Po przerwie zimowej i testach przedsezonowych Formuła 1 wraca na salony z inauguracyjnym weekendem w Bahrajnie. Pierwszym rundom z natury towarzyszy nutka tajemnicy. Nie inaczej jest i w tym roku. GP Bahrajnu pokaże, kto tak naprawdę odrobił pracę domową z zeszłego roku i wyeliminował możliwe bolączki. Pierwszy test przejdą też wszystkie zmiany kadrowe w zespołach oraz kierowcy, dla których będzie to pierwszy wyścig F1 w karierze.
Tor Bahrain International Circuit w Sakhirze gości królową motosportu od 2004 roku. Od tego czasu 5 razy zwyciężyć na nim zdołał Lewis Hamilton. O jedną wygraną mniej ma w swoim dorobku Sebastian Vettel, którego w tym roku zabraknie na polach startowych po ubiegłorocznym zakończeniu kariery. Z aktywnych w F1 kierowców warto jeszcze wspomnieć 3 zwycięstwa Fernando Alonso, które zdobywał grubo ponad 13 lat temu oraz zwycięstwo Charlesa Leclerca z 2022 roku, które, choć miało zapowiadać rok tłusty dla Ferrari, było niestety jedynie preludium do frustrującego sezonu niewykorzystanych szans. Co ciekawe, jeszcze nigdy w swojej karierze nie wygrywał tutaj obecny dwukrotny mistrz świata Max Verstappen. Na podium stanął tylko w 2020 i 2021 roku, kiedy jako drugi przekraczał linię mety.
Silly season
Odejście Sebastiana Vettela uruchomiło w zeszłym roku karuzelę transferową, która sprawiła, że w ostatecznym rozrachunku tylko Red Bull, Ferrari, Mercedes i Alfa Romeo zachowały swoje poprzednie składy. Kontraktu z Nicholasem Latifim nie przedłużył Williams i postawił na świeżą amerykańską krew – Logana Sargeanta. Swojej posady w Haasie nie utrzymał również Mick Schumacher, a w zamian za niego Gunther Steiner postawił na doświadczonego Nico Hulkenberga. Zwolniony po Vettelu fotel w Astonie przejął Alonso, jego z kolei miejsce obok Estebana Ocona zajął Pierre Gasly. Wakat w Alpha Tauri powierzono Nyckowi de Vriesowi, który spektakularnie pokazał się w GP Włoch jako zastępca niedysponowanego Alexa Albona. Skutkiem ubocznym całego zamieszania z transferem Alonso było jeszcze wygaśnięcie umowy Oscara Piastriego z Alpine i podpisanie nowej już z ekipą Zaka Browna, któremu skończyła się cierpliwość do jeżdżącego w kratkę Daniela Ricciardo.
Zmiany kadrowe to nie tylko kierowcy. Wyjątkowo mocno zawrzał w tym roku również rynek szefów ekip. Z Ferrari niespodziewanie pożegnał się Mattia Binotto. Teraz przed wyzwaniem rozprawienia się z zeszłorocznymi demonami stoi Frederic Vasseur, jeszcze do niedawna szef Alfy Romeo. W Williamsie nie ma już Josta Capito. Jest za to James Vowles znany wielu z Mercedesa. W barwach Mclarena nie zobaczymy już Andreasa Seidla, który przyjął ofertę pracy jako CEO Alfy Romeo. Obowiązki szefa zespołu w ekipie w Woking przejmie Andrea Stella.
Aston czarnym koniem?
Przechodząc jednak do konstrukcji i spekulacji, które wyciągnięte zostały z minionych testów, wstępnie na ogromne przetasowanie się nie zanosi. Red Bull ma nadal być piekielnie mocny, z czym zgadzają się rywale. Pod znakiem zapytania stoi jednak kwestia tego, kto tak naprawdę będzie drugą i trzecią siłą. Zawalczy o to najprawdopodobniej trójka Ferrari, Mercedes i ku zaskoczeniu wszystkich Aston Martin. Wielu ekspertów stawia nowego Astona na równi bądź nawet przed Mercedesem w kwestii czystego tempa wyścigowego. Ferrari o walce o tytuł wypowiada się na razie dość zachowawczo. Można więc założyć, że jeszcze brakuje im do optymalnej formy, która pozwoliłaby im rywalizować z Verstappenem i Perezem. Stabilnie zapowiada się forma Alpine, które od lat plasuje się w czubie środka stawki. Zeszłoroczna konstrukcja miała ogromny potencjał, który torpedowały jednak liczne usterki na przestrzeni całego sezonu. Jeśli udało im się poprawić niezawodność jednostki napędowej, może to być sezon jeszcze lepszy niż poprzedni. Należy też wspomnieć o Mclarenie, któremu czkawką do tej pory odbijają się problemy z początku zeszłego roku. Brytyjska legenda tydzień temu zaliczyła najmniej okrążeń z całej stawki, co nie wróży też dobrze dla debiutującego Piastriego. W przewidywanych zestawieniach publikowanych w mediach Mclaren nie wyszedł ponad 7. pozycję wśród wszystkich konstruktorów. To dość przykre, patrząc na to, jak prężnie rozwijał się zespół do 2021 roku. W powietrzu powoli zaczyna wisieć pytanie, czy Lando Norris będzie na tyle cierpliwy, by poczekać na powrót Mclarena na szczyt, czy skusi go ekipa z dużo większymi możliwościami i wolnym fotelem.
Czego zatem spodziewać się po weekendzie w Bahrajnie? Wielu nowości, zapewne również i błędów, ale przede wszystkim dobrej rywalizacji, ponieważ wygląda na to, że środek będzie bardzo blisko siebie, a miejsce w pierwszej dziesiątce z wyścigu na wyścig nie będzie aż tak pewne. Wchodzimy w ten weekend odrobinę w ciemno, ale to chyba właśnie jest najpiękniejsze w inauguracji sezonu.
Rozkład jazdy:
piątek
12:30 – I sesja treningowa
16:00 – II sesja treningowa
sobota
12:30 – III sesja treningowa
16:00 – sesja kwalifikacyjna
niedziela
16:00 – wyścig