Podsumowanie 8. kolejki La Liga

Ósma seria zmagań hiszpańskiej La Liga właśnie dobiegła końca! Była to z pewnością interesująca seria spotkań okraszona takimi spotkaniami jak szalone starcie Valencii z Getafe, czy też kolejny popis strzelecki Realu Sociedad.

Po ósmej kolejce nie doszło do zmiany lidera. Na czele pozostaje Real Sociedad, tuż przed Realem Madryt. Jednak Królewscy wciąż mają jedno spotkanie w zapasie. Dalej w czołówce plasuje się Villareal z 15 punktami w 8 spotkaniach na koncie oraz Atletico Madryt. Na Atleti trzeba zwrócić uwagę, ponieważ drużyna ze stolicy Hiszpanii do lidera traci tylko cztery „oczka”, a ma wciąż dwa nierozegrane spotkania.

Tradycyjnie pierwsze spotkanie zostało rozegrane w piątek o 21:00. W nim klub jedynego Polaka, czyli Eibar podejmowało na Estadio de Ipurua beniaminka Cadiz. Górą po dwóch bramkach i defensywnej grze okazała się żółta łódź podwodna z Kadyksu. Trafienia Alvaro Negredo oraz Salvadora Sancheza pozwoliły graczom Cadiz wyjść na prowadzenie, którego mimo zaledwie 26% posiadania piłki nie oddali aż do końca.

Pora na sobotę. Ten dzień otworzył o 14:00 Real Madryt. Królewscy na stadionie im. Alfredo di Stefano bez większych problemów odprawili beniaminka, Huesce. Podopieczni Zidane’a wygrali aż 4:1 i udział w tym zwycięstwie miał Eden Hazard. Belg przepięknym strzałem z dystansu pokonał Andresa Fernandeza i rozwiązał worek z bramkami, tym samym kończąc swoją fatalną serię 392 dni bez strzelonego gola. Huesca otrzymała również cios do szatni zadany przez Karima Benzemę i schodziła do szatni z wynikiem 2:0. W drugiej połowie Królewscy zdołali jeszcze podwyższyć prowadzenie za sprawą Fede Valverde. Gola honorowego w 74. minucie zdołał zdobyć David Ferreiro, lecz nie był to koniec strzelania. Podobnie jak w pierwszej połowie, tuż przed zejściem do szatni ukąsił Karim Benzema i dorzucił drugie trafienie na swoje konto.

Następnie czekało nas starcie pomiędzy Athleticiem Bilbao oraz Sevillą. Goście nie rozpoczęli sezonu najlepiej i liczyli na przełamanie miesięcznej serii bez zwycięstwa. To właśnie Sevilla dobrze otworzyła mecz strzelając bramkę już w dziewiątej minucie. Youssuf En-Nesri uderzył z bliskiej odległości i po rykoszecie piłka zatrzepotała w siatce. Jednak to gospodarze przejęli kontrolę nad spotkaniem. Pomimo stwarzanych sytuacji dopiero w 76. minucie Iker Muniain zdołał wpakować piłkę do siatki. Dwukrotny reprezentant dopadł do bezpańskiej futbolówki w polu karnym i pokonał Bono. Na drugie trafienie Baskowie musieli czekać zaledwie dziesięć minut. Świeżo wprowadzony Oihan Sancet strzałem z wręcz bliźniaczej pozycji do Muniaina wykorzystał świetne dośrodkowanie Inakiego Williamsa i zapewnił swojej drużynie trzy punkty.

W sobotnie popołudnie La Liga zaserwowała nam spotkanie w Pampelunie. Osasuna uskrzydlona serią trzech spotkań bez porażki podejmowała Atletico Madryt, które było jedyną niepokonaną drużyną. Atleti pewnie zwyciężyło 3:1. Spory udział miał Joao Felix, który do siatki trafił dwa razy i był bliski skompletowania swojego pierwszego hat-tricka na hiszpańskich boiskach. Pierwsza bramka padła z rzutu karnego. Przy wykonywaniu drugiego rzutu karnego, Portugalczyk trafił w słupek, co kosztowało go hat-tricka. Ostatecznie trafił jeszcze pewnym strzałem w sytuacji sam na sam z bramkarzem i wyprowadził Atletico na dwubramkowe prowadzenie. Osasuna próbowała się odgryźć za sprawą Budimira, lecz Lucas Torreira w 88. minucie skutecznie zabił wszelkie marzenia o zdobyczy punktowej.

Na zakończenie drugiego dnia weekendu w Alaves spotkało się miejscowe Deportivo z FC Barceloną. Gospodarze w 31. minucie objęli prowadzenie za sprawą fatalnego błędu Neto. Od wtedy cały mecz wyglądał jak uderzanie głową prosto w mur ustawiony w bramce Alaves. Blaugrana nie potrafiła przebić się przez świetnie dysponowanego Pacheco, pomimo błędów defensywy i ogromnego zaangażowania w drugiej połowie. Barcelona nie wykorzystała także drugiej żółtej kartki, którą otrzymał Jota za podniesienie nogi niesamowicie blisko twarzy Gerarda Pique. Jedynego gola dla Dumy Katalonii zdobył Antoine Griezmann. Francuz ze stoickim spokojem podciął piłkę nad Pacheco, lecz nie wystarczyło to do zdobycia trzech punktów. Po tym spotkaniu Barcelona zajmuje odległe 12. miejsce w ligowej tabeli.

Pora na najbardziej szalony dzień podczas tej kolejki. To właśnie w niedzielę pokazano cztery z aż pięciu czerwonych kartek. Pierwsze spotkane było dość spokojne i nie zapowiadało tego, co miało nadejść. Real Betis sprawnie pokonał Elche po golach Sanabrii oraz dublecie Tello. Beniaminek był zdecydowanie gorszą drużyną i nie pomogło nawet honorowe trafienie Josana w 60. minucie.

W porze obiadowej świetną formę kontynuował Real Sociedad. Txuri-Urdin ponownie strzelili cztery bramki i pokonali znajdująca się w dole tabeli Celte Vigo. Wpierw David Silva główką umieścił piłkę w siatce. Następnie Mikel Oyarzabal zabawił się z obroną i przy pomocy słupka wyprowadził swoją drużynę na dwubramkowe prowadzenie. Kolejne trafienie miało miejsce już w drugiej połowie. Willian Jose wykorzystał piłkę wyłożoną przez Portu. Celta uzyskała trafienie honorowe po faulu w polu karnym. Jedenastkę pewnie wykonał Iago Aspas. Nie był to koniec bramek, ponieważ Willian Jose ponownie wykorzystał piłkę wyłożoną na tzw. „patelnię” przez Portu i ustalił wynik meczu na 4:1.

Kolejny mecz i kolejna czerwona kartka. Tym razem Granada grała z Levante i to właśnie piłkarz gospodarzy postanowił otrzymać kartonik zgrywający się z barwami klubowymi. Najpierw jednak Darwin Machis po asyscie Gonalonsa strzałem po długim słupku wyprowadził Rojiblancos na prowadzenie. To właśnie Gonalons wyleciał z boiska w 16. minucie, zaledwie kilka chwil po objęciu prowadzenia. Granada była zmuszona cofnąć się do defensywy i pomimo przewagi Levante podopieczni Diego Martineza wpuścili tylko jedną bramkę. Po rzucie rożnym w 34. minucie meczu. Ruben Vezo zaskoczył bramkarza i ustalił wynik spotkania na 1:1.

Niedzielę zakończyło nam ciekawe spotkanie Valencii z Getafe. Mecz na Estadio Mestalla potrwał aż 100 minut i przyniósł łącznie cztery bramki oraz dwie czerwone kartki. Spotkanie otworzył Yunus Musah. Anglik wykończył kontrę Nietoperzy i wyprowadził je na prowadzenie, które oddali dopiero w 87. minucie. Valencia broniła się dzielnie i to pomimo mówiąc wprost, głupiej czerwonej kartki, którą otrzymał Thierry Correia. Nacisk Getafe jednak był na tyle duży, że w końcu Cucho ofiarnie wpakował piłkę do siatki. Remis jednak nie zadowalał Getafe. Gracze spod Madrytu dalej atakowali, czego zwieńczeniem było trafienie Angela w doliczonym czasie gry. To co stało się zaraz po wznowieniu to absolutny chaos. Djene sfaulował Maxiego Gomeza, a z tego wywołały się przepychanki i dyskusje z arbitrem. Ukarany za nie został Daniel Suarez. Urugwajczyk otrzymał druga żółtą kartkę, a w konsekwencji czerwoną i musiał opuścić plac gry. Rzut karny pewnie wykonał Carlos Soler i uratował punkt dla Valencii.

Klasycznie zwieńczenie kolejki nastąpiło w poniedziałek o 21:00. Będące w czubie tabeli Villareal ugościło na swoim stadionie klub Ronaldo Nazario, Real Valladolid. Spotkanie nie miało większej historii. Gospodarze pewnie wygrali po dwóch szybkich uderzeniach, kolejno w 21. oraz 37. minucie i nie pozwoliło odegrać się rywalom z Valladolid. Tym samym awansując na trzecie miejsce w tabeli.

Autor: Hubert Grabowski

czytaj dalej...

udostępnij na:

REKLAMA

najnowsze