Czy Barcelona pokona Osasunę i wywrze presję na Madrycie?

Główne danie 26. kolejki LaLiga dopiero jutro – derby Madrytu. Dziś czeka nas mały przedsmak tego starcia. Barcelona wybiera się do Pampeluny, by powalczyć o trzy punkty w starciu z Osasuną prowadzoną przez Jagobę Arrasate.

Ostatnim razem, kiedy Osasuna wygrała z Barceloną na El Sadar, w ekipie Blaugrany po boisku biegali Alexis Sanchez, Cristian Tello czy Thiago Alcantara. Było to w sezonie 11/12. Od tamtego czasu Barcelona miewa problemy na tym stadionie, ale nie na tyle duże, by przegrywać. Kibice klubu z Katalonii z wyjazdów do Pampeluny mogą wspominać bramkę Leo Messiego, który kilka sezonów temu zabawił się z defensywą Osasuny – położył obrońców, poczekał aż bramkarz również będzie na ziemi i wpakował piłkę do siatki.

Zespół Arrasate rozpoczął ten sezon niemrawo. Można powiedzieć, że wręcz zaspał na jego początek. Jednak gdy już weszli mówiąc „Przepraszam za spóźnienie”, stali się dość aktywni. W ostatnich dwunastu meczach udało im się odnieść cztery zwycięstwa i pięć razy podzielić się punktami (w tym z Realem Madryt). Przegrali tylko trzy spotkania – z Granadą 0-2, z Betisem 0-1 i z Sevillą 0-2. Czyli z drużynami, które potencjał kadrowy mają dużo wyższy. Nie ma co ukrywać, że Osasuna to zespół, który może walczyć tylko o spokojne utrzymanie. Górna połowa tabeli to zdecydowanie za wysokie progi na ich nogi. Nie oznacza to, że z tymi lepszymi drużynami nie potrafią grać, czego przykładem może być remis z Realem Madryt 0-0, czy Realem Sociedad 1-1. Ich dzisiejszy rywal – Barcelona – też może się bać. Ostatnie dwa spotkania między tymi zespołami kończyły się remisem i zwycięstwem zespołu Rojillos.

Można powiedzieć jednak, że Blaugrana jest teraz w całkowicie innej sytuacji niż w przypadku tamtych dwóch spotkań. Schyłek kariery Valverde na Camp Nou i końcówka pracy Setiena to były momenty, w których Osasuna mogła ugryźć Katalończyków. Teraz jednak wydaje się, że są oni w dużo lepszej formie fizycznej, jak i mentalnej. W końcu niecodziennie odrabia się dwubramkową stratę w Copa del Rey. I to z Sevillą Lopeteguiego. Barcelona przypominała w tamtym spotkaniu, w jakimś (może małym) stopniu drużynę Enrique. Taką, której chce się grać, która może się podobać i która przede wszystkim walczy do końca. Co najciekawsze – głównym sprawcą remontady przeciwko Sevilli nie był Leo Messi. Tam gole strzelali Dembele, Pique i Braithwaite. Osasuna może się martwić tym, że Argentyńczyk od początku 2021 roku w lidze hiszpańskiej jest… potworem. No bo jak inaczej nazwać kogoś, kto strzela dwanaście goli w dziewięciu meczach. Nikogo nie zdziwi, jeśli dziś La Pulga urządzi sobie kolejny festiwal i będzie dyrygował grą Barcelony tak, jak to robi od początku tego roku.

Punkty w dzisiejszym starciu są Dumie Katalonii bardzo potrzebne. Ewentualna wygrana pozwoli zbliżyć się do Atletico i wywrzeć presję na drużynie Simeone, a także na Realu Madryt. W jutrzejszych derbach Madrytu najkorzystniejszy dla zespołu Koemana byłby podział punktów. Najpierw jednak on sam musi wygrać z niżej notowanym zespołem, by ze spokojem oglądać pojedynek bezpośrednich rywali do tytułu.

Przewidywane składy:

Osasuna: Herrera – N. Vidal, Aridane, D. Garcia, J. Cruz – R. Torres, Torro, Moncayola, R. Garcia – Calleri, Budimir.

Barcelona: ter Stegen – Dest, Mingueza, Lenglet, Alba – de Jong, Pjanić, Pedri – Dembele, Messi, Griezmann.

Na mecz Osasuny z Barceloną zapraszamy na nasze anteny. Od 21:00 w kanale 2. Radia GOL relację przeprowadzi Piotr Szymczuk.

Autor: Dawid Lampa

czytaj dalej...

udostępnij na:

REKLAMA

najnowsze