Tour de Pologne 2022: Higuita wygrywa i zostaje nowym liderem

W poniedziałek odbył się trzeci etap tegorocznego Tour de Pologne. Zwycięzcą został Kolumbijczyk Sergio Higuita, który okazał się najlepszy na finałowej ściance.

Kolarze tego dnia mieli do pokonania najdłuższy odcinek tegorocznego Tour de Pologne, który liczył aż 237 kilometrów. Ponadto na trasie pojawiły się pierwsze trudności w postaci trzech górskich premii (dwóch trzeciej oraz jednej drugiej kategorii) oraz mety usytuowanej na Kopcu Tatarskim. Przed rokiem kibice zgromadzeni na finiszu w Przemyślu mogli zobaczyć ostrą walkę specjalistów od pokonywania dynamicznych podjazdów, która dała im namiastkę ścigania na słynnym Mur de Huy podczas Walońskiej Strzały – taki scenariusz był najbardziej prawdopodobny również tym razem.

Pofałdowany teren trasy zawsze sprzyja ucieczkom. Nic więc dziwnego, że w poniedziałek zawiązał się największy jak dotąd odjazd na tegorocznym Tour de Pologne. W jego skład weszło łącznie pięciu kolarzy: Piotr Brożyna, Marcin Budziński, Matthias Brandle, Michel Hessmann oraz Edward Theuns. Uciekający szybko zdołali zyskać dużą przewagę, która w szczytowym momencie wzrosła powyżej siedmiu minut. Było to jednak na około 200 kilometrów przed metą, później peleton cały czas kontrolował swoją stratę.

Etap z Kraśnika do Przemyśla można było podzielić na dwie części – pierwszą zupełnie płaską z trzema premiami lotnymi i drugą prowadzącą przez wzniesienia. Dwie z premii, które zostały ulokowane w Janowie Lubelskim i Leżajsku, na swoje konto zapisał Belg z ekipy Trek-Segafredo. Ostatnia z nich miała miejsce w Jarosławiu – wygrał ją Budziński. Jeszcze przed pierwszymi trudnościami na trasie przewaga ucieczki zmalała do około minuty. Na 70 kilometrów przed metą akcji z peletonu spróbował belgijski specjalista od wygrywania z odjazdów, czyli Thomas de Gendt. Spowodowało to ożywienie wśród uciekających, dzięki czemu różnice znowu się zwiększyły. Po chwili kolarz Lotto Soudal zrezygnował z dalszego pedałowania przed peletonem.

Gdy do końca pozostało 50 kilometrów, z czołówką pożegnał się Marcin Budziński. Po chwili z przodu pozostali już tylko Theuns i Hessmann. Przed wjazdem w decydującą część etapu, która była naznaczona krótkimi podjazdami, przewaga prowadzącej dwójki nad główną grupą wynosiła ponad dwie minuty. Z peletonu, czego można było się spodziewać, odpadł wtedy lider wyścigu Jonas Abrahamsen. Następnie kolarze mieli do pokonania trzy górskie premie: w Sólce (III kategorii), Kalwarii Pacławskiej (II) oraz Gruszowej (III). Podczas podjazdu na pierwszą z nich swojego współtowarzysza z odjazdu zgubił Niemiec – kolarz Jumbo-Visma został więc sam z przodu na 36 kilometrów przed metą. Dzięki temu Hessmann wygrał premie na szczytach dwóch podjazdów, dzięki czemu został nowym liderem klasyfikacji górskiej. Jego przewaga nad peletonem topniała jednak w oczach i na zjeździe z Kalwarii Pacławskiej różnica pomiędzy nim a główną grupą spadła poniżej dwudziestu sekund.

W peletonie przez cały czas trwała naturalna selekcja od tyłu, w wyniku której pożegnało się z nim wielu kolarzy.  Od początku ostatniego podjazdu (nie licząc tego finałowego) trwały próby ataków z głównej grupy. Jednakże nikt nie zdołał uciec od rywali i peleton na Gruszową wjechał razem, doganiając na szczycie samotnego uciekiniera, który zdołał zdobyć kolejne trzy punkty do klasyfikacji górskiej. 

Wyszczuplony peleton mknął z ogromną prędkością w stronę Przemyśla, a mocne tempo pozwalało zapomnieć kolarzom o atakach. Zawodnicy UAE Team Emirates, którzy od pokonania premii w Gruszowej nie schodzili z czoła głównej grupy, przyprowadzili ją aż do ulic Przemyśla.

Na finałowym podjeździe jako pierwszy ataku spróbował Mike Teunissen. Holender z Jumbo-Visma, dla którego największym osiągnięciem w karierze jest zwycięstwo na pierwszym etapie Tour de France 2019, ruszył dość wcześnie, bo na ponad kilometr przed metą. Ostatecznie jego wczesna szarża nie przyniosła rezultatu i została skasowana gdy do końca pozostało około 700 metrów. Na najbardziej stromym fragmencie finałowej ścianki do przodu ruszył Sebastian Berwick. Za kolarzem Israel – Premier Tech momentalnie ruszyli wszyscy, którzy czuli się jeszcze na siłach, co spowodowało kolejną selekcję. Ci, którzy utrzymali się z przodu, rozegrali między sobą finałowy sprint, z którego zwycięsko wyszedł Sergio Higuita.

Mistrz Kolumbii sprawił sobie tym samym wymarzony prezent urodzinowy. Kolarz BORA-hansgrohe został również nowym liderem klasyfikacji generalnej, w której ma przewagę czterech sekund nad drugim Pello Bilbao.

Czwarty etap 79. edycji Tour de Pologne zostanie przeprowadzony w Bieszczadach. Odcinek łączący Lesko i Sanok będzie zdecydowanie najtrudniejszym na tegorocznym wyścigu dookoła Polski. Peleton będzie musiał zmierzyć się z trzema kategoryzowanymi podjazdami (wszystkie drugiej kategorii), lecz wzniesień na trasie będzie o wiele więcej. Nieustanna jazda góra-dół zwiastuje świetne ściganie i nieoczekiwane rozstrzygnięcia.

Jarosław Truchan     

czytaj dalej...

udostępnij na:

REKLAMA

najnowsze