FC Heidenheim czy Elversberg? Być albo nie być w Bundeslidze!

Ostateczna tabela w Niemczech już się nie zmieni. Znamy mistrzów, znamy „pucharowiczów”, ale ciągle nie znamy wszystkich spadkowiczów. Pozostać przy życiu będzie chciał Heidenheim. O pierwszy awans do Bundesligi natomiast ma okazję powalczyć mniej doświadczony Elversberg.

Zaczynamy baraże

Dwa lata temu Heidenheim świętował swój pierwszy w historii awans do Bundesligi, będąc na szczycie tabeli jej zaplecza. Już rok później na Voith-Arena świętowano awans do europejskich pucharów. W tym sezonie jednak póki co nie ma czego świętować. Po dwóch wielkich sukcesach przyszła walka o pozostanie w Bundeslidze.

Elversberg natomiast jeszcze trzy sezony temu występował ósmy rok na czwartym szczeblu rozgrywek. W krótkim czasie zanotował spektakularny skok jakościowy i teraz w klubie panuje jeden cel – awans do Bundesligi.

Co słychać w Heidenheim?

Heidenheim nie może tego sezonu zaliczyć do udanych. Po 8. miejscu i awansie do pucharów nie ma już śladu – słaba jesień i jeszcze gorsza wiosna. Miejsce w Lidze Konferencji odpowiada obecnej pozycji w Bundeslidze – 16. lokacie. Po zwycięstwie w Danii z Kopenhagą nie obronili wyniku przed własną publicznością i pożegnali się z europejskimi pucharami.

Trenerem Heidenheimu nieprzerwanie od 2007 roku jest Frank Schmidt. Cieszy się zaufaniem zarządu i lokalnych kibiców. Jest uznawany za ojca sukcesów z poprzednich lat i nawet potencjalny spadek nie powinien zagrozić jego posadzie. Wśród jego podopiecznych w tym sezonie można wyróżnić kapitana Patricka Mainkę. 30-letni obrońca, mimo wielu bramek traconych przez niemiecką ekipę, spisywał się naprawdę dobrze. Trzeba też wspomnieć o Marvinie Pieringerze, czyli głównej strzelbie drużyny. Osiem bramek i sześć asyst to dorobek Niemca, którego sporym atutem jest gra w powietrzu.

Elversberg z marzeniem

Spiesen-Elversberg to miejscowość, która liczy niespełna 15 tysięcy mieszkańców. Aż 2/3 miejscowej ludności mogłoby się zmieścić na Ursapharm-Arena an der Kaiserlinde. Awans do Bundesligi jest czymś, o czym kibice jeszcze niedawno nawet nie śnili – w końcu trzy lata temu występowali jeszcze w 4. lidze.

Przez trudną drogę od odległego zaplecza aż do baraży o Bundesligę nieprzerwanie prowadzi Horst Steffen. To już sześć lat, odkąd 56-latek objął stery w klubie. Tak samo jak u rywali, cieszy się zarówno zaufaniem władz klubu, jak i kibiców. Tu w tym sezonie oszlifował sobie Fisnika Asllaniego. 22-latek strzelił 18 bramek w tym sezonie, a dołożył do tego jeszcze osiem asyst. Choć reprezentant Kosowa został wypożyczony na zaplecze niemieckiej ekstraklasy w celu łapania minut, to teraz spokojnie jest to piłkarz z papierami na grę w Bundeslidze.

Trudno wskazać faworyta

Co roku jest niezmiernie trudno wskazać faworyta w bataliach o Bundesligę. Zawsze jest jeden zespół, który po słabym sezonie zajął 16. miejsce w elicie, oraz drugi – regularnie punktujący w swojej lidze – kończący sezon na wysokim 3. miejscu. Jeśli spojrzymy więc na samą formę obu drużyn, to Elversberg powinien awansować.

Jednak forma a jakość zespołu to zupełnie coś innego. Ostatni raz, kiedy baraże wygrał klub z 2. Bundesligi, miał miejsce w sezonie 2011/2012. Widać gołym okiem, że kluby z Bundesligi mają przewagę nad potencjalnymi beniaminkami. Tym razem może być jednak inaczej. Szanse obu zespołów na awans to 50/50 – a kto zostanie zwycięzcą rywalizacji, dowiemy się za tydzień.

 

Mateusz Konsewicz

czytaj dalej...

udostępnij na:

REKLAMA

najnowsze