nich usłyszał. Tym razem już nie po przegranej. W 1/32 Pucharu Hiszpanii pokonali Celtę Vigo. Drużyna z Galicji nie przegrała po wyrównanym meczu. Trzecioligowy klub wrzucił im piątkę, tracąc przy tym zaledwie dwa gole. Cóż… Nic nie stoi na przeszkodzie, by znów w 1/16 trafili na Barcelonę. Może tym razem los się do nich uśmiechnie i będą w stanie awansować do 1/8 turnieju.

W grudniu 2020 roku premierę na platformie DAZN w kilku krajach miał pięcioodcinkowy serial o kulisach losów klubu. Jego tytuł to Club Ibiza: The Sessions. Oto zapowiedź produkcji:

Otoczony kultowymi klubami nocnymi, najlepszymi DJ-ami na świecie i najbardziej imponującymi plażami Balearów. Ten serial przeniesie cię w podróż przez cały sezon piłkarski do serca najsłynniejszej wyspy oczami najzagorzalszych kibiców Ibizy. Przedstawia ekskluzywne spojrzenie na powstanie klubu piłkarskiego, w unikalny sposób łącząc wywiady z ciekawymi osobami i cudnymi krajobrazami wyspy. Między innymi pokazuje historyczny mecz z FC Barceloną w 3. rundzie Copa del Rey. Kamery DAZN rejestrują atmosferę maksymalnego napięcia i przekształcenie stadionu na potrzeby goszczenia największych mistrzów piłki nożnej.

Cóż. Taka produkcja dla fanów hiszpańskiej piłki jest z pewnością must-watchem. Jak przewiduje prezes Amadeo Salvo – do sezonu 24/25 Ibiza będzie grała na najwyższym szczeblu rozgrywkowym w LaLiga. Zadanie niesamowicie trudne, ale nie niemożliwe. W zasadzie to z takim tempem rozwoju klubu można się spodziewać, że zostanie ono wykonane.

Autor: Dawid Lampa

czytaj dalej...

udostępnij na:

REKLAMA

najnowsze