Lech Poznań – Fiorentina [ZAPOWIEDŹ]

Piękny sen Lecha Poznań w europejskich pucharach trwa dalej. Dzisiejszego wieczoru odbędzie się pierwszy mecz ćwierćfinału Ligi Konferencji Europy, w którym Kolejorz na własnym stadionie podejmie włoską Fiorentinę. Początek spotkania o godzinie 21.00, a relację na kanale pierwszym Radia GOL poprowadzi dla Państwa Kamil Zając, który będzie nadawał prosto ze stadionu przy Bułgarskiej!

O kolejną niespodziankę będzie piekielnie trudno, głównie przez absencje

Od Lecha już chyba nikt niczego nie wymaga. W tej edycji LKE prezentują się znakomicie i kręcą wyniki zdecydowanie ponad stan. Mało kto spodziewał się wyjścia z grupy, a tym bardziej przejścia kolejnych dwóch rywali. Każdy następny triumf Poznaniaków będzie tylko następną cudowną niespodzianką, która budować będzie renomę polskiej piłki w Europie. Jednak szanse na to nie są wybitnie wielkie. Fiorentina to klasowy zespół, ale o innych już raczej mowy być nie może na tym etapie rozgrywek. Zostawiając już w tyle klasę rywala, głównym problemem Lecha będą jednak absencje. Zawieszony za kartki jest podstawowy pomocnik, Radosław Murawski. Kolejny kluczowy piłkarz, czyli napastnik Filip Szymczak, niedawno przeszedł operację nogi. Jakby tego było mało, dziś przed południem gruchnęła informacja o zawieszeniu Bartosza Salomona na trzy miesiące w związku z pozytywnym wynikiem antydopingowym po meczu z Djurgarden. Reprezentant Polski miał do czasu zakończenia postępowania normalnie występować w koszulce Lecha i spodziewano się, że dziś wystąpi, ale UEFA postanowiła prewencyjnie go już przed meczem zawiesić, nawet mimo dalszego braku próbki B. Timing ogłoszenia jest mocno wątpliwy i kontrowersyjny, ale fakty są takie, że Lech musi sobie dziś poradzić bez trzech podstawowych zawodników. To w połączeniu z rywalem znacznie mocniejszym niż Djurgarden czy Bodo&Glimt nie wróży dobrze, ale Lechici już udowodnili w tym sezonie, że są w stanie dokonać rzeczy niebywałych.

Cel: przedłużyć serię do trzynastu spotkań bez porażki

Fiorentina na wiosnę naprawdę imponuje formą. O ile sam początek roku był dość niemrawy, tak od połowy lutego Viola nie zaznała smaku porażki. Przez 12 spotkań aż dziesięciokrotnie zwyciężali, co budzi niemały szacunek i podziw. Na rozkładzie przez ten czas zespół z Florencji ma takie marki jak Milan, Inter czy dwukrotnie Sporting Braga. Jak już wspomniałem Bragę, to warto pochylić się nad drogą Włochów do ćwierćfinału. W fazie grupowej wylądowali w grupie A z tureckim Basahsehirem, szkockim Hearts i łotewskim RFS. Grupa była bardzo oczywista od samego początku i tak też było w praktyce. Zarówno Włosi jak i Turcy zdobyli po trzynaście oczek, ale pierwsze miejsce w tabeli, dzięki trzem golom straconym mniej, zajął Basaksehir. W 1/16 finału los połączył podopiecznych Vincenzo Italiano z portugalskim Sportingiem Braga. Pierwsze spotkanie już ustawiło ten dwumecz, bowiem goście rozbili gospodarzy aż 0-4, wykorzystując grę z przewagą od 55 minuty, ponieważ do tego momentu było tylko 0-1. Rewanż zaczął się dla Fiorentiny tragicznie, bo po nieco ponad pół godzinie gry przegrywali 0-2. Na ich szczęście szybko jednak zdobyli bramkę kontaktową, która ustawiła już dalsze losy, a w drugiej połowie gospodarze dołożyli jeszcze dwa trafienia i ostatecznie wygrali 3-2, a w całym dwumeczu aż 7-2. Pogrom w 1/16 nie był przypadkowy i powtórzył się również w następnej rundzie. W 1/8 finału Viola mierzyła się z tureckim Sivassporem. U siebie zawodnicy Italiano wygrali skromnie, 1-0 po golu Antonina Baraka w 69 minucie, a rywale kończyli mecz w dziesiątkę po brutalnym wejściu Maxa Gradela w doliczonym czasie gry. W rewanżu gospodarze wyrównali stan dwumeczu w 35 minucie, lecz tuż przed przerwą wyrównał Arthur Cabral. W drugich 45 minutach strzelali już tylko goście i to trzykrotnie, a Sivasspor znów kończył w osłabieniu, ale tym razem ostatnie 10 minut.

Na stadionie przy Bułgarskiej dojdzie dziś do prawdziwego święta polskiego futbolu. Lech już jest wygranym za sam awans do ćwierćfinału, ale broni na pewno nie złoży i mimo bycia skazywanym na pożarcie, powalczy o zrobienie kolejnej niespodzianki. Jak zakończy się ten mecz? Przekonamy się od 21.00, a relację na kanale pierwszym Radia GOL poprowadzi dla Państwa Kamil Zając, który będzie nadawał prosto ze stadionu!