Choć do tej pory polskie łyżwiarstwo szybkie chwalić się mogło sukcesami dystansowymi – począwszy od medali Elwiry Seroczyńskiej i Heleny Pilejczyk w Squaw Valley po sukcesy naszych drużyn na dochodzenie i złoto Zbigniewa Bródki na 1500 m w Soczi – ten sezon pokazuje naszą siłę w sprincie. Z Pucharu Świata w Stavanger Biało-Czerwoni przywożą cztery medale, wszystkie zdobyte właśnie w tej krótkodystansowej specjalizacji.
Indywidualnie najwięcej mogliśmy oczekiwać po Kai Ziomek, która w jednej z rywalizacji w Tomaszowie była piąta. Tym razem nasza reprezentantka poprawiła ten rezultat, stając w sobotę na najniższym stopniu podium, za Erin Jackson i Nao Kodairą. Niedzielna rywalizacja nie poszła jej już jednak tak dobrze – szóste miejsce nadal jednak należy uznać za świetny wynik, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że wyprzedziły ją znane ze świetnych 500 m Angelina Golikowa i Olga Fatkulina, a także przedstawicielka najbardziej łyżwiarskiej nacji, Holenderka Jutta Leerdam. Na uwagę zasługuje też występ Andżeliki Wójcik – dziewiątej w sobotę i czternastej w niedzielę.
Wśród mężczyzn zaskoczył Marek Kania – rywalizujący przed tygodniem w grupie B w sobotę zajął trzecie miejsce w grupie A, plasując się za Laurentem Dureuilem i Artiomem Arefiewem. W niedzielnym biegu Kania uzyskał wprawdzie lepszy rezultat, bijąc swój rekord życiowy czasem 34,868 s, ale dawało to zaledwie dziewiąte miejsce. Na podium natomiast Dubreuila i Arefiewa wyprzedził Tatsuya Shinhama. W grupie A obok Kani startował Piotr Michalski – dwukrotnie jedenasty.
Wyniki indywidualne naszych sprinterek i sprinterów znalazły też przełożenie w rywalizacji drużynowej. Polacy wykorzystali upadek Holendrów i znaleźli się na najniższym stopniu podium – Kania i Michalski wraz z Damianem Żurkiem przegrali jedynie z Chińczykami i Norwegami. Należy jednak zaznaczyć, że na starcie zabrakło Japończyków i Rosjan, a Kandyjczycy jechali bez Dubreuila. Nasze panie z kolei w składzie Ziomek, Wójcik i Natalia Czerwonka wygrały rywalizację, wyprzedzając Kanadyjki i Chinki, również jednak bez konfrontacji z reprezentantkami Japonii, Rosji czy USA.
To właśnie Amerykanki i Japonki były górą w rywalizacji na 1000 i 1500 metrów – na krótszym z tych dystansów triumfowała Brittany Bowe przed Miho Takagi i Nao Kodairą, natomiast na 1500 m pomiędzy Takagi i Ayano Sato „wmieszała się” Ireen Wüst. Holandia jednak świętować mogła triumf Irene Schouten na 5000 m, gdzie wyprzedziła Isabelle Weidemann oraz faworytkę gospodarzy, Ragne Wiklund. Pomarańczowi ponownie zdominowali męską rywalizację na 1000 m – na podium stanęli Thomas Krol, Kai Verbij i Kjeld Nuis. Na 1500 m natomiast zwyciężył Ning Zhongyan, wyprzedzając Joeya Mantię i Kima Min-seoka. Najdłuższy dystans 10000 m najszybciej pokonał za to Szwed Nils van der Poel, dzieląc podium z Jorritem Bergsmą i Tedem-Janem Bloemenem.
Wojciech Nowakowski