Lada moment, lada dzień, rozpocznie się kolejny sezon włoskiej Serie A. Ligi, w której bez ukrycia powiem się zakochałem, bo wraca ona do żywych, na należne jej miejsce. Ligowe calcio miało swoje wzloty i upadki, jak każda liga, ale wygląda na to, że teraz Serie A dokonuje gigantycznego skoku jakościowego. Sezon 2018/2019 zapowiada się wprost wyśmienicie i wprost nie mogę się doczekać jego komentowania.
Co jest powodem tego, że nie mogę doczekać się powrotu ligi włoskiej? Same transfery czy to między klubami we Włoszech, czy z zespołami z zewnątrz wskazują, iż będzie to niezwykła kampania rozgrywek. Cristiano Ronaldo w Juventusie, Gonzalo Higuain w Milanie, Nainggolan w Interze i głośne plotki dotyczące przyjścia Modricia do Mediolanu (już nieaktualne) pokazują, że Włosi wstają z kolan i budują na nowo potęgę swojej ligi. Nie ukrywam, że zszokowały mnie te ruchy kadrowe, ponieważ mało kto spodziewał się, że może być aż tak ciekawie.
Wydaje się, że nic nie może stanąć na drodze Juventusowi do kolejnego scudetto. Zakup Cristiano Ronaldo według mnie jest tylko potwierdzeniem dominacji ekipy z Turynu i może być tak, że jeszcze długo nie będzie drużyny, która mogłaby pokonać Juventus, a nie jedynie zbliżyć się do nich na małą różnicę punktów, jak w zeszłym sezonie Napoli. No ale w Juventusie nie ma tylko jednego Ronaldo. Nie tylko on wzmocnił ekipę mistrza Włoch, ponieważ dokupiony został świetny prawy obrońca, Joao Cancelo, który z każdym kolejnym meczem w Interze pokazywał, że będą z niego ludzie.
Poważne zapędy na mistrzostwo kraju ma również Inter. Wprawdzie takie zapowiedzi w Mediolanie krążą od lat, ale tym razem ich transfery mają prawo twierdzić, że tak rzeczywiście będzie. Wspomniany przeze mnie Nainggolan, utalentowany napastnik z Argentyny, Lautaro Martinez, czy De Vrij kupiony z Lazio, to transfery naprawdę wskazujące na siłę Interu i możliwość poważnej walki o tytuł. Mogę osobiście powiedzieć, że wreszcie Inter kupił konkretnych piłkarzy, a nie przepuścił pieniędzy na nic nie warty szrot. W końcu jest to taki klub, jakiego po granatowo – czarnej stronie Mediolanu oczekują z niecierpliwością.
No a jak się miewa druga strona Mediolanu? Trudno powiedzieć, ponieważ stracili po frajerskim zagraniu Bonucciego, ale zyskali za to wreszcie napastnika przez duże „N”. Nie mówię, że Cutrone był słaby, ale on sam nie był w stanie pociągnąć ofensywy Milanu na wyższy poziom. Tym bardziej nie byli w stanie tego dokonać Kalinić i Silva, których już w Mediolanie nie ma. Jest za to Higuain, który nawet jeśli ma problemy z nadwagą, to i tak jest gwarantem przynajmniej 20 goli w sezonie. W połączeniu z talentem Cutrone to może być duet napastników choćby nawiązujący do legend Szewczenki i Inzaghiego. No ale z takim pewnym sądem należy jednak poczekać.
Nie można też zapominać o Napoli, które przeszło swego rodzaju rewolucję. Nie ma Sarriego, Reiny i przede wszystkim Jorginho, który był gwarantem jakości podań. Jest za to Ancelotti, którego ostatnia rola trenerska w Bayernie była czymś z rodzaju ciężkiego dramatu. Były szumne zapowiedzi odnośnie Benzemy, a zostali z tym, co mieli. Kupili Fabiana Ruiza, który radzi sobie w sparingach, ale nie jest to stuprocentowo pewne zastępstwo Jorginho.
Wreszcie nadszedł czas, by zawitać do Rzymu. Tu działo się naprawdę dużo, co tylko pokazuje, że i Di Francesco ma spore ambicje. Kupno młodego Kluiverta, Cristante, czy Pastore to również świetne wzmocnienia, które tylko umocnią Romę na jej miejscu, wypracowanym rok temu wchodząc do półfinału Ligi Mistrzów. Szczerze mówiąc, gdzie by nie spojrzeć, tam ktoś kupił jakiegoś świetnego piłkarza. Nie wiadomo na kim konkretnie zawiesić oko, ponieważ jest w Serie A tak wielka konstelacja gwiazd.
Spójrzmy też na beniaminków, ponieważ tu mamy przede wszystkim Parmę, czyli wielki i radosny powrót klasowej marki we włoskim futbolu. Nie obyło się wprawdzie bez kłopotów i słynnej afery SMS – owej, ale na szczęście dla tego klubu sprawa rozwiązała się pozytywnie. Kara została skrócona, klub rozpocznie sezon z czystym kontem, a Calaio będzie prawdopodobnie gotów na rundę rewanżową. Można powiedzieć romantyczna liga z romantyczną historią. Wraca też po krótkim okresie dezercji z Serie A Empoli, które zawsze chętnie stawiało na Polaków i Frosinone, które może być niestety głównym kandydatem do spadku.
Na koniec tej krótkiej, lecz intensywnej jak życie Włochów podróży po starcie sezonu zerknijmy, co u naszej polskiej kolonii w Serie A. Jest ona spora, dlatego mamy nadzieje, że będą oni grali. Milik i Zieliński mogą być względnie spokojni, zresztą Ancelotti sam zapowiadał, że będzie na Polaków stawiał. Niesamowicie wszedł do Genoi Piątek, który w sparingach zdobył 12 goli, a w pierwszym oficjalnym meczu przeciwko Lecce w Coppa Italia strzelił wszystkie 4 bramki. Jest też raczej pewny Szczęsny, ale reszta to melodia przyszłości, tak jak ten pięknie zapowiadający się sezon Serie A, za którą tak strasznie tęskniłem.
Wojciech Anyszek