Polska – Ukraina ze stadionu! Jak wygląda praca dziennikarza na PGE Narodowym?

8 czerwca, największy obiekt sportowy w kraju, mecz towarzyski przed Euro 2024. Polska podejmuje u siebie sąsiadów zza miedzy. Radio GOL wysyła na to spotkanie dwóch redaktorów, Szymon Gawrycki Tkacz relacjonuje mecz na kanałach redakcji, Kacper Czerwonka zasiada na trybunach. Zgadza się, to ja. Zapraszam na krótką relację z „Narodowego”!

Działanie zaczynamy od odbioru akredytacji prasowej i wejścia na stadion, na którym niełatwo jest się pogubić. Mijamy znane osobistości, takie jak Maja Strzelczyk, Michał Żewłakow czy sam Jacek Laskowski. Wchodzimy do największego w Polsce pomieszczenia pracy mediów, częstujemy się przygotowanym przez PZPN cateringiem i wychodzimy na trybunę. 47 tysięcy kibiców robi ogromne wrażenie, wybieramy miejsce siedzące i rozpoczynamy oglądanie spotkania.

Przyznam szczerze, to już mój drugi raz na tym stadionie, stąd też łatwiej było się „połapać co i gdzie”. W głowie nie było już stresu i dyskomfortu, a przyjemne ciarki związane z fantastyczną perspektywą na najlepszych zawodników w Polsce. Doping w trakcie meczu niestety nie powalał, zresztą każdy kibic wie, że jest to ogromna wada meczów rozgrywanych w Warszawie, na biało-czerwonym obiekcie.

Polacy szybko rozpoczęli strzelanie, gole zdobywali kolejno Sebastian Walukiewicz, Piotr Zieliński i Taras Romanczuk, dla Ukrainy strzelał zaś Artem Dovbyk, który prostym przyjęciem kierunkowym spowodował zakręcenie w głowie Bartosza Salamona. O meczu mieliście pewnie jednak okazję czytać już nie raz, piłkarze schodzą na przerwę a ja nagrywam meldunek na social media Radia, na które zresztą serdecznie zapraszam. Druga połowa nie była aż tak emocjonująca, ale na boisku pojawiły się kolejne wielkie nazwiska – Lewandowski, Moder czy Mudryk i Tsygankov.

Po spotkaniu natychmiastowo pojawiliśmy się na tzw Mix Zone, strefie wywiadów z zawodnikami. Tam jednak nigdy nie jest łatwo o rozmowę z piłkarzami. Zawodnicy gości pogrążeni w złości po porażce szybko uciekli do autokaru, zaś zawodnicy reprezentacji Polski w większości albo ominęli dziennikarzy, albo zostali na badanich fizjoterapeutycznych, albo powiedzieli kilka słów największym mediom w Polsce. Znacznie bardziej chętny do wszelkich rozmów byli między innymi Adam Buksa, Bartek Bereszyński czy Karol Świderski, za co stawiam przy ich nazwiskach ogromnego „plusa„.

Podsumowując, praca na PGE Narodowym to dla każdego dziennikarza świetna przygoda, niezależnie od redakcji i doświadczenia. Na koniec serdeczne podziękowania dla Radia za wysłanie mnie na to spotkanie, oraz działowi mediów PZPN za przyjęcie naszych wniosków o wejściówkę zwaną akredytacją prasową.