CELLFAST Wilki Krosno miały ciężko poniedziałkowy wieczór w Lublinie. Goście przegrali z PLATINUM Motorem Lublin 56:34 i nawet liderzy ekipy beniaminka nie byli w stanie znaleźć prędkości.
Motor wygrał z Wilkami bardzo pewnie, wychodząc na ośmiopunktowe prowadzenie już w piątym biegu. Niestety dla gości, na torze w Lublinie kompletnie brakowało im prędkości. Zawiedli nawet liderzy. Najskuteczniejszy do tej pory zawodnik beniaminka, Jason Doyle, zdobył tylko osiem punktów z bonusem, natomiast kapitan Andrzej Lebedevs zapisał przy swoim nazwisku sześć „oczek” i bonus.
– Mieliśmy problemy ze startem i jeśli on ci nie wyszedł, to ciężko było dziś wyprzedzać. Nie było prędkości i to był bardzo słaby wieczór dla mnie – mówił po spotkaniu Jason Doyle. Australijczyk odniósł się również do sytuacji z biegu 11., kiedy upadł po kontakcie z Hampelem – Ze mną w porządku, to część ścigania. Nie wyszedłem najlepiej ze startu i kiedy Jarek wszedł w zakręt, dotknąłem jego tylnego koła i upadłem. To część wyścigów i mam nadzieję, że więcej się to nie wydarzy. Jarek nie powinien być wykluczony, to był pierwszy wiraż i tor był po deszczu, ale w bardzo dobrej kondycji. Lublin ma tor, który nieźle zniósł dzisiejszy deszcz.
Bardzo krytycznie do swojej postawy podchodził po meczu Andrzej Lebedevs. – Po trójce pojawiła się nadzieja, ale powiem szczerze, że wygrywając ten bieg nadal nie czułem się pewnie na motorze, nadal nie czułem prędkości, nadal wszystkiego mi brakowało do jazdy, która by mnie satysfakcjonowała. Nie czerpałem dziś radości ze speedwaya, z jazdy na motocyklu i ze swojej jazdy. Dołek psychiczny, zagubienie sprzętowe, złe decyzje w sprawie ustawień, to wszystko idzie jak śnieżna kula z góry, także na koniec ta kula się rozbiła o ścianę.
– Trudno było się odnaleźć z ustawieniami, to na pewno. Gospodarz można powiedzieć jedzie drugi mecz z rzędu w takich warunkach i widać też było w poprzednim meczu, że czują się tu jak ryba w wodzie, można powiedzieć w identycznych warunkach. Było robione to samo, co było z Lesznem, ale inaczej nie dało się tego zrobić, ale inaczej się nie dało, bo wiedzieli jak to zrobić, żeby było bezpiecznie i do jazdy. Byliśmy słabi, ja byłem słaby, nie będę się tłumaczył. Nie dałem rady dotrzymać kroku gospodarzom – dodał Łotysz, komentując nawierzchnię przy alejach Zygmuntowskich.