Reprezentacja Polski ma złe wspomnienia, jeśli chodzi o Reprezentację Mołdawii. Głównie za sprawą ostatnich eliminacji do EURO 2024, gdzie nasi rywale mocno napsuli nam krwi. W przeszłości również nie zawsze było kolorowo.
Reprezentacja Polski w swojej historii osiem razy mierzyła się z Mołdawią. Pięć zwycięstw, dwa remisy i jedna porażka to bilans naszej kadry przeciwko Mołdawianom. Bywało różnie – od pewnych zwycięstw po naprawdę bolesne dla nas starcia…
Eliminacje do Mistrzostw Świata 1998
Po raz pierwszy oba kraje trafiły na siebie w ramach eliminacji do mundialu, który miał być rozgrywany we Francji. Lata 90. dla naszej kadry były bardzo trudne, a sukcesy odnosiła jedynie kadra olimpijska kilka lat wcześniej. O awans było niezmiernie trudno, gdyż w grupie poza nami i Mołdawią znalazły się: Gruzja, Włochy i Anglia. Było oczywiste, że faworytami do uzyskania biletu na mundial były te dwa ostatnie zespoły.
Niemniej jednak powalczyć trzeba było. Po porażce w pierwszym meczu eliminacji na Wyspach Brytyjskich 2:1, gościliśmy u siebie Mołdawian. Reprezentacja Polski była faworytem tego spotkania, tym bardziej że w przypadku przegranej bardzo szybko odpadlibyśmy z wyścigu o mundial. Henryk Bałuszyński już w 4. minucie otworzył wynik spotkania strzałem z rzutu wolnego. Dalej mecz nie za bardzo się nam układał i na kolejną bramkę trzeba było poczekać do 77. minuty. Z rzutu karnego prowadzenie podwyższył Krzysztof Warzycha. Sześć minut później, także z 11 metrów, Mołdawianie zdobyli bramkę kontaktową i wynikiem 2:1 zakończył się ten mecz.
Drugi nasz mecz przypadł na dwie kolejki przed końcem eliminacji. Pozbawieni już złudzeń Polacy – po porażkach z Anglikami i Włochami do starcia z Mołdawią podchodzili już bardziej „towarzysko”. Reprezentacja Polski pod wodzą Janusza Wójcika sprawnie poradziła sobie z rywalem i pewnie na wyjeździe zwyciężyliśmy 3:0. Najlepszym zawodnikiem na boisku był Andrzej Juskowiak, który ustrzelił hat-tricka.
Reprezentacja Polski i mundial 2014
Kolejny mecz o stawkę przyszło nam rozegrać po 15 latach. Tutaj stawką również był awans na Mistrzostwa Świata i wyjazd do Brazylii. Po rozczarowującym EURO 2012 nowym selekcjonerem został Waldemar Fornalik. Zadanie było prostsze niż lata temu. Co prawda znów musieliśmy mierzyć się z Anglią, ale w miejsce Włochów i Gruzji znalazły się: Ukraina, Czarnogóra i San Marino. Cel był jasny – 2. miejsce i awans po barażach.
W praktyce jednak wszystko nie było już tak jasne. Remis na trudnym terenie w Czarnogórze i znów w drugim meczu gościliśmy u siebie Mołdawię. Reprezentacja Polski tym razem wygrała 2:0 z niżej notowanym rywalem. Jakub Błaszczykowski w 33. minucie z 11 metrów pokonał Stanislava Namasco. I jak przed laty, wynik 1:0 długo się utrzymywał. W 81. minucie bardzo dobrym dośrodkowaniem popisał się znowu nasz kapitan i do gola dołożył asystę. Jego wrzutkę na gola zamienił bowiem Jakub Wawrzyniak. Dla naszego defensora było to jedyne trafienie z orłem na piersi w całej jego karierze.
Kolejne spotkania to remis z Anglią, bolesna porażka u siebie z Ukrainą i naturalnie wygrany mecz z San Marino. Choć niewątpliwie porażka z naszymi sąsiadami na własnym terenie obniżyła nasze szanse na awans, to wciąż były one całkiem spore. W Kiszyniowie mieliśmy wygrać, ale… no właśnie. Robert Lewandowski do Błaszczykowskiego i wynik został otwarty już w 7. minucie. Kolejnych okazji już nie wykorzystaliśmy, a Mołdawia 30 minut później skutecznie odpowiedziała i mieliśmy 1:1. Wynik ten oddalił nas od awansu, jednak nawet zwycięstwo niewiele by zmieniło. Dwie porażki z Ukrainą oraz dwa remisy z Czarnogórą obnażyły wszystkie nasze słabości w tamtych latach.
Grupa marzeń, a Reprezentacja Polski z awansem?
Jak to mówią – „do trzech razy sztuka”. Wcześniej Mołdawianie przynosili nam pecha i ich obecność w grupie kończyła się klęską naszych kadrowiczów. Tym razem miało być inaczej. Czechy, Albania, Mołdawia, San Marino, Wyspy Owcze – co może pójść nie tak? Przecież dwie pierwsze drużyny miały zapewniony bezpośredni awans. Jak się okazuje – wszystko.
Czesi okazali się od nas lepsi, ale zwycięstwo z Albanią i towarzyska wygrana z Niemcami dodały trochę optymizmu naszym kibicom. Milik na 1:0, w 34. minucie Lewandowski podwyższa wynik. Druga połowa jednak na stałe wpisała się w historię polskiej piłki. Tragiczny występ Pawła Dawidowicza z Bednarkiem, błędy Szczęsnego, niewykorzystana sytuacja 2 na 1 i mamy 3:2 dla Mołdawii. Spotkanie w Kiszyniowie okazało się wielką kompromitacją naszej kadry.
Późniejsza porażka z Albanią zadecydowała o zmianie trenera. Choć szanse na awans były już bliskie zeru, to słabość naszych grupowych rywali sprawiła, że znowu wszystko było w naszych rękach. Wygrana z Mołdawią i Czechami dawała nam awans. Niestety już w pierwszym spotkaniu wróciły koszmary z Kiszyniowa. Z powodu kontuzji Michał Probierz musiał radzić sobie bez Roberta Lewandowskiego. Tym razem prowadzenia nie objęliśmy, bo pierwszą bramkę w tym meczu zdobył Ion Nicolaescu. Okazja za okazją, ale zawodziła skuteczność. Karol Świderski wyrównał, ale to okazało się za mało, aby myśleć o awansie. Choć bilet do Niemiec ostatecznie i tak wygraliśmy dzięki barażom i Lidze Narodów, to starcia z Mołdawią na zawsze zostaną w pamięci polskich kibiców.
W sparingach jesteśmy górą
Przez te wszystkie lata mierzyliśmy się także z Mołdawią dwukrotnie w meczach towarzyskich. Tu jest dobry prognostyk przed piątkowym meczem, gdyż oba te starcia wygraliśmy. Jednak różniły się one od czerwcowego sparingu. W obu spotkaniach selekcjonerzy testowali nowych zawodników, którzy nie byli kluczowymi piłkarzami naszej kadry.
Pierwszy sparing to przygotowania Franciszka Smudy do EURO 2012, na którym jako gospodarz mieliśmy oczywiście udział zagwarantowany. Selekcjoner sprawdzał różnych zawodników pod kątem potencjalnych powołań na mistrzostwa Europy. Grzegorz Sandomierski w bramce, Hubert Wołąkiewicz liderem defensywy, w pomocy Dawid Plizga, a w ataku Michał Kucharczyk z Dawidem Nowakiem – tak w skrócie wyglądał nasz wyjściowy skład. Po bezbarwnym meczu wygraliśmy 1:0, a jedyną bramkę w tym spotkaniu zdobył wspomniany Dawid Plizga. Spośród zawodników, którzy wystąpili w tym meczu, tylko Grzegorz Sandomierski ostatecznie znalazł się na liście powołanych.
Drugi taki mecz towarzyski rozegraliśmy po nieudanych eliminacjach do mistrzostw w Brazylii. Waldemara Fornalika zastąpił Adam Nawałka i także mecz z Mołdawią wykorzystał do sprawdzenia nowych zawodników. Kapitanem w tym spotkaniu był Paweł Brożek, z ławki wchodził młodziutki Karol Linetty, a na pozycji defensywnego pomocnika testowany był Michał Pazdan. Tu też Reprezentacja Polski wygrała 1:0, a jedyną bramkę zdobył właśnie nasz kapitan – Brożek. Wykorzystał on podanie Szymona Pawłowskiego – obecnie zawodnika Pomorzanina Sławoborze.
Mateusz Konsewicz