Jeśli ktoś myślał, że to tylko skocznia w Ruce była winna kiepskim wynikom polskich skoczków, to zawody w Lillehammer rozwiały te wątpliwości. Nasi skoczkowie nie tylko zgubili formę, ale Paweł Wąsek zgubił nawet buty.
Na samych konkursach nie będę się zbytnio skupiał, ponieważ każdy zdążył sobie wyniki przyswoić i przetrawić – jeśli chodzi o rezultaty „Biało-Czerwonych”. Stefan Kraft jest w tak wielkiej formie, że skacze tylko wtedy, gdy musi a i tak przeskakuje wszystkich o kilka metrów. Najbardziej szkoda Andreasa Wellingera, który być może jest w życiowej formie a nie przekłada tego na triumfy, tylko kolekcjonuje miejsca za plecami Austriaka. W czołówce bez zmian – niemieckojęzyczna koalicja. Stara się mieszać Ryoyu i jego forma powinna rosnąć z konkursu na konkurs. Z utęsknieniem czekam jak austriacko-niemiecka machina się zatnie – obym się doczekał.
Zgubione buty kwintesencją chaosu
Formie podopiecznych Thurnbichlera nie warto poświęcać więcej niż jednego akapitu. W stosunku do Ruki nie zmieniło się nic. Na normalnej skoczni swoje pierwsze punkty uciułali Kamil Stoch i Paweł Wąsek, więc nazajutrz zabrakło ich w finałowej serii dzień później na skoczni dużej. Stoch skoczył za słabo, Wąsek nie skoczył wcale. W zamieszaniu na górze skoczni nasz zawodnik zgubił buty i nie mógł oddać skoku. Czy istnieje lepsze podsumowanie aktualnego stanu polskiej kadry?
61 punktów zgromadzili reprezentanci Polski w pierwszych czterech konkursach indywidualnych Pucharu Świata 2023/2024.
— Adam Bucholz (@Bucholz_Adam) December 3, 2023
To najsłabszy rezultat naszej kadry na tym etapie sezonu od 11 lat. Pierwsze 4 konkursy zimy 2012/2013 przyniosły 25 "oczek". #skijumpingfamily @skijumpingpl pic.twitter.com/BwnzrP84bL
Apele o spokój
Mimo fatalnych wyników (najgorsza zdobycz punktowa w pierwszych czterech konkursach od 11 lat) sam szkoleniowiec nie traci optymizmu. W co drugim zdaniu podkreśla istotę zaufania zawodników do sztabu. Z kolei Kamil Stoch musi gryźć się w język, żeby nie powiedzieć za dużo, choć na chłodno już uspokaja kibiców. Dawid Kubacki jest przekonany, że to już za moment „odpali”.
Zaniepokojony całą sprawą jest również Adam Małysz, który nie ukrywa, że był przeciwnikiem wyjazdu na Cypr tuż przed inauguracją Pucharu Świata. Sam Thurnbichler też przyznaje, że to zgrupowanie w połączeniu z nagłym przeskokiem do Lillehammer (początkowo Polacy ostatni tydzień przed Ruką mieli spędzić w Planicy) kompletnie rozregulowało naszych zawodników.
Trener Thomas Thurnbichler o najbliższych planach ????️#skokinarciarskie #skijumpingfamily pic.twitter.com/48NG940acE
— Polski Związek Narciarski (@pzn_pl) December 3, 2023
Szansa dla zmienników
Mimo ogólnego spokoju sztab zadecydował o zmianach. Do Klingenthal nie polecą Kamil Stoch i Aleksander Zniszczoł. Nasz mistrz najpierw będzie trenował w Eisenerz (Austria), gdzie pojedzie z Krzysztofem Miętusem. Być może po cichu doglądał tam skoków Stocha będzie słynny Alexander Pointner? Po weekendzie wraz z całą grupą mistrz z Zębu odda jeszcze kilka skoków w Zakopanem. W przeszłości takie przerwy sprawiały, że Stoch wracał w dużo lepszej formie. Oby tym razem ten manewr również się sprawdził. Zniszczoł natomiast dołączy do kadry w Pucharze Kontynentalnym, który w następny weekend startuje właśnie w Lillehammer. Do Klingenthal udadzą się za to Maciej Kot i Andrzej Stękała. Szczególnie ten pierwszy według wielu zasługiwał na możliwość startów już od Ruki, powołanie Stękały jest sporym zaskoczeniem. Obym po Klingenthal nie musiał pisać, że dalej nic nie ruszyło ku dobremu.