Szmyt, transfer w środku rundy i walka o puchary. Warta znów pozytywnie zaskakuje

Ostatnie tygodnie są zdecydowanie intensywne dla drużyny Warty Poznań. Efektowne wygrane, jak te z Koroną czy Widzewem, później delikatny dołek w meczach z Wisłą Płock i Cracovią, a następnie znów odkucie się w spotkaniu z Lechią. Co więc słychać w zielonej części Poznania? 

 
Walka o puchary realna? 
 
Wszyscy pamiętamy pierwszy sezon Warty od czasu powrotu do Ekstraklasy. Była to kampania 20/21. Wielu kibiców zapamięta ten sezon z szalejącego koronawirusa i zamkniętych sezonów, ale także świetnej dyspozycji Warty, bo mimo średniej jesieni, wiosną Swojska Banda trenera Tworka zdołała osiągnąć historyczne piąte miejsce i do eliminacji do Ligi Konferencji Europy zabrakło jednego punktu. W tym sezonie sytuacja wygląda podobnie, z tym że koronawirus ucichł, a na ławce „Zielonych” zasiada Dawid Szulczek. Drużyna Warty zaliczyła średnią jesień, a szczególnie początek sezonu, jednak wiosną Warta (jak na zieloną i pro-ekologiczną drużynę przystało) odżywa i pokazuje swoje drugie, lepsze oblicze. Na ten moment „Zieloni” znajdują się na piątym miejscu, a do czwartej Pogoni tracą 3 punkty. Do tego zespół jest w formie, a Warciarzy czeka umiarkowanie łatwy terminarz. Zespół z najmniejszym budżetem w lidze, a do tego grający na stadionie w mieście, w którym mieszka 15 tysięcy ludzi? To byłaby na pewno niesamowita historia. 
 
Kontuzja Zrelaka
 
Jest to jedna z tych wiadomości, która na pewno zmartwiła kibiców Warty. Słowak jest kluczową postacią w układance trenera Szulczka. W spotkaniu z Lechią Gdańsk Zrelak wcześniej opuścił boisko i schodząc wyraźnie kulał. Kiedy w niedzielę, podczas pomeczowej konferencji spytałem trenera Warty o uraz zawodnika, to otrzymałem odpowiedź, która brzmiała mniej więcej tak: „Wygląda to na poważny uraz. Adam nie może nastąpić na stopę, konieczne będzie wykonanie prześwietlenia. Niewykluczone, że na jakiś czas stracimy lidera zespołu”. Mówiło się o złamaniu palca u stopy, ale może to być coś jeszcze poważniejszego. Na ten moment nie było oficjalnego komunikatu klubu, ale wiemy, że możemy mówić o podwójnym nieszczęściu, ponieważ Zrelak otrzymał powołanie na zbliżające się zgrupowanie reprezentacji Słowacji i właśnie przez problemy zdrowotne napastnik Zielonych je opuści. 
 
Nowa twarz – powrót Kostewycza do Poznania
 
W środowe popołudnie na mediach społecznościowych Warty pojawiła się informacja o sprowadzeniu ukraińskiego lewego obrońcy do klubu z Drogi Dębińskiej. Jest to zawodnik z poznańską przeszłością – w latach 2016-2020 grał w barwach Lecha. Kostewycz może okazać się ważnym elementem w układance trenera Szulczka, tym bardziej w obliczu nierównej formy Konrada Matuszewskiego, ale także dopiero co wracającego do gry po kontuzji Jakuba Kiełba. Ukrainiec będzie mógł prezentować barwy Warty jeszcze w tej rundzie, ponieważ definitywnie rozwiązał swój kontrakt z Dynamem Kijów, gdzie do tej pory grał. Chociaż jest to chyba zbyt górnolotne stwierdzenie, bo przez 3 lata występów w klubie ze stolicy Ukrainy (z krótkim wypożyczeniem do Ruchu Lwowa), Kostewycz nie zanotował ani jednego występu. Miało to związek z kontuzjami więzadeł krzyżowych, które zrywał aż dwukrotnie. 
 
Szmyt – brylant, którego Warta nie miała od dawna
 
Trudno pisać tekst o Warcie, nie wspominając o postaci, z którą w ostatnich tygodniach najbardziej kojarzona jest drużyna „Zielonych”. Chodzi tutaj oczywiście o Kajetana Szmyta, który od początku sezonu jest wyróżniającą się postacią w szeregach Warty. Pierwszy raz o „Kajtku” można było usłyszeć podczas październikowego spotkania Warty ze Śląskiem, kiedy popisał się świetnym dryblingiem i zanotował asystę do Milana Corryna. Przez cały ten czas, Szmyt spokojnie się rozwijał, pracował ciężko i czekał na swój moment. Blisko takowego było podczas meczu z Rakowem na początku rundy wiosennej – wtedy jednak Kajetan za późno zdecydował się na strzał i musiał się obejść smakiem. Kumulacja talentu Szmyta miała jednak miejsce podczas ostatniego meczu z Lechią Gdańsk. Wychowanek Warty pokazał kapitalny balans ciała, dosłownie „wkręcił” w ziemię Mario Malocę, a całość zakończył spokojnym strzałem do bramki. Na myśl od razu mogła przyjść bramka Messiego w meczu z Bayernem podczas półfinału Ligi Mistrzów w 2015 roku. Oczywiście na takie porównania jest jeszcze za wcześnie, ale kto wie – może Szmyt da wiele radości nie tylko kibicom Warty, ale także reprezentacji? Póki co Kajetan otrzymał powołanie na spotkania towarzyskie reprezentacji U21 z Austrią i Albanią i właśnie o pozycję w młodzieżowej kadrze musi się starać. Patrząc na to, że jeszcze półtorej roku temu Szmyt grał dla wielkopolskiego trzecioligowca – Nielby Wągrowiec, teraz jest gwiazdą ekstraklasowej drużyny, to pytanie co będzie za kolejny rok czy dwa! 
 
Autor: Mateusz Dukat