Śląsk Wrocław – Legia Warszawa [ZAPOWIEDŹ]

Dzisiaj wieczorem odbędzie się drugie spotkanie w ramach finału Energa Basket Ligi. W Hali Orbita miejscowy Śląsk Wrocław zmierzy się z Legią Warszawa. We wtorek „Kosynierzy” po wyrównanym spotkaniu triumfowali i prowadzą w rywalizacji o tytuł mistrzów Polski. Początek dzisiejszego meczu we Wrocławiu o godzinie 20:40.

Pierwsze starcie obu zespołów w ramach finału odbyło się dwa dni temu. Śląsk przystąpił do tej rywalizacji po wyeliminowaniu w półfinale Czarnych Słupsk, a Legia podbudowana wygraną w trzech spotkaniach z faworyzowanym Anwilem Włocławek. Przed rozpoczęciem pierwszego meczu finałowego trudno wskazać było jednoznacznego faworyta, jednak na własnym parkiecie nieco większe szanse przyznawało się drużynie Andreja Urlepa. Pierwsza kwarta padła łupem koszykarzy gospodarzy, którzy znacznie lepiej weszli w mecz, szybko odskoczyli Legionistom i po dziesięciu minutach prowadzili 28:17. W drugiej kwarcie do gry wrócił zespół ze stolicy. Świetnie na parkiecie radził sobie Robert Johnson, rosła skuteczność rzutów za trzy punkty i Legia zwyciężyła w drugiej części spotkania 17:25. Do przerwy to jednak Wrocławianie prowadzili, lecz zaledwie jednym punktem, co wskazywało na duże emocje i walkę do samego końca w ostatnich dwóch kwartach. W trzecią partię lepiej weszli koszykarze Śląska. Utrzymywali nieznaczne prowadzenie praktycznie przez cały czas i do ostatniej odsłony tego starcia przystąpili z pięciopunktową zaliczką. Nadzieje na odrobienie strat przez drużynę Wojciecha Kamińskiego zostały mocno zachwiane na początku czwartej kwarty. Gospodarze poprzez skuteczne zbiórki Ivana Ramljaka i trzy z rzędu trafione rzuty za dwa punkty, szybko odskoczyli rywalom na jedenaście oczek. Wydawało się, że już nic złego nie wydarzy się w tym meczu dla podopiecznych trenera Urlepa. Legioniści byli jednak w stanie zbliżyć się jeszcze na zaledwie dwa punkty do Śląska Wrocław na dwie minuty przed końcem spotkania. Podjęli próby odrobienia strat i doprowadzenia do wyrównania, lecz poprzez niecelny rzut w końcówce za trzy punkty, „Kosynierzy” utrzymali prowadzenie, trafili jeszcze dwa rzuty osobiste i ostatecznie zwyciężyli 76:72. Gospodarze wtorkowego spotkania starali się za wszelką cenę wykorzystać przewagę w strefie podkoszowej i można śmiało stwierdzić, że udało im się to uczynić. Najlepiej świadczy o tym aż 48 punktów zdobytych pod koszem na wysokiej, 61-procentowej skuteczności. 

Legia rozpoczęła finałową rywalizację bez podstawowego środkowego, Adama Kempa, który uderzony w trzecim meczu półfinałowym z Anwilem przez Zigę Dimca, doznał pęknięcia podstawy oczodołu. Sztab szkoleniowy warszawskiego zespołu uznał, że lepiej będzie nie ryzykować zdrowia gracza w pierwszym spotkaniu ze Śląskiem. Na tym pech drużyny ze stolicy kraju jednak się nie skończył. W drugiej połowie wtorkowego starcia ze Śląskiem kontuzji stopy doznał Grzegorz Kulka. Badania skrzydłowego odbyły się w środę we Wrocławiu i wykazały, że 26-letniego zawodnika w tym sezonie na parkiecie już nie zobaczymy.

W zespole Śląska w półfinałach podobnego urazu, choć nie aż tak poważnego jak Kulka, doznał Kerem Kanter, który ze spuchniętą stopą zagrał bardzo przyzwoite spotkanie i pomógł drużynie wywalczyć awans do finału. 

W obecnym sezonie w rundzie zasadniczej w pierwszym spotkaniu pomiędzy tymi drużynami w listopadzie górą był Śląsk Wrocław na parkiecie rywala, a w drugim marcowym pojedynku w Hali Stulecia zwyciężyła Legia Warszawa. 

Warto dodać, że czwartkowy mecz odbędzie się w Hali Orbita, nie tak jak pierwszy, który został rozegrany we wtorek w Hali Stulecia. Legia w tym obiekcie po raz ostatni grała w listopadzie 2020 roku. Tamto spotkanie zakończyło się wygraną Śląska po dogrywce 73:68. Początek dzisiejszego drugiego starcia w ramach finału Polskiej Ligi Koszykówki już o godzinie 20:40.

Mateusz Olszyna

czytaj dalej...

udostępnij na:

REKLAMA

najnowsze