Robert Lewandowski powraca do miejsca, gdzie jego kariera rozpoczęła się na dobre. Polak wraz z FC Barceloną zawita dzisiejszego wieczora na Signal Iduna Park, aby w szóstej kolejce Ligi Mistrzów zmierzyć się z Borussią Dortmund. Początek starcia o 21.00.
Czas wreszcie pokonać Katalończyków
Gospodarze dzisiejszego pojedynku podchodzą do niego z lokaty numer siedem, będąc tuż za plecami swoich najbliższych rywali. W dotychczasowych pięciu meczach Borussia zgromadziła dwanaście punktów. Zwyciężyła z Dinamem Zagrzeb (3-0), Sturmem Graz (1-0), Celtikiem Glasgow (7-1) i Club Brugge (3-0), a uznała wyższość jedynie Realu Madryt, który, podobnie jak w ostatnim finale Ligi Mistrzów, znów okazał się za mocny, wygrywając tym razem 2-5. Gorzej Dortmundczykom wiedzie się w Bundeslidze. Co prawda miejsce w tabeli jest lepsze o jedną pozycję, tak szósta lokata jest dalece niesatysfakcjonującą kogokolwiek związanego z klubem, w którym zawsze celuje się w TOP 2. Do wicelidera z Frankfurtu jest to już sześć punktów straty, nie mówiąc już o dwunastu oczkach do Bayernu. Na szczęście do miejsca gwarantującego udział w Lidze Mistrzów strata wynosi tylko trzy punkty. Oprócz powrotu Lewandowskiego na Signal Iduna Park kolejnym podtekstem w tym meczu jest fakt, iż gospodarze będą chcieli przełamać złą passę starć z Dumą Katalonii i wreszcie FC Barcelonę pokonać, bo w dotychczasowych pojedynkach udało się jedynie dwukrotnie zremisować i tyle samo razy górą byli Katalończycy. Hiszpańskie zespoły w ostatnim czasie wyraźnie nie leżą Borussii, gdyż od dziewięciu spotkań nie udało im się z takowymi zachować czystego konta, wygrywając w tym czasie trzykrotnie, dwukrotnie remisując i czterokrotnie przegrywając.
Gdzie się podziały tamte wyniki?
Barcelona w początkowej fazie sezonu 24/25 była obok Liverpoolu najbardziej imponującą drużyną w Europie. Zespół Hansiego Flicka zachwycał stylem gry, intensywnością oraz ofensywnym usposobieniem. W połączeniu z tymczasową kiepską dyspozycją Realu Madryt dawało to jeszcze większy efekt. Jednak w ostatnich tygodniach piłkarze, których podziwiali wszyscy kibice w październiku czy listopadzie, zniknęli, a na ich miejsce 'powróciły’ ich wersje z poprzedniego sezonu. Ostatnie sześć spotkań charakteryzuje się sinusoidalną formą Barcelony. Dwa zwycięstwa, dwa remisy i dwie porażki. Co gorsza, praktycznie każda strata punktów wydarzyła się na własne życzenie Katalończyków, którzy albo trwonili prowadzenia, albo przegrywali z niżej notowanymi rywalami. Przełożyło się to na stopnienie przewagi nad Realem Madryt do zaledwie dwóch punktów z jednym meczem rozegranym więcej, czyli to Królewscy aktualnie mają wszystko w swoich rękach. W Champions League Barcelona plasuje się na szóstej lokacie, ale w przypadku dzisiejszego triumfu Duma Katalonii wskoczy na pozycję wicelidera. Na europejskim podwórku, oprócz wpadki z AS Monaco, podopieczni Hansiego Flicka prezentują równy, wysoki poziom i będą go chcieli utrzymać, aby niemalże zagwarantować sobie miejsce w pierwszej ósemce i uniknąć pierwszej fazy play-off. W stolicy Katalonii co bardziej przesądni liczą na wpływ niemieckiego menedżera i jego idealnego bilansu z Borussią, czyli pięciu zwycięstw w pięciu spotkaniach. Duże nadzieje budzi także fakt, iż Dortmundczycy są ulubioną 'ofiarą’ Roberta Lewandowskiego, który w 26 meczach przeciwko Żółto-Czarnym zdobył aż 27 goli i zanotował 3 asysty.
Choć oba zespoły ostatnio nieco spuściły z tonu, ten mecz zapowiada się prawdopodobnie najlepiej ze wszystkich w szóstej kolejce Ligi Mistrzów. Dwa zespoły chcące grać otwartą i widowiskową piłkę zmierzą się na jednym z najgorętszych stadionów w Europie. To musi się udać! Czy tak rzeczywiście będzie, przekonamy się od 21.00.