Mamy pierwsze zwycięstwo pod wodzą Fernando Santosa! Między innymi to działo się ubiegłego wieczoru w europejskiej piłce, ale meczów było znacznie więcej. Jak poszło innym reprezentacjom?
Polska – Albania
O meczu Polaków nie będę się tu rozpisywał, ponieważ dedykowane podsumowanie jest już na stronie, wiec odsyłam do tekstu Jakuba Kusarka.
Niespodziewane męczarnie Francuzów
W Dublinie doszło do starcia pomiędzy Irlandczykami a Wicemistrzami Świata z ubiegłorocznego Mundialu w Katarze. Ku zaskoczeniu wielu obserwatorów było to nad wyraz wyrównane spotkanie. Francuzi długo męczyli się, żeby sforsować defensywę Wyspiarzy, bo nie był to ich dobry mecz. Było posiadanie piłki, ale na nic się ono nie przekładało, bo koniec końców liczba strzałów wyniosła po 11 w obu drużynach, a w rzutach różnych to Irlandia przeważała w stosunku 8:2. W 50 minucie sprawy w swoje ręce postanowił wziąć Benjamin Pavard. Odebrał piłkę przed polem karnym rywala i genialnym strzałem, który przywodzi na myśl jego bramkę z Mundialu w Rosji przeciwko Argentynie, pokonał Bazunu. Oprócz tej bomby brakowało konkretów ze strony Trójkolorowych, co mogło się dla nich skończyć tragedią. W doliczonym czasie gry wynik uratował Mike Maignan, który genialnie odbił strzał głową jednego z Irlandczyków. Dzięki tej interwencji Francuzi z kompletem punktów po dwóch meczach przewodzą stawce w grupie B.
Dla Polaków zagrali również Mołdawianie
Po piątkowym laniu, które Czesi sprawili Polakom, nikt nie przypuszczał, że już w poniedziałek stracą oni punkty. Stało się jednak inaczej, bo w Kiszyniowie padł bezbramkowy remis. Nie można napisać, jakoby nasi sąsiedzi odpuścili jakkolwiek ten mecz, ponieważ skład prócz dwóch zmian był identyczny do tego, który wybiegł na boisko w Pradze. Podopieczni Jaroslava Silhavy’ego grzeszyli nieskutecznością, zwłaszcza w pierwszej połowie. Do 45 minuty mieli siedem strzałów i ani jednego celnego, w drugiej części raptem trzy uderzenia w światło bramki na dziewięć prób. Na wyróżnienie oczywiście zasługuje blok obronny Mołdawii z Dorianem Raileanem w bramce, którzy doprowadzili do takiego stanu rzeczy. Mimo posiadania piłki 27% do 73% na korzyść gości Czesi wywożą z Kiszyniowa tylko punkt, co może być brzemienne w skutkach w kontekście walki o zwycięstwo w 'polskiej’ grupie.
Austria uciekła spod sensacyjnego topora
Mało brakowało, a do podobnej historii doszłoby w meczu Austriaków. Do Linzu przyjechała skazywana na pożarcie Estonia, która jednak nie zamierzała tanio sprzedać swojej skóry. Wszystko zdawało się iść w przewidywanym kierunku, gdy w 17 minucie Michael Gregoritsch wywalczył rzut karny, który następnie sam wykonał. Na jego nieszczęście trafił tylko w poprzeczkę. Ta odrobina szczęścia zmotywowała przyjezdnych do odważniejszej walki, co przyniosło efekt w 25 minucie. Po centrze z rzutu wolnego i zamieszaniu w polu karnym do siatki trafił Sappinen i dał Estonii sensacyjne prowadzenie, które utrzymali do 68 minuty, gdy wyrównał Florian Kainz, który dobił piłkę odbitą przez bramkarza. Gdy wydawało się, że remisem zakończy się ten mecz, na dwie minuty przed końcem regulaminowego czasu gry szczęśliwą bramkę zdobył ten, który wcześniej zmarnował 'jedenastkę’. W tamtej sytuacji szczęście mu oddało, gdyż piłka po strzale trafiła w jednego z obrońców i zmieniła tor lotu, myląc zupełnie bezradnego golkipera. W taki sposób Austriacy zapewnili sobie komplet punktów po niemałej nerwówce.
Pozostałe wyniki
Holandia – Gibraltar 3-0
Szwecja – Azerbejdżan 5-0
Węgry – Bułgaria 3-0
Czarnogóra – Serbia 0-2