W niedzielę zakończy się czwarta kolejka PGE Ekstraligi. W Częstochowie Włókniarz pojedzie z wrocławską Spartą, a Motor Lublin uda się na mecz do Torunia.
Częstochowianie są coraz bliżej przełamania się w tym sezonie – pierwsze zwycięstwo odnieśli w Ostrowie, w przerwanym po ośmiu biegach meczu z beniaminkiem. Lech Kędziora wciąż czeka na przebudzenie Jakuba Miśkowiaka i Mateusza Świdnickiego, którzy prezentując formę jak przed rokiem mogliby łatać z rezerwy zwykłej dziury w składzie. Z kolei Spartanie po mocnym początku i pogromie na Olimpijskim w meczu z Apatorem notują rozczarowujące jak na obrońcę tytułu wyniki – porażkę w Grudziądzu oraz u siebie z Unią Leszno. Nadzieją jest jednak świetna postawa Macieja Janowskiego w sobotę podczas Grand Prix w Goričan – to właśnie „Magic” w największej mierze zawiódł tydzień temu.
Nie zawodzi natomiast wicemistrz kraju. Motor Lublin nawet wobec nieco słabszej postawy Dominika Kubery czy Jarosława Hampela wygrał wszystkie mecze, a Maksym Drabik swoimi występami w barwach Koziołków zapracował na dziką kartę na Grand Prix na Stadionie Narodowym. W ekipie Apatora natomiast ciężko wskazać zawodnika wyróżniającego się in plus lub in minus – nawet juniorzy nie odstają zbytnio poziomem od oczekiwań kibiców. Równy skład nie przekłada się jednak na wyniki – jedyne zwycięstwo Anioły zanotowały na Motoarenie przeciwko outsiderowi ligi, Ostrovii.
Autor: Wojciech Nowakowski
Foto: Patryk Kowalski
