Niedzielna odsłona zmagań w niemieckim Willingen nie będzie dobrze wspominana przez polskich skoczków. Jako jedyny dobry występ zanotował Piotr Żyła, Kamil Stoch nie zakwalifikował się do pięćdziesiątki, a Kubacki stracił kolejne punkty w wyścigu o Kryształową Kulę.
Kolejny konkurs, kolejne nadzieje i kolejne zwycięstwa Norwega Halvora Egnera Graneruda. Zdaje się, że lider Pucharu Świata wszedł już pewnym krokiem na zwycięską ścieżkę, z której szybko schodzić nie zamierza. Zwycięzcy kwalifikacji podawać zatem nie będziemy – warto jednak skupić się na Kamilu Stochu, który w tychże przepadł. Szukający powrotu do stabilnej formy Polak po skoku na odległość 101,5m mógł już zbierać się do domu. Do Lake Placid mistrz olimpijski nie pojedzie.
Pierwsza seria również nie poszła po myśli naszej drużyny. Wszystkim odleciał wspaniały Norweg, a najjaśniejszym punktem biało-czerwonych był Piotr Żyła (8., 133,5m). Ponownie zawiódł Kubacki, który po swojej próbie musiał szykować się na atak z trzeciej dziesiątki. Podium uzupełnili Daniel Andre Tande i Manuel Fettner.
Druga odsłona nie przyniosła drastycznych zmian. Na czele stawki bardzo pewnie utrzymał się Granerud, na drugą lokatę wskoczył Ryoyu Kobayashi, a na trzecim stopniu stanął Daniel Andre Tande. Piotr Żyła po dobrej próbie uplasował się na siódmym miejscu, a Kubacki awansował na siedemnastą pozycję. Ostatni z Polaków w finałowej serii, Olek Zniszczoł, zakończył zawody jako dwudziesty piąty.
Cóż, pozostaje powiedzieć, że sytuacja nie wygląda zbyt dobrze. Po bardzo obiecującym początku sezonu, popartym nie tylko fantastycznymi skokami Kubackiego i Żyły, ale również Stocha, polska maszyna Turnbichlera najwyraźniej się zacięła. Przewaga Graneruda w PŚ stale rośnie (już 238 punktów), a mistrzostwa w słoweńskiej Planicy zbliżają się nieubłaganie. Miejmy nadzieję, że american dream odmieni polską kadrę.
Piotr Mendel