Royal Antwerp górą, w Glasgow 'status quo’ [PODSUMOWANIE]

Wczorajszego wieczoru odbyły się pierwsze mecze decydującej, czwartej rundy eliminacji do Ligi Mistrzów. Na trzech stadionach: w Sosnowcu, Antwerpii i w Glasgow emocji nie zabrakło, mimo że rozstrzygnięcia były zgoła różne. Mecz Mistrzów Polski został podsumowany oddzielnie, więc tam Państwa odsyłam, a tutaj skupię się na dwóch pozostałych pojedynkach.

Skromna zaliczka przed wylotem do Grecji

Na pierwszy ogień weźmy spotkanie w Belgii. Do Royal Antwerp przyjechał wicemistrz Grecji, AEK Ateny. Mecz znacznie lepiej rozpoczęli gospodarze, którzy już po kwadransie wyszli na prowadzenie. Po dośrodkowaniu Arthura Vermeerena bramkę zdobył Vincent Janssen. Z gry nieco więcej do przerwy mieli goście, a po niej tym bardziej. Belgowie po strzelonym golu zdecydowanie oddali inicjatywę oraz piłkę, a Grecy coraz mocniej napierali. Wyrównanie zdawało się być kwestią czasu, zwłaszcza po czerwonej kartce Jelle Bataille w 50 minucie, ale starania gości spełzły na niczym. Mimo aż 23 strzałów oddanych na bramkę Buteza, tylko 4 były celne, a żaden z nich nie znalazł drogi do siatki. Przed rewanżem to Royal Antwerp są bliżej fazy grupowej Champions League, lecz przy tak niewielkiej przewadze wszystko jest możliwe.

Pasjonujące starcie bez rozstrzygnięcia

W drugim wczorajszym meczu konkretów było zdecydowanie więcej. Na Ibrox w Glasgow Rangersi podejmowali PSV Eindhoven. Na konkrety trzeba było czekać do samego końca pierwszej odsłony, gdy typową bramkę do szatni zdobył Abdallah Sima. Akcja rozpoczęła się od fatalnej straty Sangare przed polem karnym, napastnicy Rangers odebrali piłkę, a Sima genialnym 'rogalem’ w samo okienko dał gospodarzom prowadzenie. Iworyjczyk winy odkupił po godzinie gry, gdy pewnym strzałem z okolic jedenastego metra wyrównał stan meczu. W 76 minucie prowadzenie dla gospodarzy odzyskał wprowadzony chwilę wcześniej z ławki Raby Matondo, który pewnie, płaskim strzałem wykończył genialne podanie Dessersa. Ostatnie słowo w tym meczu i tak należało jednak do PSV, a dokładniej mówiąc, do Luuka de Jonga. Holender w swoim stylu wygrał pojedynek powietrzny po rzucie rożnym i uderzył futbolówkę głową nie do obrony. Remis 2-2 oznacza 'status quo’ przed rewanżem i lekką przewagę PSV, które drugi mecz gra przed własną publicznością.