Legia nie gryzła Tr(n)avy

Podopieczni Deana Klafuricia przegrali w pierwszym meczu drugiej rundy kwalifikacji Ligi Mistrzów ze Spartakiem Trnava 0:2. Tym samym mocno oddaliła się od awansu do kolejnej rundy. Na szczęście dla Mistrza Polski został jeszcze rewanż i wszystko może się odwrócić, choć do poprawy jest bardzo dużo.

Mecz rozpoczął się od spokojnego badania się obu ekip. Choć już w pierwszych minutach dało się zauważyć, że dobrze znany w Polsce, były trener Piasta Gliwice – Radoslav Latal przygotował zespół Spartaka do agresywnej walki. Wysoki pressing, częste faule wybijały z rymu Legię. a i w polu karnym Arkadiusza Malarza goście radzili sobie dobrze. Już w 7. minucie znakomitą okazję miał Marvin Egho, który strzelił głową z 4 metrów, ale wówczas fenomenalną interwencją na refleks popisał się bramkarz stołecznej drużyny. Chwilę później pierwszy raz zagroziła Legia. Cafu nawet wpakował piłkę do bramki Martina Chudego, jednak było to po odgwizdaniu ewidentnej pozycji spalonej. Początek dramatycznych wydarzeń dla gospodarzy rozpoczął się w 12. minucie, kiedy to Marvin Egho brutalnym wślizgiem zaatakował Krzysztofa Mączyńskiego w środkowej części boiska. Austriak za ten faul otrzymał tylko żółtą kartkę, a dla pomocnika Legii mecz się zakończył. Mączyński opuścił murawę na noszach. Teraz czekamy na wyniki badań i wierzymy, że nie będzie to długi rozbrat z piłką legionisty. Po tym zdarzeniu Legia grała przez chwilę w „10”. Całą sytuację wykorzystali goście, a konkretnie Erik Grendel. Były zawodnik Górnika Zabrze znalazł się z piłką na osiemnastym metrze i bardzo ładnym strzałem pokonał Malarza. Jakby na to nie patrzeć Spartak wyszedł na zasłużone prowadzenie. Legie przez całe 45 minut stać  było na zaledwie jeden celny strzał na bramkę, i to w wykonaniu obrońcy – Inakiego Astiza.

Po zmianie stron gra gospodarzy się nie poprawiała. Klafurić próbował wprowadzać nowych zawodników: Hamalainena i Radovica, ale i to nie przynosiło oczekiwanych efektów. Bardzo mocno pracował Carlitos, jednak był doskonale pilnowany przez obrońców z Trnavy. W statystykach przybywało rzutów rożnych, żółtych kartek, ale nie zmieniała się liczba bramek zdobytych przez  Legie. Gra z kontry odpowiadała za to gościom. Dalekie zagrania do napastników i co kilka minut Malarz był w niebezpieczeństwie. Bardzo bliski pokonania Polaka był Egho, który minął dwóch obrońców, położył na ziemie bramkarza, ale oddał strzał tuż obok bramki. W odpowiedzi, najlepszą okazję do wyrównania miał Jose Kante, który znalazł się z piłką kilka metrów przed bramką Chudego, jednak także oddał niecelny strzał. Kiedy w doliczonym czasie gry kibicie przy ul. Łazienkowskiej 3 spodziewali się gola wyrównującego, dostali kolejny cios. Obejrzeli bramkę, ale znów strzelaną przez gości. W trzeciej minucie dodatkowego czasu Chudy wybił daleką piłkę, która trafiła pod nogi Jana Vlasko. A rezerwowy gracz Spartaka, który wszedł na boisko dwie minuty wcześniej, popisał się kapitalnym lobem z okolic 16 metra. Tym samym został ustalony wynik meczu. I był on jak najbardziej sprawiedliwy. Po takiej grze, Legia nie zasłużyła nawet na gola honorowego.

Nie jestem człowiek, który szuka wytłumaczeń, ale muszę powiedzieć czemu nasz zespół wyglądał tak słabo i proszę nie traktować tego jako alibi. Dopadł nas wirus i przez całą noc wielu zawodników i osób ze sztabu trenerskiego miało wysoką gorączkę i wymiotowało – powiedział po meczu Dean Klafurić – To na pewno miało wpływ na dzisiejszą grę i wiem, że w takim stanie na tyle było stać naszych piłkarzy. Dlatego nie było w nich energii, boiskowej agresji  (…) Jeśli chodzi o faul na Krzysztofie Mączyńskim była to oczywista czerwona kartka. Jej nie podyktowanie i zejście Krzyśka ustawiło dalszą cześć meczu (…) Szanuję drużynę Spartaka Trnava, ale uważam, że jesteśmy lepszym zespołem – podsumował trener Legii

To miał być spokojny mecz, zwycięstwo faworytów, czyli Legii, a następnie przyjemny wyjazd na Słowację. Nic bardziej mylnego. Spartak Trnava przyjechał do Warszawy  wraz z niesamowitymi kibicami i zrobił show. Pokonał Wojskowych, zdobył dwubramkową zaliczkę przed rewanżem, a i na trybunach kibice za południowej granicy, stworzyli kapitalną atmosferę. Jednak trzeba pamiętać, że to była pierwsza część walki o trzecią rundę kwalifikacji, więc poczekajmy do 31. lipca i meczu rewanżowego. Przecież nadzieja o fazie grupowej Ligi Mistrzów umiera ostatnia.

Wiemy, że stać nas na dużo więcej. Musimy poradzić sobie z tą sytuacją i wygrać drugie spotkanie, ponieważ była to dopiero pierwsza połowa. Wiem, że mój zespół, moi zawodnicy są w stanie odrobić te straty – dodał Klafurić

Legia Warszawa – Spartak Trnava 0:2

Bramki:
0:1 Erik Grendel 16’
0:2 Jan Vlasko 90+3’

Legia: Malarz- Vesović, Astiz, Philipps (69’ Hamalainen), Hlousek – Antolić, Mączyński (17’ Wieteska), Cafu – Szymański (63’ Radović), Carlitos, Kante  T: Dean Klafurić

Spartak: Chudy – Toth, Godal, Gressak, Kadlec, Sloboda (86’ Hladik) – Grendel (64’ Miesenboeck), Rada, Conka – Iirka, Egho (90+1’ Vlasko) T: Radoslav Latal

Sędzia: Adam Farkas

Tomasz Górski

czytaj dalej...

udostępnij na:

REKLAMA

najnowsze