Dawid Kubacki wygrał trzeci konkurs Turnieju Czterech Skoczni rozgrywany na skoczni Bergisel w Innsbrucku. Pozycję lidera w wyścigu po Złotego Orła zachował Halvor Egner Granerud.
Jako pierwszy na belce pojawił się Ryoyu Kobayashi. Zdobywca Kryształowej Kuli sprzed roku zaprezentował się słabo, z resztą nie po raz pierwszy w ostatnim czasie i tym samym nie zawiesił wysoko poprzeczki rywalowi z pary – Timiemu Zajcowi. Słoweniec pewnie awansował do drugiej serii konkursowej, lądując za 122 metrem. Po chwili na belce zameldował się Piotr Żyła, który pokonał swojego przeciwnika – Naokiego Nakamurę, ale nie sposób nie stwierdzić, że finalnie nieco zawiódł, po pierwszej serii lokując się na 13 pozycji. Z Daniłem Wasiljewem pewnie rozprawił się Paweł Wąsek, oddając próbę w okolicy punktu konstrukcyjnego usytuowanego na 120 metrze. Zajc na fotelu lidera utrzymywał się aż do momentu, kiedy to Halvor Egner Granerud (13 w kwalifikacjach) lądując o pół metra dalej wysunął się na prowadzenie. Norwega na drugą pozycję zepchnął reprezentant gospodarzy – Stefan Kraft. Austriaka zdegradował zaś Marius Lindvik, a następnie Anze Lanisek. Do końca pozostały jeszcze dwie polskie pary. Wpierw Jana Habdasa zdemolował skokiem na 127 metr Kamil Stoch (to pozwoliło zawodnikowi z Zębu zająć wówczas drugą lokatę). Fenomenalną próbę oddał mimo obniżonej platformy startowej Dawid Kubacki, jednocześnie ze sporą przewagą prawie 7 punktów obejmując prowadzenie. Stefan Hula skazany był na oczywistą porażkę, a odległość 102 metrów nie pozwoliła mu dostać się do grona szczęśliwych przegranych.
Przed serią finałową Kubacki miał nad Granerudem prawie 13 punktów przewagi, co dawało nadzieję na nawiązanie walki w klasyfikacji Turnieju Czterech Skoczni, w której dotąd Norweg miał prawie 30 oczek wcześniej wywalczonej zaliczki. Jako pierwszy po przerwie swój skok oddał Estończyk Kevin Maltsev, ale próba wylądowana na 105 metrze nie zapisała się na długo w pamięci widzów. Wyraźnie nie popisał się także Paweł Wąsek. Jako pierwszy w drugiej odsłonie konkursu punkt konstrukcyjny przekroczył Daniel Tschofenig. Nieco krócej w stosunku do pierwszej serii skoczył Piotr Żyła, choć i tak zdołał on awansować finalnie do pierwszej dziesiątki. Wszystkie oczy zwrócone były na Halvora Egnera Graneruda, który wytrzymał narastające ciśnienie i odleciał daleko poza punkt HS, na 133 metr. Przeciętnie poradził sobie natomiast Kamil Stoch, a to kosztowało go spadek na piątą pozycję. Nie zawiódł Anze Lanisek, choć przed skokiem Dawida Kubackiego na czele wciąż utrzymywał się Granerud. Polakowi do końcowego triumfu wystarczał skok w okolicę punktu K, co nie stanowiło dla niego większego problemu.
Tym samym Kubacki umocnił się na pozycji lidera Pucharu Świata. Bliżej końcowego triumfu w Turnieju Czterech Skoczni jest natomiast Halvor Egner Granerud, który do konkursu w Bischofshofen przystąpi z zaliczką ponad 23 punktów. Zawody na obiekcie im. Paula Ausserleitnera rozpoczną się w piątek, 6 stycznia o godzinie 16:30.
Autor: Mateusz Kurpiewski