Kontuzja sportowca to zawsze jest nieprzyjemna sprawa. Szczególnie, gdy jest to rywalizacja drużynowa, a o sukcesie lub nie decyduje każdy punkt. Szczęściem jest jednak znalezienie zastępcy, który chociaż jeden punkt może zapewnić. Nawet, gdy jest to postać… nieszablonowa.
Zastąpienie belgijskiej płotkarki Anne Zagré przez Joulien Boumkwo, która wczoraj rywalizowała w pchnięciu kulą, było jednym z ciekawszych wydarzeń na Stadionie Śląskim. Rekordzistka kraju w tej konkurencji rzuca też dyskiem, a dawniej trenowała siedmiobój. Stąd też ma doświadczenie w biegu przez płotki, który tradycyjnie otwiera wielobojową rywalizację. W bazie danych World Athletics widnieje jej rekord życiowy z hali – w grudniu 2010 roku na 60 m przez płotki 17-letnia wówczas Boumkwo uzyskała w Gandawie 10,23 s.
„Jestem wdzięczna za tamte czasy, trening wszechstronny, w skokach, rzutach, biegach. Im starsza jestem, tym bardziej czuję, że te rzeczy nie są takie proste. Dlatego staram się trzymać formę” – powiedziała, zaznaczając jednak, że nie zamierza powrócić do wieloboju. – „Nie mam już sylwetki do siedmioboju, dlatego skupię się na pchnięciu kulą. Moim celem jest kwalifikacja na przyszłoroczne igrzyska olimpijskie, pracuję nad tym. Miałam długą przerwę, wracam po półtorarocznej przerwie. I to nauczyło mnie, jak potężny jest rozum i jeśli naprawdę wierzysz w to, co robisz i co lubisz, dojdziesz daleko.”
Jak to się jednak stało, że to właśnie zawodniczka o „niewielobojowej” sylwetce trafiła na bieżnię? Nie chodzi tylko o siedmiobojową przeszłość. „Nikt inny się nie zgłaszał, a ja bardzo chętnie wsparłam swoją drużynę. Jeden punkt dla Belgii pewny” – powiedziała zawodniczka, która uzyskała czas 32,81 s. Najsłabszy w stawce, rzecz jasna, do następnej zawodniczki straciła 19 sekund (Maja Maunsbach ze Szwecji uzyskała wynik 13,81 s).
Ale na konto drużyny nie trafił tylko jeden punkt, ale dwa – a to za sprawą dyskwalifikacji za falstart biegnącej w drugiej, mocniejszej serii Szwajcarki Ditaji Kambundji. Pomimo tego poświęcenia, ale też i dobrej zabawy, bo widać było, że „bieg przez płotki”, a bardziej trucht z przechodzeniem płotków, sprawiał Boumkwo radość. I sama przyznaje, że nie spodziewała się, że wzbudzi aż takie zaciekawienie swoim występem – „Chodziło po prostu o uratowanie tej konkurencji dla naszej reprezentacji”.
Na razie jednak Belgia nie radzi sobie zbyt dobrze w Drużynowych Mistrzostwach Europy – po 24 konkurencjach zajmują przedostatnie miejsce w najwyższej dywizji, z której trzy drużyny spadną. Do bezpiecznego miejsca tracą jednak tylko 7,5 pkt.
korespondencja z Krakowa/Chorzowa
fot. screenshot/ https://twitter.com/TopatletiekLive/status/1672613748052303872