W niedzielny wieczór La Liga zaserwowała nam starcie pomiędzy Valencią oraz Getafe. Obydwie drużyny znajdowały się w zgoła odmiennej sytuacji. Nietoperze są w głębokim kryzysie, a do tego stracili ostatnio Geoffrey’a Kondogbie, za to klub z przedmieść Madrytu był sensacją ostatnich lat mijając się o zaledwie dwa punkty z europejskimi pucharami.
Od samego początku podopieczni Jose Bordalasa skutecznie przyszpilili graczy Valencii na ich własnej połowie. Praktycznie każda próba rozegrania wychodząca poza linię środkową kończyła się odbiorem dzięki skutecznemu pressingowi i dobrej organizacji. Szybko ostra gra graczy Getafe zakończyła się urazem w szeregach podopiecznych Javiego Gracii. Gabriel potrzebował pomocy medycznej, lecz był w stanie wrócić do gry.
Groźnie zrobiło się w 10 minucie po rzucie rożnym w wykonaniu Getafe. Piłka jednak przeleciała nad poprzeczką. Do sporej kontrowersji doszło około 18. minuty. Marc Cucurella wszedł w pole karne i odegrał swojemu koledze, po czym otrzymał tzw. „stempel” od Jose Gaya’i. Arbiter spotkania zdecydował się jednak nie ukarać Valencii rzutem karnym.
Przewagę Getafe udało się przełamać w 22. minucie spotkania. Yunus Musah przejął piłkę, która poleciała w kierunku środka boiska po życie rożnym i popędził w kierunku bramki. Anglik pewnym strzałem pokonał Davida Sorię i wyprowadził Nietoperzy na prowadzenie.
Pomimo trafienia wychowana Arsenalu obraz gry nie uległ zmianie. To drużyna Jose Bordalasa trzymała piłkę i rozpoczynała grę defensywną już pod polem karnym gospodarzy. Valencia jednak miała momenty w których wymieniała podania na połowie gości, lecz było to głównie szukanie cennego czasu.
Pierwszy na zmiany zdecydował się szkoleniowiec Getafe. Szukając więcej opcji w ofensywie na boisko wprowadził Angela za Nyoma oraz aby trochę zabezpieczyć defensywę zamienił Maksimovicia na Timora. Zmiany przeprowadzić musiał także Javi Gracia. Wynikało to z głupoty Thierry’ego Correi. Portugalczyk niepotrzebne sfaulował Cucurelle mając żółtą kartkę i wyleciał z boiska. Z tego powodu z boiska zszedł Kang In Lee. W miejsce Koreańczyka pojawił się Uros Racic.
Pomimo przewagi jednego zawodnika gra Getafe przypominała uderzanie głową w mur. Gracze spod Madrytu mieli problemy ze sforsowaniem pola karnego i musieli uważać na szybkie kontrataki Valencii. W 70. minucie prawie szansę wyrównał Mauro Arrambari. Sędzia chciał ukarać Urugwajczyka za faul na swoim rodaku, Maxim Gomezie. VAR wykazał, że kontaktu nie było, lecz arbiter postanowił i tak ukarać gracza Getafe żółtą kartką.
Z przerwy w grze skorzystał Bordalas i zmienił Cabaco, Unala i Olivierę. W miejsce tych zawodników pojawili się kolejno Portillo, Mata oraz Diaby. Na kolejne zabezpieczanie defensywy zdecydował się Javi Gracia. Boisko opuścił Denis Cheryshev, a na jego pozycji pojawił się Toni Lato.
Blisko bramki był Angel Rodriguez. Hiszpan strzelił tuż obok bramki Domenecha strzałem z woleja. Zwycięstwo mógł przypieczętować Maxi Gomez. Urugwajczyk jednak zawahał się i pomimo zamieszania zakończonego paroma strzałami Getafe, wynik na tablicy się nie zmienił. Chwilę później dobrze w ofensywie pokazał się Toni Lato, lecz uderzenie Hiszpana trafiło prosto w dłonie Sorii.
Wysiłki Getafe przyniosły efekt. W 87.minucie Cucho Fernandez wturlał piłkę do bramki po błędach Jaume Domenecha i złej interwencji Gabriela Paulisty. Ze względu na dużą liczbę przerw w grze sędzia doliczył 6. minut, co dawało mnóstwo czasu na strzelenie zwycięskiej bramki przez jedną z drużyn. Ostateczną zmianą w tym spotkaniu był Jason. Hiszpan zastąpił strzelca jedynej dla Nietoperzy bramki, Yunusa Musah.
Ostatecznie piłkarze Jose Bordalasa dopięli swego i strzelili bramkę na 2:1 w 94. minucie. Strzał Keity dobił Angel i doświadczony snajper wyprowadził Getafe na prowadzenie. Radość nie potrwała długo. Chwilę po rozpoczęciu od środka Maxi Gomez został sfaulowany w polu karnym przez Djene. Do tego Damian Suarez za polemikę z arbitrem został ukarany drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartką.
Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Carlos Soler. Hiszpan z zimną krwią umieścił piłkę w siatce i wyrwał punkt dla swojego zespołu.
Autor: Hubert Grabowski