Polscy tenisiści przegrali w półfinale rozgrywanego w Sydney ATP Cup z reprezentantami Hiszpanii. Zawodnicy z półwyspu Iberyjskiego okazali się lepsi wynikiem 2:1 i to oni zagrają w niedzielnym finale tych drużynowych rozgrywek.
Obie ekipy przystępowały do piątkowego meczu jako zwycięzcy swoich grup. Zarówno Hiszpanie, jak i Polacy w pierwszej fazie rozgrywek zdobyli komplet punktów. Nasi krajanie grali w niej z Grecją, Gruzją i Argentyną, z kolei półfinałowi przeciwnicy biało-czerwonych mierzyli się z Chile, Norwegią oraz Serbią. W poprzednich edycjach ATP Cup zdecydowanie lepiej radzili sobie reprezentanci Hiszpanii- w 2020 zajęli drugie miejsce, a w ubiegłorocznej edycji udało im się dojść do półfinału. Polska brała udział w australijskim turnieju jedynie dwa lata temu- biało-czerwonym nie udało się wtedy wyjść z grupy. Faworytem piątkowej konfrontacji byli więc Hiszpanie. Nikt nie mógł przekreślać jednak Polaków. W fazie grupowej udowodnili oni, że jako drużyna są bardzo mocni. Kamil Majchrzak do Sydney przyleciał w fantastycznej dyspozycji, co pozwoliło mu na wygranie wszystkich swoich meczów w fazie grupowej. Naszym najmocniejszym punktem był naturalnie Hubert Hurkacz, który zawsze gwarantował świetny tenis. Debel w składzie Zieliński-Walków dwoma zwycięstwami również udowodnił, że mogliśmy wiązać z nimi nadzieje na wygranie meczu. Nic nie było więc przesądzone- reprezentanci Hiszpanii byli co prawda faworytami, lecz nie ogromnymi. Zresztą na etapie półfinałów nie ma słabych drużyn.
Problemy dla naszej reprezentacji zaczęły się niestety jeszcze przed pierwszym meczem. Kamil Majchrzak uzyskał pozytywny wynik testu na obecność koronawirusa, co uniemożliwiło mu wyjście na kort w piątek. Mocno skomplikowała się także jego sytuacja, jeśli chodzi o występ w Australian Open- drugi tenisista z naszego kraju w rankingu nie będzie mógł wystąpić w kwalifikacjach do tego turnieju. Musi więc liczyć na wycofanie się jakiegoś zawodnika, bowiem zajmuje pierwsze miejsce na liście rezerwowych. Planowo pod nieobecność Kamila powinien zagrać Kacper Żuk, ale niestety uniemożliwił mu to uraz. Na mecz przeciwko Pablo Carreno-Buscie musiał wyjść więc Jan Zieliński. To zadanie było dla zajmującego 860. miejsce w singlowym rankingu tenisisty prawie niemożliwe. Nie możemy więc mieć żadnych pretensji, że uległ on 6:2, 6:1, a mecz trwał niecałą godzinę. Był to jedynie trening przed deblem, który był celem Polaka.
Mecz liderów obu reprezentacji był kluczowy: w przypadku wygranej Roberto Bautisty-Aguta Hiszpanie przypieczętowaliby swój awans. Po drugiej stronie siatki stanął jednak Hubert Hurkacz, z którym wiązaliśmy swoje nadzieje na wyrównanie wyniku rywalizacji i doprowadzenia do rozstrzygającego debla. Wyższe miejsce w rankingu ATP zajmuje Polak, ale jego przeciwnik to bardzo niewygodny typ oponenta. Bautista-Agut prezentuje tenis na wyniszczenie- jest nie do zabiegania, preferuje długie akcje. Pojedynek zapowiadał się więc bardzo interesująco, ponieważ nie dość, że naprzeciw stanęli dwaj świetni tenisiści, to do tego stawka konfrontecji była ogromna. Mecz zaczął się niepokojąco dla kibiców znad Wisły- w trzecim gemie doszło do przełamania na korzyść Hiszpana. Wrocławianinowi udało się jednak doprowadzić do wyniku 4:4, a następnie do tie-breaka. W nim minimalnie lepszy okazał się tenisista z półwyspu Iberyjskiego. Druga partia była momentem słabości Bautisty-Aguta. Polakowi dwukrotnie udało się przełamać przeciwnika i zakończyć seta wynikiem 6:2. W decydującej odsłonie nie doszło do żadnych przełamań, ale nasz rodak radził sobie gorzej- najpierw musiał bronić jednego break pointa, a później w końcówce dwóch kolejnych, które były również piłkami meczowymi. Polak z tych opresji wyszedł obronną ręką, ale przed tie-breakiem mocniejsza wydawała się być pozycja Hiszpana. Walka była niezwykle wyrównana i zakończyła się rezultatem 7:5 na korzyść Roberto Bautisty-Aguta. Tak oto po prawie trzech godzinach wszystko było już wiadome- to Hiszpania awansuje do finału ATP Cup.
Jako ostatni został rozegrany debel. Mecz nie miał swojej stawki, kwestia zwycięzcy meczu była już przesądzona. Polakom pozostała więc tylko walka o to, aby ulec stosunkiem 1:2 a nie 0:3. Nasi reprezentanci w składzie Zieliński i Walków zdołali pokonać Ramosa i Martineza z Hiszpanii i dopisać jeden punkt na konto naszej ekipy.
Mimo że Hubert był bardzo blisko pokonania Bautisty-Aguta, a po zwycięskim deblu włączało się myślenie „co by było gdyby…”, naszym reprezentantom nie można mieć nic do zarzucenia. Awans do półfinału był czymś, na co mocno liczyliśmy i to zadanie zostało wykonane. Możemy być dumni z występu Polaków w Sydney i liczyć na dobre występy w Australian Open. Pewny występu w pierwszym turnieju wielkoszlemowym w 2022 roku jest na razie jedynie Hubert Hurkacz. Kacper Żuk miejsce w Melbourne będzie musiał sobie wywalczyć w kwalifikacjach (o ile wyleczy uraz), Kamilowi Majchrzakowi pozostaje natomiast jedynie nadzieja, że ktoś się wycofa i wtedy Piotrkowianin wskoczy na jego miejsce.
W sobotę w Sydney zostanie rozegrany drugi z półfinałów, w którym zmierzą się Rosja i Kanada. Rywalizacja rozpocznie się o godzinie 7:30 czasu polskiego.
Jarosław Truchan