Podsumowanie skoków narciarskich 2024/2025: Tschofenig na szczycie, Norwegowie oszukiwali, zmiany w kadrze

Sezon 2024/2025 w skokach narciarskich dobiegł końca. Ostatni skok na „Letalnicy” zamknął emocjonującą rywalizację pełną wzruszeń, kontrowersji i zwolnień. Wiele młodych talentów, które wyróżniały się już w ubiegłym sezonie, pokazało się z doskonałej strony, a ich nazwiska będą na pewno odgrywać kluczową rolę w przyszłości. Zapraszam do artykułu, który podsumowuje ten sezon od A do Z.

Sezon w skokach narciarskich rozpoczęliśmy od zawodów drużynowych w Lillehammer, które wygrali Niemcy. Ich zwycięstwo dało nadzieję na wielki sezon, tym bardziej, że dzień później Pius Paschke wygrał pierwsze zawody indywidualne, a następnego dnia oddał wyższość tylko Hoerlowi. Jak zwykle, jednym z najważniejszych punktów sezonu jest Ruka, gdzie Niemcy kontynuowali dominację, a wydawało się, że to będzie ich sezon. Jak się jednak później okazało, mogliśmy się mylić. 

Kolejnym przystankiem były zawody w Wiśle-Malince, gdzie w pierwszym konkursie wygrał Daniel Tschofenig. Były to najprawdopodobniej pierwsze zawody, które dały sygnał, że Austriak może poważnie namieszać w Pucharze Świata. Jednak dzień później ponownie zwyciężył Paschke, który mimo upływających lat nadal zaskakiwał formą i stał się faworytem do wygrania Kryształowej Kuli. 

Turniej Czterech Skoczni rozpoczęliśmy od wygranej Stefana Krafta, który pokazał, że budzi się przed tym ważnym wydarzeniem. W Ga-Pa wygrał Daniel Tschofenig, a w Austrii triumfował Kraft, by w Bischofshofen ponownie zwyciężyć Tschofenig. Był to turniej obu panów, ale tylko jeden mógł go wygrać – czy doświadczony, utytułowany Kraft, czy jego perspektywiczny rodak. Ostatecznie w klasyfikacji generalnej Kraft zajął dopiero 3. miejsce, a na drugim miejscu znalazł się Hoerl. I tak, pierwszym ważnym turniejem sezonu, który zdominował młody Tschofenig, okazał się Turniej Czterech Skoczni. Wyprzedził on swojego kolegę z drużyny o 1,4 punktu, co oznaczało, że Austriak stał się jednym z najgorętszych nazwisk sezonu.

Po Turnieju Czterech Skoczni (TCS) mieliśmy zobaczyć po latach skoki we Włoszech, a dokładnie w Predazzo. Niestety, zawody zostały odwołane. Miały to być próby przedolimpijskie, które prawdopodobnie zobaczymy latem przy okazji Letniego Grand Prix. Kolejnym przystankiem były zawody w Zakopanem, gdzie panowała świetna atmosfera, ale wyniki Polaków nie dawały nam zbyt wiele powodów do radości. Najlepszym z Polaków w rywalizacji indywidualnej był Paweł Wąsek, który zajął 5. miejsce – był to świetny wynik naszego reprezentanta. Jednak im dalej w sezon, tym gorzej. Kamil Stoch zajął 24. miejsce, a Kubacki 26. To niestety odzwierciedlało cały sezon – jedynym zawodnikiem, który regularnie plasował się w czołówce, był Wąsek. Reszta, niestety, nie radziła sobie zbyt dobrze. Wąsek ostatecznie zajął 8. miejsce w klasyfikacji generalnej TCS, podtrzymując honor polskich skoków. 

Piotr Żyła mógł się tłumaczyć kontuzją kolana, która wykluczyła go z początku sezonu, ale reszta zawodników nie miała już takich wymówek. W mediach zaczęły pojawiać się plotki o możliwym zwolnieniu obecnego trenera, ponieważ sytuacja stawała się coraz bardziej krytyczna. W Obersdorfie Paweł Wąsek, lider naszej kadry, otarł się o podium, zajmując 4. miejsce w konkursie indywidualnym. 

Po tych zawodach czekały nas etapy na innych kontynentach. Na początku lutego odbyły się zawody w Lake Placid, a kolejny weekend spędziliśmy w Azji, w Sapporo, gdzie Kobyashi obudził się i dwukrotnie wygrał w swoim kraju. Podczas tych zawodów mieliśmy okazję zobaczyć również Noriakiego Kasai, który niestety nie dał nam powodu do zachwytów. 

Po tych zawodach rozpoczęły się intensywne przygotowania do Mistrzostw Świata w Trondheim, które były najważniejszą imprezą tego sezonu, gdzie Piotr Żyła miał bronić tytułu mistrza na normalnej skoczni. Na mistrzostwa nie pojechał Kamil Stoch, co odbiło się szerokim echem w mediach. To jednak był dopiero początek kontrowersji – nikt wtedy nie spodziewał się, że wybuchnie największa afera w historii skoków. Na treningach dominowali Norwegowie, którzy czuli się świetnie.

Pierwsze zawody na norweskiej skoczni to były skoki indywidualne. Niestety, Piotrek nie obronił po raz trzeci tytułu, zajmując odległe 20. miejsce. Ostatecznie zawody wygrał Marius Lindvik. Najlepszym z Polaków był Paweł Wąsek, który zajął 10. lokatę. Pozytywnie spisał się również Zografski, zajmując 9. miejsce – był to świetny wynik Bułgara, który na pewno nie osiągnąłby go bez trenera Sobczyka. 

Skoki na dużej skoczni odbyły się w spokojnej atmosferze, a zwycięzcą został Domen Prevc, który prezentował się genialnie. W drużynówce jego reprezentacja również odniosła zwycięstwo. Polska drużyna zajęła 6. miejsce, co było dość częste w tym sezonie podczas zawodów drużynowych. Jednak w mediach pojawiły się informacje, które sugerowały, że reprezentacja Norwegii używała nieuczciwych metod. Zostało ujawnione, że Norwegowie manipulowali kombinezonami, dodając do nich elementy latawców, co miało wpływ na ich odległości. Po zbadaniu sprawy przez FIS okazało się, że zarzuty były prawdziwe. Forfang, Lindvik, Sundal, Johansson i Pedersen zostali zdyskwalifikowani i wykluczeni do końca sezonu. Sprawa jest obecnie badana przez różne organizacje. To smutne, że gospodarze turnieju dopuścili się oszustwa na swojej skoczni. Dyrektor FIS wypowiedział się na ten temat następująco: „Nie wiem, co dalej, ale był to jeden z najczarniejszych dni w skokach.” To drastyczne słowa, biorąc pod uwagę, że ten sport ma już wiele lat i było już wiele kontrowersji, ale nie tak poważnych. Liczymy na to, że każdy ze sprawców poniesie odpowiedzialność. Teraz pojawia się pytanie o legalność zwycięstwa Lindvika na norweskiej skoczni, jednak tej sprawy już nie możemy zmienić. Mariusz najprawdopodobniej bezprawnie zdobył ten medal, ale nikt już mu tego nie odbierze – można tylko spekulować na ten temat. 

Następnym, już jednym z końcowych etapów sezonu, było RAW Air, które wygrał Andreas Wellinger. Najlepszym z Polaków w tym turnieju był, ku zaskoczeniu wielu, Zniszczoł, który wyprzedził Wąska o jedno miejsce w ogólnej klasyfikacji. Po tym turnieju odbyły się zawody w Lahti, w których doczekaliśmy się podium Polaka. Był to oczywiście Paweł Wąsek, który częściowo uratował sezon Polaków, zajmując 3. lokatę w tych zawodach. 

Przed nami pozostał już ostatni weekend ze skokami w sezonie 2024/2025, a były to zawody w Planicy. Były to emocjonujące zawody, ponieważ nie było jeszcze pewne, kto ostatecznie wygra Kryształową Kulę, ale było bardzo prawdopodobne, że będzie to Daniel Tschofenig. Z tyłu głowy mieliśmy także nadzieję na pobicie rekordu świata w długości lotu. W czwartek odbyły się kwalifikacje, które dały nam nadzieję na pozytywny weekend Polaków. Kamil Stoch również się przebudził, ponieważ zajął wysoką lokatę, przypominając nam o swoim dawnym, świetnym poziomie. 

W piątek odbył się konkurs indywidualny, który wygrał Domen Prevc, który zdominował te skoki. Nikt nie był mu równy, skakał w znakomitym stylu. Dzień później odbył się konkurs drużynowy, w którym mieliśmy szansę na podium, jednak ostatecznie zajęliśmy, jak w tym sezonie, 4. miejsce, co i tak było bardzo dobrym wynikiem. 

W ostatnim konkursie zabrakło Piotrka Żyły, który nie mógł wziąć udziału, ponieważ w zawodach mogli startować tylko zawodnicy z TOP 30 Pucharu Świata, którzy byli obecni. Kilku Polakom udało się wziąć udział w konkursie, ponieważ Norwegowie nie mogli skakać z powodu łamania przepisów. Konkurs był bardzo emocjonujący. Świetnie poradził sobie Aleksander Zniszczoł, który ostatecznie zajął 7. miejsce. Najciekawszym punktem zawodów był jednak lot Prevca w drugiej serii. Poszybował na 254,5 metra, ustanawiając nowy rekord skoczni oraz rekord świata. Był to fenomenalny wynik, ponieważ pobił on rekord Krafta z 2017 roku na Vikersund o 1 metr. Jednak w trakcie weekendu w Planicy PZN, na czele z Małyszem, poinformował nas o zwolnieniu obecnego trenera kadry, Thomasa Thurnbichlera. Jego stanowisko w przyszłym sezonie będzie pełnił Maciej Maciusiak. Zawodnicy wypowiedzieli się krytycznie o Austriaku, twierdząc, że nie było odpowiedniej atmosfery, co przełożyło się na brak wyników. Szczególnie Olek Zniszczoł oraz Dawid Kubacki nie wypowiadali się w superlatywach o Austriaku.

Nikodem Cygan

czytaj dalej...

udostępnij na:

REKLAMA

najnowsze