Pierwszy wyścig w sezonie Formuły 1 po kilku latach przerwy powrócił na Albert Park w Melbourne. Ciężkie, deszczowe warunki „przywitały” kierowców. Najlepiej poradził sobie w tych warunkach Lando Norris z McLarena.
Isack Hadjar na drugim zakręcie i to jeszcze w trakcie okrążenia formującego wpadł w poślizg i wylądował na bandach okalających tor. Niestety ze względu na uszkodzenia bolidu w wyścigu już nie ujrzeliśmy Francuza. Zawodnik Racing Buls F1 Team może mówić o niezwykłym pechu: wpaść w bandy i uszkodzić bolid w swoim debiucie w F1 – ciężko de facto inaczej nazwać.
Lando Norris wystartował z przytupem, zapewniając sobie kilkumetrową przewagę. Brytyjczyka jednak na muszce miał Verstappen, a także jego kolega z zespołu, reprezentant gospodarzy Oscar Piastri. Jednak to zawodnicy McLarena mieli przewagę, trzymając w ryzach ubiegłorocznego mistrza świata.
Chyba nikt z kibiców nie spodziewał się pogromu w stawce. Jednak warunki atmosferyczne na Antypodach zrobiły swoje i to na niekorzyść kierowców a przede wszystkim debiutantów. Po czasie oczekiwania związanym z kraksą Hadjara i wystartowaniu wyścigu przez śliską nawierzchnię samochód rozbił kolejny z debiutantów-Jack Doohan z Alpine. Australijczyk po wpadnięciu w poślizg i wylądowaniu w bandach połamał zawieszenie w swoim bolidzie, co i jemu skutecznie uniemożliwiło kontynuowanie wyścigu. Z ciężkimi warunkami na Albert Park nie poradził sobie również Carlos Sainz, co jest pewnego rodzaju niespodzianką, ale jak widać pogoda nie oszczędzała nikogo w niedzielne australijskie popołudnie.
Przez sporą część wyścigu mogliśmy oglądać dość wyważone ściganie, bez zbytnich mijanek czy szarż co jest w pełni zrozumiałe patrząc na to jakie warunki atmosferyczne panowały na torze.
W okolicy 20 okrążenia kłopoty zaczynał mieć ubiegłoroczny mistrz świata Max Verstappen, któremu z początku zaczynał szwankować bolid. A z czasem jego różnica do drugiego w stawce Oscara Piastriego zaczęła się zwiększać do nawet i 16 sekund, co nie da się ukryć, że w wyścigach F1 to dużo.
Najwięcej zaczęło się dziać w okolicy 44-45 okrążenia, gdy w opadach deszczu nastąpiło mocne przetasowanie w stawce. Stawka dość mocno się zmieniła, a na prowadzenie wyszedł Verstappen, jednak dość szybko nastąpiła zmiana na fotelu lidera, na które powrócił Lando Norris-drugi zamelodwał się ubiegłoroczny mistrz świata.
Na siedem okrążeń przed końcem poza torem znalzł się Lawson, Bortoleto, może dziwić trochę w tej stawce Fernando Alonso, ale jak zdązyliśmy się przekonać na początku wyścigu pogoda w Melbourne nie wybiera tylko wszystkich równo traktuje.
Sporą część wyścigu obu zawodników McLarena mogliśmy oglądać na czołowych miejscach, których rozdzielał Verstappen. Jednak coś nie poszło Oscarowi Piastriemu, który z podium spadł w okolice 10 miejsca.
Najlepiej w deszczowych warunkach poradził sobie Lando Norris, którego na ostatniej prostej próbował doścignąć jeszcze Max Verstappen próbował doścignąć jeszcze Max Verstappen, jednak Holender był wolniejszy od kierowcy McLarena, na trzecim stopniu podium zameldował się Geogre Russell.