Podczas gdy światowy peleton łapie oddech po wyczerpującym lipcu spędzonym na trasach Tour de France, czyli najważniejszego i najbardziej prestiżowego wyścigu w roku, w Polsce największe emocje związane z kolarstwem dopiero się zaczynają. Jesteśmy bowiem w przededniu wizytówki naszego kraju za granicą, która bez wątpienia jest jedną z najważniejszych imprez sportowych rozgrywanych nad Wisłą. Czas więc na zapowiedź tego, czym cała Polska będzie żyła przez najbliższy tydzień, w więc rywalizacji w 79. Tour de Pologne.
Nie ukrywajmy, że pomimo iż wyścig dookoła Polski należy do prestiżowego cyklu UCI World Tour (rangą przerastają go tylko Giro d’Italia, Tour de France oraz hiszpańska Vuelta), to z nie można nazwać go pępkiem kolarskiego świata. Z pewnością nie jest dla żadnego z zawodników imprezą docelową, wokół której skupiają swoje przygotowania, a wielcy sponsorzy zza granicy nie biją się o prawa do pokazywania swoich firm podczas tygodnia ścigania po polskich szosach. Mimo wszystko absolutnie nie należy umniejszać roli takiego wyścigu. Nie ma bowiem drugiej gałęzi sportu, która stwarza takie możliwości do promowania kraju i regionów. Mecze piłkarskie, czy turnieje tenisowe gromadzą co prawda większą publiczność przed odbiornikami, ale odbywają się tylko w jednej lokalizacji. Tymczasem wyścig kolarski jest rozgrywany na setkach kilometrów, a wraz z peletonem widzowie wędrują po przepięknych krajobrazach, których Polska ma pod dostatkiem. Czy ten potencjał jest wykorzystywany maksymalnie w kontekście tego, że lokalizacją wyścigu dookoła Polski od paru lat są tylko południowe i południowo-wschodnie regiony naszego kraju? – to materiał na inny, z pewnością długi tekst. Abstrahując od tego, kolarstwo to idealna scena dla promocji kraju i dla tzw. „niedzielnych kibiców” jest to z pewnością świetna okazja do zwiedzenia Polski nie ruszając się z kanapy. Jednakże należy nadmienić, że nie jest to oczywiście najważniejszy aspekt wyścigu kolarskiego. Sport napędza rywalizacja – nawet najnudniejsza impreza uświetniona zaciętą walką jest wielkim wydarzeniem. Przenieśmy się na chwilę do świata teatru, którego rolę przez najbliższe siedem dni będzie pełniło Tour de Pologne. Aby przedstawienie się udało, potrzebne są dwie rzeczy – dobra scena (jej kolarskim odpowiednikiem jest trasa) oraz świetni aktorzy (zawodnicy). I w te aspekty teraz się zagłębimy.
Trasa
O Tour de Pologne można śmiało powiedzieć, że promuje wszystkich, ale zarazem nikogo. Tegoroczna edycja składa się z siedmiu etapów, w trakcie których szanse na wygranie odcinka dostaną zarówno sprinterzy, specjaliści od wyścigów jednodniowych, kolarze dobrze jeżdżący w krótkich i dynamicznych górach, jak i zawodnicy dobrze jeżdżący na czas. Start wyścigu nastąpi w sobotę. Kolarze przejadą wtedy 218 kilometrów z Kielc do Lublina, a o triumfie powinien zdecydować finisz z peletonu. Podobnie będzie w niedzielę, gdy na uczestników 79. edycji TdP czekać będzie przeprawa z Chełmu do Zamościa. Po opuszczeniu Lubelszczyzny kolarze przeniosą się na Podkarpacie, gdzie zostaną rozegrane aż trzy kolejne etapy: Kraśnik-Przemyśl, Lesko-Sanok oraz Łańcut-Rzeszów. Będą to wymagające odcinki, pełne podjazdów drugiej i trzeciej kategorii, na których sprawdzą się pretendenci do zwycięstwa w klasyfikacji generalnej. Dla liderów sądnym dniem będzie czwartek – to właśnie wtedy odbędzie się jazda indywidualna na czas w Nowym Targu, która powinna przesądzić o końcowym układzie tabeli. Ostatniego dnia, czyli w piątek odbędzie się siódmy etap, który zakończy rywalizacje w tegorocznym Tour de Pologne. Nie będzie to jednak klasyczny odcinek sprinterski z metą na krakowskich Błoniach – jego początkowe kilometry z pewnością utrudnią życie wielu kolarzom. Dwie premie górskie wskazują na to, że na rundy w stolicy Małopolski wjedzie mniejsza grupa. Tegoroczna edycja wyścigu dookoła Polski będzie bardzo długa – spośród siedmiu zaplanowanych etapów aż trzy liczą powyżej dwustu kilometrów, a na najdłuższym z nich (Kraśnik-Przemyśl) kolarze będą mieli do pokonania 237 kilometrów. Bardzo prawdopodobne, że wiele z przytoczonych wcześniej scenariuszy ostatecznie nada się do kosza – pofałdowana trasa TdP sprzyja wszystkim, którzy chcą być aktywni. Z pewnością swoje szanse dostaną również uciekinierzy. Ten wyścig jest nieprzewidywalny i to jeden z jego największych plusów, który zachęca do obszernego śledzenia relacji z etapów.
Zawodnicy
Tak jak to zostało wspomniane wcześniej, Tour de Pologne nie jest imprezą, która skupia największe nazwiska zawodowego peletonu, a bardziej promuje młodych zawodników. Jednakże w tym roku do Polski przyjechały również uznane w fachu persony. Takimi z pewnością są obecny mistrz olimpijski Richard Carapaz, który ma miłe wspomnienia z tym wyścigiem (w przeszłości triumfował na etapie prowadzącym do Bielska-Białej) oraz Pello Bilbao. Ekwadorczyk i Hiszpan to z pewnością dwaj najbardziej znani kolarze, którzy przyjechali do Polski aby walczyć o zwycięstwo w całym wyścigu. Nasze drogi nie należą jednak do tych, na których wspomniana dwójka czuje się najlepiej – i wcale nie chodzi o ich stan. Bilbao i Carapaz specjalizują się w długich, stromych podjazdach, pod które podjeżdża się dziesiątkami minut. Trasa TdP poprzez krótkie i dynamiczne wspinaczki promuje bardziej dynamicznych kolarzy – zobaczymy czy Pello i Richard sprawdzą się w takim terenie, a z tyłu głowy wciąż należy mieć czasówkę, która odbędzie się przedostatniego dnia rywalizacji. Na finiszach do walki o etapowe triumfy powinni się włączyć min. Mark Cavendish, który nie wypada ze swojej świetnej formy, czego dowodem jest to, że na starcie w Kielcach przywdzieje koszulkę mistrza Wielkiej Brytanii, zawsze groźny Arnaud Demare, czy Pascal Ackermann.
Tour de Pologne jest sceną, na której dochodzi do kolarskich objawień. Kto w 2019 roku myślał, że młody Duńczyk wygrywający etap w Kościelisku po latach okaże się zwycięzcą Tour de France (mowa oczywiście o Jonasie Vingegaardzie)? Takich historii było znacznie więcej – to jeden z plusów tego, że nasz narodowy wyścig nie cieszy się wielką popularnością wśród największych i nie jest naszpikowany gwiazdami peletonu. Tour de Pologne jest okazją do wykazania się dla tych, którzy na co dzień są skazani na szary żywot pomocnika. W tym roku nie będzie inaczej – do rywalizacji stanie niezwykle zdolna młodzież (wśród niej z pewnością warto zwrócić uwagę na Niemca Marco Brennera). Podczas piątkowej prezentacji ekip na kieleckim rynku, kibice mogli zobaczyć wielu reprezentantów Polski. Niestety pierwszy raz od wielu lat na Tour de Pologne nie wystartują obaj przedstawiciele naszej „dwójki eksportowej” – z powodu urazów do Kielc nie przyjechali Michał Kwiatkowski i Rafał Majka. Z biało-czerwoną flagą przy swoim nazwisku pojadą: Filip Maciejuk (Bahrain-Victorious), Cesare Benedetti (BORA-hansgrohe), Łukasz Wiśniowski (EF Education-EasyPost), Kamil Małecki (Lotto Soudal) oraz reprezentacja Polski, w skład której weszli Stanisław Aniołkowski, Patryk Stosz, Mateusz Grabis, Jakub Kaczmarek, Piotr Brożyna, Marcin Brudziński i Jakub Murias.
Gdybyśmy chcieli wyliczyć wszystkich, którzy mogą namieszać w generalce, musielibyśmy przeanalizować każdego zawodnika znajdującego się na liście startowej. I nie jest to pusty frazes – Tour de Pologne sprzyja kolarzom każdej specjalności i przedwczesne ferowanie wyników jest z pewnością zbyt pochopne. Nie ma murowanych faworytów, każdy może namieszać, to jest wyścig szans i wygrywa ten, który swoją okazję wykorzysta najlepiej. O tym kto wytrzyma, a kto nie da rady, kto zabłyśnie, a kto nie zaświeci, będziemy przekonywać się z każdym kolejnym kilometrem.
Jarosław Truchan