„Zacięty” mecz kolejki [PODSUMOWANIE 2. KOLEJKI PLK]

Druga kolejka Energa Basket Ligi nie obfitowała w mecze o dobrym poziomie koszykarskim, jednakże byliśmy świadkami paru ciekawych rezultatów.

Legia Warszawa –  WKS Śląsk Wrocław 63:76 (11:16, 19:19, 17:21, 16:20)

Niestety mecz kolejki nie dostarczył należytego poziomu sportowego, a oprócz tego były duże problemy z transmisją oraz nie działała strona ze statystykami. Pierwszej połowy nie można było zobaczyć w telewizji, więc jedyne co można napisać to, że obie drużyny miały słabą skuteczność, lecz minimalnie lepszy okazał się Śląsk. Druga połowa, również nie obfitowała w sporą skuteczność. Legia jedynie raz objęła prowadzenie przy wyniku 63:62, jednakże od tego momentu Śląsk z Jeremiahem Martinem przejął grę i nie pozwolił już zdobyć punktu gospodarzom. Kibiców wicemistrza Polski z pewnością może martwić styl gry ich drużyny oraz słaba dyspozycja indywidualna zawodników. Najlepiej pokazali się Devyn Marble oraz Ray McCallum, którzy jednak nie wystarczyli na pokonanie Śląska. Martwić może dyspozycja Geoffreya Grossele’a, który nie potrafił trafić nawet z najłatwiejszych pozycji. Ponadto słabo pokazuje się polska rotacja, która daje bardzo mało od siebie. W drużynie Śląska fenomenalnie pokazał się Jeremiah Martin, który zapewnił w czwartej kwarcie zwycięstwo swojej drużynie, kończąc ze 24 punktami. Ponadto ważne punkty znów dał Jakub Nizioł, a swoją użyteczność potwierdził Artiom Parachouski. Z pewnością przed kolejnym meczem, zespół Andreja Urlepa będzie musiał popracować nad skutecznością rzutów za trzy, która w tym spotkaniu wynosiła jedynie 25%. Obie drużyny niedługo zaczynają swoje występy w pucharach europejskich, co zmniejsza im czas na poprawienie swojej dyspozycji, lecz zrobią na pewno wszystko by osiągnąć w nich dobry wynik.

PGE Spójnia Stargard – ENEA Abramczyk Astoria Bydgoszcz 73:72 (17:13, 15:31, 23:11, 18:17)

Najbardziej wyrównany mecz tej kolejki. Losy meczu rozstrzygnęły się w ostatniej akcji, w której pozostało jedynie 0.5 sekundy, a rzut na zwycięstwo oddał Jordan Matthews, który zapewnił Spójni zwycięstwo. W odróżnieniu od pierwszego meczu w sezonie liderami drużyny byli Shawn Jones oraz Krzysztof Sulima, którzy napędzali swoją drużynę. Oprócz nich z bardzo dobrej strony pokazał się kolejny Polak – Karol Gruszecki, który zaliczył 12 punktów. Podobnie jak w pierwszym meczu martwić może słaba organizacja gry w obronie oraz tragiczna dyspozycja za łuku, która wynosiła jedynie 7%. Już w drugim meczu z rzędu drużyna z Bydgoszczy była blisko wygrania pojedynku i drugi raz zabrakło niewiele. Bardzo dobry mecz zagrał Benjamin Simons, który był liderem drużyny, a ponadto znów przyzwoicie pokazał się Mike Smith. Po dwóch pierwszy meczach sezonu z pewnością zauważalny jest spory problem w formacji podkoszowej oraz w polskiej rotacji, które nie wnoszą za dużo do zespołu i są do poprawy.

Rawlplug Sokół Łańcut – Anwil Włocławek 67:85 (8:24, 13:25, 15:11, 31:25)

Mecz w większości był dominowany przez drużynę z Włocławka. W drużynie gospodarzy po raz kolejny najlepszy okazał się Lee Moore, który był zdecydowanym liderem drużyny. W odróżnieniu od pierwszego meczu, ważną częścią zespołu był Filip Struski, który jako jedyny oprócz Moore’a, zaliczył dwucyfrowy wynik punktowy. Zespół Radosława Soi znów opierał swoją grę na rzutach za łuku, od których zależał wynik meczu. Anwil Włocławek wyglądał na drużynę lepiej ułożoną niż w pierwszym meczu, lecz również przeciwnik był słabszy. Najwięcej punktów uzyskał Luke Petrasek, a oprócz niego z dobrej strony pokazali się Josip Sobin oraz Janari Joessar, który zaliczył double-double. Prawdziwy sprawdzian dla drużyny Przemysława Frasunkiewicza będzie w kolejnej kolejce, kiedy to zmierzą się z urzędującym Mistrzem Polski – Śląskiem Wrocław i wtedy będzie można realnie ocenić Anwil na tle czołówki.

Tauron GTK Gliwice – Polski Cukier Start Lublin 63:49 (13:14, 17:16, 21:11, 12:8)

Zdecydowanie najgorszy mecz tej kolejki. Na domiar złego z tego spotkania nie były prowadzone statystyki, co praktycznie uniemożliwia opisanie pojedynku. Obie drużyny miały bardzo duże problemy ze skutecznością, co odzwierciedla wyniki spotkania. W drużynie z Gliwic lepiej niż w pierwszym meczu pokazali się obcokrajowcy, co z pewnością jest optymistyczne dla przyszłości. W Starcie liderem znów okazał się Sheron Dorsey-Walker, lecz tym razem zawiedli inni zawodnicy przez co drużyna Lublina przegrała. W tym momencie trudno ocenić realną siłę drużyn, co możliwe będzie dopiero za kilka tygodni.

Trefl Sopot – MKS Dąbrowa Górnicza 87:73 (24:13, 21:19, 16:25, 26:16)

Trefl Sopot wygrał mecz, tym razem pewniej niż w pierwszym spotkaniu. Ich gra wyglądała zadowalająco, a liderami byli Roland Freimanis oraz Wesley Gordon, ale cała drużyna zasługuje na pochwałę. Obrona jak i atak była płynna i nie miała momentu załamania oprócz kawałku trzeciej kwarty, kiedy to MKS odrobił część swoich strat. Gra po stronie zespołu z Dąbrowy Górniczej wyglądało dość podobnie jak w pierwszym meczu, jednakże tym razem mierzyli się z lepszymi rywalami. Znów najlepszym zawodnikiem okazał się Joe Chealey, który zdobył 19 punktów, a pomagał mu mocno Martin Krampelj. Tym razem gorzej pokazali się Trevon Bluiett oraz Alonzo Verge Jr, którzy pokazali się z bardzo dobrej strony w spotkaniu z GTK Gliwicami, lecz tym razem było gorzej. Martwić może zdecydowanie polska rotacja, a najbardziej postać kapitana Jarosława Mokrosa, który zdobył w dwóch meczach łącznie dwa punkty i nie daje wiele swojej drużynie na parkiecie.

Twarde Pierniki Toruń – Suzuki Arka Gdynia 79:98 (23:20, 19:24, 15:32, 22:22)

Twarde Pierniki przegrały już drugi mecz w tym sezonie. W odróżnieniu od spotkania z Treflem, ze słabej strony pokazali się Amerykanie Brunk, Burns oraz Burk, którzy zdobyli wyraźnie mniej punktów oraz nie pomogli swojemu zespołowi. Znów bardzo dobrze zagrał Kacper Gordon, który zdobył tym razem 14 punktów i dał swoimi rzutami często powietrze dla drużyny. Oprócz niego dużo dobrego dał po raz kolejny Stefan Kenić, który podobnie jak Gordon, zaliczył 14 punktów. Optymizmem może napawać dobra dyspozycja w tym spotkaniu Tomaszewski oraz Diduszko, którzy w pierwszym meczu nie pokazali się z dobrej strony, a teraz próbowali pomóc drużynie. Po dwóch spotkaniach widoczny jest brak pomysłu trenera Mitrovicia, a jego zespół gra bardzo chaotycznie. Po drugiej stronie bieguna znajduje się Arka Gdynia, która po pierwszym zaciętym meczu z Czarnymi Słupsk, wygrali w bardzo dobrym stylu. Spotkanie na miarę swoich możliwości rozegrał James Florence (26 punktów), a świetnie grał również Adrian Bogucki, który rozegrał bardzo słaby pierwszy mecz. Zespół Krzysztofa Szubargi grał bardzo dobrze w ataku i tym meczem pokazali, że mogą namieszać w walce o tegoroczne play-offy.

 

Paweł Joachimczak

 

 

czytaj dalej...

udostępnij na:

REKLAMA

najnowsze