Brutalne zderzenie z europejską rzeczywistością zaliczają piłkarze częstochowskiego Rakowa, którzy w drugiej kolejce Ligi Europy przegrali z Sturmem Graz 0:1 na stadionie w Sosnowcu.
W czwartkowy wieczór piłkarze „Medalików” prowadzeni przez Dawida Szwargę podejmowali, mogłoby się wydawać najłatwiejszego rywala w grupie austriacki Sturm Graz. Właśnie dwumecz z tym zespołem może przesądzić o losie częstochowskiego w tegorocznej edycji europejskich pucharów. Sturm na inaugurację również musiał przełknąć gorycz porażki, gdy uległ 1:2 Sportingowi Lizbona.
Szkoleniowiec Rakowa zaskoczył wyjściowym składem. Od pierwszej minuty na murawie oglądaliśmy m.in. Fabiana Piaseckiego, Marcina Cebulę i Sonny’ego Kittela, a do gry wrócił również jeden z największych nieobecnych meczu w Bergamo — Fran Tudor.
Na ławce rezerwowych zasiedli natomiast m.in. John Yeboah, Gustav Berggren, Łukasz Zwoliński, czy Ben Lederman. Wciąż skutki kontuzji odczuwa natomiast Zoran Arsenić, który ma być do dyspozycji trenera Rakowa już za kilka dni.
Pierwsza połowa spotkania toczyła się zdecydowanie pod dyktando wicemistrza Austrii. „Medaliki” były bezradne, nie potrafiły znaleźć sposobu na sforsowanie defensywy rywali, a w 23 minucie na własne życzenie stracił bramkę. Przed polem karnym austriackiego teamu w okazyjnej sytuacji stracił piłkę Marcin Cebula, a chwilę później po dośrodkowaniu Amadou Dante i zbyt krótkim wybiciu przez Adnana Kovacevicia precyzyjnym strzałem popisał się William Boving i Vladan Kovacević musiał wyciągać piłkę z siatki. W 35. minucie po centrze Jannisa Papanikolaou w dobrej okazji spudłował jednak Sonny Kittel. To było jedyne zagrożenie pod bramką Sturmu, jakie stworzyli mistrzowie Polski w pierwszej części, a w ostatniej minucie dopisało im ogromne szczęście.
Po przerwie Raków zaczął się odpłacać austriackiej drużynie za pierwszą połowę, a mecz stawał się wyrównany z obu stron. W 50. minucie strzał głową Włodarczyka obronił Kovacević, a w odpowiedzi dwie dobre okazje zmarnowali częstochowianie. Najpierw ze strzałem pospieszył się Srdan Plavsić, a w 52. minucie w pole karne Sturmu wdarł się Fran Tudor, ale skiksował przy próbie uderzenia.
W 57. minucie Raków mógł odetchnąć z ogromną ulgą, gdy Kovacević sparował uderzenie Kiteiszwiliego na poprzeczkę. Mistrzowie Polski do końca spotkania szukali okazji na wyrównanie wyniku, udawało im się zepchnąć austriacki zespół do defensywy. Okazję do zdobycia bramki miał między innymi Yeboah, ale to Sturm wytrwał z nienaruszonym stanem bramkowym.
Autor: Paweł Ziobro