Mikołaj Łabojko (Polonia Bytom): Stać mnie, żeby być solidnym pierwszoligowcem [WYWIAD]

Mikołaj Łabojko to jeden z liderów beniaminka Betclic 1 Ligi, Polonii Bytom. Po solidnym początku sezonu pomocnik w wywiadzie opowiada o atmosferze w zespole, pracy z trenerem Łukaszem Tomczykiem oraz planach na dalszą część rozgrywek.

Mateusz Konsewicz, Radio Gol: Zaczynając, chciałem Cię zapytać o Twój transfer do Polonii Bytom. Co sprawiło, że wybrałeś tę konkretną drużynę?

Mikołaj Łabojko: Byłem po dobrym indywidualnie sezonie w Skrze Częstochowa. Miałem dwie oferty – jedna pochodziła z pierwszoligowego klubu, podczas gdy druga z Polonii Bytom, która grała wówczas w drugiej lidze. Przede wszystkim przekonał mnie trener Łukasz Tomczyk oraz model gry, bardzo podobny do tego, jaki mieliśmy w Skrze Częstochowa. Przysłużyła się także wizja tego, że Polonia Bytom będzie bić się o awans do 1 ligi. Osobiście wolę pójść do klubu, gdzie czeka mnie walka o jak najwyższą pozycję, aniżeli bój o utrzymanie.

A czułeś, że Twój czas spędzony w Arce Gdynia to był etap, w którym nie zostałeś doceniony przez klub?

Nie, nie mam takich odczuć. Uważam, że w tamtym momencie nie byłem po prostu gotowy na tak duży klub, jakim jest Arka Gdynia. Był to spadkowicz z Ekstraklasy. Dołączałem wtedy z Ruchu Radzionków i myślę, że nie byłem wtedy gotowy, aby regularnie grać na tym poziomie.

Czułeś ulgę, kiedy po tej fali wypożyczeń znalazłeś w końcu klub na stałe, który można by nazwać Twoim domem?

Zdecydowanie tak. W pewnym momencie już sam trochę naciskałem na to, żeby odejść z Arki Gdynia. W klubie natomiast widziano może we mnie jeszcze jakiś potencjał i nie chciano pozbyć się mnie definitywnie. Na ten moment na pewno czuję, że to była bardzo dobra decyzja, ponieważ jestem z Gliwic, więc Bytom można nazwać moimi rodzinnymi stronami. Moi rodzice są właśnie z tego miasta, dlatego na pewno poczułem ulgę, przechodząc definitywnie do Polonii.

W zeszłym sezonie Polonia Bytom wygrała 2 ligę, wyprzedzając chociażby Pogoń Grodzisk Mazowiecki czy Wieczystą Kraków. Pod względem indywidualnym też czułeś, że zrobiłeś spory krok w przód?

W zeszłym sezonie, pod względem indywidualnym, odczuwałem jeszcze pewien niedosyt. Drużynowo na pewno spisaliśmy się bardzo dobrze, natomiast jako jednostka uważam, że mogłem grać na jeszcze lepszym poziomie. Niemniej w tym momencie czuję, że złapałem optymalną formę i najwidoczniej potrzebowałem na to czasu.

Wspominasz, że czułeś pewien niedosyt. Z tego powodu, przed startem sezonu, kiedy do klubu przyszli nowi zawodnicy, miałeś pewne obawy odnośnie utrzymania swojego miejsca w pierwszym zespole?

Obawy zawsze są, ale osobiście rywalizacji się nie boję. Moim zdaniem rywalizacja jest potrzebna – to coś, co powoduje, że cały czas muszę być podczas każdego treningu przygotowany na 100%, bo inni czekają tylko na mój błąd. Na pewno mnie to rozwija.

Wiedziałem też, że będzie ciężej, ponieważ czekała nas walka w wyższej lidze. Ciągle przewijały się też nazwiska osób, które miały trafić na moją pozycję, takie jak Adam Deja, czyli bardzo doświadczony zawodnik. Wiadomo więc, że w pewnym momencie mogłem czuć pewne obawy, natomiast rywalizacja oczywiście jest potrzebna.

Trener Łukasz Tomczyk w jednym z ostatnich wywiadów powiedział: „Mikołaj Łabojko jest postacią, która zrobiła postęp większy, niż przypuszczałem. Nie sądziłem, że będzie grał tak solidnie na tym poziomie zmagań.” Z czego więc wynika ten skok jakościowy, jaki poczyniłeś – którego nie spodziewał się nawet Twój szkoleniowiec?

Myślę, że może to wynikać z tego, o czym rozmawialiśmy – czyli stały klub, w którym jestem dłużej niż rok. Potrzebowałem być może czasu na aklimatyzację. Z pewnością też szukam wielu różnych rzeczy, pracując indywidualnie. Jedną z nich jest trener mentalny, z którym zacząłem współpracę od tego sezonu. Myślę, że bardzo mi pomógł. Cały czas też szukam aspektów, w których mógłbym się rozwinąć – czy to dodatkowy trening siłowy, czy ten na boisku. Myślę, że to wszystko składa się w całość. Trafiłem też akurat w swój moment, który wykorzystałem. Uważam, że muszę dalej utrzymać taką formę. Stać mnie, żeby być solidnym pierwszoligowcem, a moim marzeniem jest zagranie w Ekstraklasie.

Jak powiedziałeś, jest to Twój dobry moment. Myślisz, że jest to Twoja najlepsza wersja siebie, czy możesz wejść na jeszcze wyższy poziom?

Uważam, że jest to moja optymalna wersja, natomiast zdaję sobie sprawę z tego, że mam jeszcze braki, chociażby w aspekcie zdobytych bramek czy asyst. Jest więc nad czym pracować.

Zahaczyłeś już trochę o współpracę z trenerem Łukaszem Tomczykiem. Jest to bardzo młody szkoleniowiec, który zasłużył na miano fenomenu tego sezonu. Czym się więc wyróżnia na tle Twoich poprzednich szkoleniowców i na czym jego fenomen polega?

Trener Łukasz Tomczyk na pewno jest silną osobowością, a także liderem naszej drużyny. Wyróżnia się tym, że za jego kadencji nie gramy w „dziadka”, potem szybki trening strzelecki i schodzimy z boiska. Pod jego wodzą wyciskamy każdy dzień jak cytrynę, na maksa. Myślę, że to jest właśnie główną przewagą trenera Łukasza Tomczyka. Z pewnością jest też znakomitym taktykiem. To wszystko składa się na to, że nasz opiekun jest rozchwytywany i najprawdopodobniej w niedalekiej przyszłości trafi do Ekstraklasy.

Jesteście obecnie na wysokim, piątym miejscu w lidze. Był jednak taki etap, kiedy zdarzyły się Wam trzy ligowe porażki z rzędu. Czy można ten moment nazwać małym kryzysem i jak udało się Wam go ostatecznie zażegnać?

Zgadza się, był to mały kryzys. Musieliśmy się nauczyć tego zaplecza Ekstraklasy. Jest ono trochę inne od 2 ligi. Pierwszoligowe zespoły wypunktowały nasze słabe strony. My się ciągle uczyliśmy, coś dodaliśmy, coś zmieniliśmy i dzięki temu wyszliśmy z tego kryzysu. Zaowocowało to później naszą serią bez porażki. Teraz jednak na pewno też brakuje nam zwycięstwa. W ostatnich dwóch meczach zdobyliśmy tylko punkt, ale myślę, że do regularnego wygrywania wrócimy już w niedzielę.

Pojawiają się już u Ciebie myśli o grze w barażach na wiosnę, czy raczej nastawiasz się po prostu na każdy kolejny mecz?

Nie, tak daleko nie sięgam jeszcze myślami. Walczymy o jak najwyższe miejsce, natomiast liczy się dla nas każdy kolejny dzień i mecz. Dla mnie ważny jest jutrzejszy trening i dzisiejsza regeneracja.

Dla Ciebie jest to powrót do 1 ligi. Miałeś już szansę występować w tych rozgrywkach jako zawodnik Arki Gdynia czy Odry Opole. Czujesz, że przez ten czas Twojej nieobecności na zapleczu Ekstraklasy ta liga poczyniła pewien postęp i dokonała sporego skoku jakościowego?

Zdecydowanie tak. Jest to liga zbliżona do Ekstraklasy pod względem opakowania. Każdy mecz jest transmitowany, wszystko można zobaczyć. Myślę, że kluby, jakie występują aktualnie w naszej lidze jak Wisła Kraków czy Śląsk Wrocław, to bardzo silne i uznane marki. Na pewno ta liga jest ciekawsza względem wcześniejszych lat.

Zawodnicy także są lepsi niż w czasie, kiedy byłem piłkarzem Arki Gdynia czy Odry Opole. To widać choćby po ruchach niektórych klubów – potrafią one przekonać nawet ekstraklasowych zawodników do gry na jej zapleczu. To wszystko z pewnością świadczy o tym, że te rozgrywki są zdecydowanie trudniejsze niż w przeszłości. Można nawet powiedzieć, że jest to taka mała Ekstraklasa.

Wspomniałeś o tych wielkich markach. Nie tak dawno graliście na wyjeździe z Wisłą Kraków przy wielotysięcznej publiczności. Ciebie dodatkowo motywują takie mecze, czy ta presja, jaka się pojawia, wpływa może bardziej negatywnie niż pozytywnie na Ciebie?

Chciałbym, szczerze mówiąc, grać tylko w takich meczach, ponieważ wychodząc na rozgrzewkę czy czekając na pierwszy gwizdek, mam ciarki na ciele. Cieszę się z takich meczów, gdyż po to właśnie gra się w piłkę. Uważam, że właśnie przy tak wielkiej publice jestem najlepszą wersją siebie.

A te ciarki na ciele będą towarzyszyły Ci podczas najbliższego spotkania, w którym zagracie z Odrą Opole? To jest w końcu Twoja była drużyna. Masz jakiś szczególny sentyment do tego klubu, będzie to dla Ciebie wyjątkowe spotkanie?

Wyjątkowe myślę, że nie. Będzie ono dla mnie jak każde inne. Spędziłem w Odrze Opole rok. Pierwsze pół roku było dla mnie dobre, drugie już trochę trudniejsze. Na pewno w kilku aspektach się tam rozwinąłem, ale specjalnie do tego meczu uwagi nie przykładam. Grają tam oczywiście moi koledzy, jak Konrad Nowak, Jakub Szrek czy Mateusz Spychała, jednak jest to dla mnie mecz jak każdy inny i zrobię wszystko, abyśmy w niedzielę wygrali.

Teraz był czas przerwy reprezentacyjnej. Było trochę czasu na przepracowanie tych ostatnich dwóch kolejek. Jak przepracowaliście ten czas w Bytomiu?

Tutaj, w Bytomiu, ten czas na pewno mocno przepracowaliśmy. Mecz graliśmy w niedzielę, a we wtorek już spotkaliśmy się i trenowaliśmy. W środę zagraliśmy też bardzo ciekawe spotkanie z ekstraklasową drużyną Górnikiem Zabrze, które wygraliśmy. W sobotę także czekało nas starcie z zespołem ekstraklasowym, Rakowem Częstochowa. Tam niestety przegraliśmy 1:0. Postawiliśmy w tym czasie na pracę z naciskiem na najbliższy pojedynek z Odrą Opole. Nie skupialiśmy się już na poprzednich meczach, tylko na tym, żeby jak najlepiej przygotować się na niedzielne spotkanie i zgarnąć komplet punktów.

Oprócz tych zmagań ligowych czekają Was także boje w Pucharze Polski. W barwach Arki Gdynia przed laty dotarłeś aż do finału tych rozgrywek. Czujesz ekscytację tym turniejem, a także wierzysz, że jako drużyna możecie w nim sprawić nie lada niespodziankę?

Zdecydowanie tak. Jesteśmy w stanie w Pucharze Polski namieszać. Mamy szeroką kadrę i bardzo bym chciał ponownie dojść do finału. Wtedy, z Rakowem Częstochowa, nie udało mi się zagrać, gdyż znalazłem się poza kadrą na to spotkanie. Pamiętam, że powiedziałem sobie wtedy, iż udowodnię wszystkim swoją wartość i w tym finale jeszcze zagram. To jest mój cel i mam nadzieję, że uda mi się go zrealizować już teraz.

Byłaby to z pewnością piękna historia. Uważasz, że obecny format, w którym rozgrywa się jedno spotkanie, może Wam pomóc w starciu z ekstraklasowiczami, jeśli wyeliminowalibyście już LKS Goczałkowice-Zdrój?

Na razie skupiamy się w 100% na Goczałkowicach. Nie będzie to łatwy mecz. Wiemy, że są tam zawodnicy z przeszłością ekstraklasową, a nawet reprezentacyjną. Świadczy to o tym, że czeka nas wymagające spotkanie. Co do formatu i jednego meczu, to uważam, że jest to duży atut. Co więcej, jeśli zagramy z ekipą z najwyższego szczebla rozgrywek, zagramy wtedy u siebie. Myślę, że te ekstraklasowe drużyny nie będą miały u nas łatwego zadania.

Mówiłeś wcześniej trochę o tych marzeniach. Czego one dotyczą w najbliższych latach – Ekstraklasy, czy może sięgają jeszcze dalej?

Póki co skupiam się na tym, aby rozegrać bardzo dobry obecny sezon. Potem ewentualnie będę myślał, co dalej. Nie wybiegam na razie tak daleko w przyszłość. Skupiam się na każdym kolejnym dniu, żeby wykorzystać go na maksa. Myślę, że to może doprowadzić mnie daleko. Obecnie jestem tutaj, w Polonii Bytom, gram w 1 lidze i skupiam się tylko i wyłącznie na tym.

fot. Polonia Bytom

 

Mateusz Konsewicz

czytaj dalej...

udostępnij na:

REKLAMA

najnowsze