Mistrzostwa świata w siatkówce: Pewne zwycięstwo z Tunezją. Polska z awansem do ćwierćfinałów!

Polska ze spokojem pokonuje reprezentację Tunezji w 1/8 finału siatkarskich Mistrzostw Świata. Biało-Czerwonym wystarczyło niecałe 1,5 godziny, by dokończyć dzieła i zwyciężyć 3:0 (25:20, 25:15, 25:20).

W spotkanie weszliśmy naszą klasyczną szóstką. Tunezja przez pierwsze kilkanaście akcji dobrze dotrzymywała Polakom kroku. Od początku do końca meczu obecna była aktywna obrona. W mecz dobrze nie wszedł z kolei Bartosz Kurek, który w pierwszym secie zdobył tylko jeden punkt po swoim ataku. Na 10:8 po raz pierwszy w zagrywce pokazał się Jakub Kochanowski, a jego świetna dyspozycja w polu serwisowym nie gasła przez kolejne dwa sety. Asem zdążył się też popisać Bieniek oraz Marcin Janusz. Punktowa albo przynajmniej odrzucająca zagrywka był katalizatorem do powiększania naszej przewagi. 4-punktowej lub wyższej różnicy nie oddaliśmy już do samego końca, a seta zakończył Śliwka z lewego skrzydła.

Druga partia to zdecydowana dominacja polskiego zespołu. Do nadal obecnej świetnej zagrywki dołączył jeszcze blok, który szukał okazji, by zamknąć Tunezyjczykom drogę do pomarańczowego pola. W bloku pokazywał się Bieniek, ale też Kochanowski, który zbalansował dziś wszystkie elementy jego gry. Powoli w połowie seta zaczął budzić się Bartosz Kurek, do jakiego przyzwyczailiśmy się już na tych mistrzostwach. Graliśmy na 5/6-punktowych przewagach, a tylko pomagały nam błędy własne Tunezji. Marcin Janusz nie ograniczał się w dograniach i dał dziś pograć naszym środkowym. Cierpliwa gra w długich akcjach i korzystanie z dobrej grze w obronie pozwoliło nam wygrać drugiego seta z aż 10-punktową przewagą.

Trzecia i ostatnia partia była mniej dynamiczna od poprzedniej. Trochę ciężej grało się nam w przyjęciu, a po zawodnikach było widać, jak bardzo chcą doprowadzić ten mecz do końca najszybciej, jak się da i skupić się na odpoczynku, a później Amerykanach. Początkowo przewaga reprezentacji Polski na moment stopnia po zdobyciu przez nas 9 punktu. W jednym ustawieniu Tunezji udało się odrobić aż 3 punkty. Kiedy sytuacja nieco się ustabilizowała, na boisku pojawiać zaczęli się zmiennicy. Najpierw Kłos, później Fornal, a już w samej końcówce Kwolek. Od stanu 12:11 systematycznie budowaliśmy już bezpieczną przewagę.

Największymi pozytywami, jakie możemy wyciągnąć z dzisiejszego meczu, są na pewno nasza forma w polu serwisowym, pewność Kamila Semeniuka na boisku oraz powrót Kochanowskiego do dyspozycji, z jakiej go znamy. Nie było to najlepsze spotkanie kapitana oraz Mateusza Bieńka, ale nie jest to powód do wyciągania pochopnych wniosków. W meczach, które są bardziej formalnością niż wyzwaniem, trudno utrzymać zawodników zmotywowanych na 100%. Cel został osiągnięty. Czekamy z niecierpliwością na czwartek.

 

Marta Szajkowska