Raport zza granicy. Jak Polacy grali w ubiegły weekend?

Kiedy pisałem ostatni raport dotyczący formy reprezentantów Polski kilka tygodni temu wspominałem o piłkarzach, którzy w większości się dziś powtórzą. Łatwo jest się więc domyślić, że oznacza to, że są w bardzo dobrej formie i należy ich chwalić, choć zdarzą się też dziś zawodnicy, którzy ostatniego weekendu nie zaliczą do udanych, ale warto wspomnieć o ich obecnej klubowej sytuacji.

 

MLS:

Zacznijmy od USA, w którym jak ryba w wodzie czuję się Adam Buksa. Były gracz Pogoni Szczecin wczoraj w nocy uratował 1 punkt swojemu zespołowi, który do 50 minuty przegrywał 2-0 z Orlando City. Reprezentant Polski na boisku pojawił się w 46 minucie, a w 81 po raz pierwszy trafił do siatki rywali, dając na dzieję, że nie jest to jeszcze mecz skończony. W 93 minucie starcia z 7 zespołem MLS Polak strzelił drugiego gola, wprawiając w euforię swoich kibiców.

Warto dodać, że jest to drugi mecz z rzędu Adama Buksy z golem na koncie. Łącznie uzbierał już 16 trafień i jest  ex aequo na drugim miejscu na liście Króla Strzelców razem z Danielem Salloi-em (Sporting Kansas City). Pierwszy w tej rywalizacji jest Ola Kamara (DC United) z 17 golami na koncie.  

 

Swoją 11 bramkę w lidze strzelił także wczoraj z rzutu karnego Kacper Przybyłko. Jego klub Philadelphia Union rywalizował z Nashville SC i po bramce polskiego napastnika wygrał 1-0.

Zostając jeszcze w Stanach Zjednoczonych, warto dodać, że w spotkaniu Columbus Crew- New York Red Bulls Patryk Klimala zaliczył udział, przy bramce podając do Seana Nealisa. Asysta byłego gracza Celticu Glasgow jednak nic szczególnego nie dała, ponieważ jego zespół ostatecznie przegrał 1-2.

 

Ligue 1:

W lidze francuskiej dzieli i rządzi Leo Me…, a nie jednak nie. Przemysław Frankowski, w tym sezonie ma już na koncie 3 bramki i 3 asysty. Nie byłby sobą gdyby czegoś w ten weekend nie dołożył prawda? Tak więc, żeby rozwiać wszelkie wątpliwości w meczu z Metz „Franek” zdobył bramkę pieczętującą zwycięstwo Lens na 4-1 w 90 minucie spotkania. W niesamowitym gazie jest obecnie Polak i podobnie jak cała jego drużyna, jest rewelacją obecnych rozgrywek. Znów mogliśmy go obserwować na lewym a nie prawym wahadle co dobitnie pokazuje, że w kadrze również mógłby na tej pozycji zagrać(zwłaszcza, że mamy już prawą stronę niemal obsadzoną).

Arkadiusz Milik mógł zostać bohaterem na Stade Vélodrome, ale niestety jego trafienie z 22 minuty spotkania zostało anulowane przez VAR. Był to nie najgorszy mecz w wykonaniu Arka. Często był pod grą, starał się szukać dla siebie miejsca, lecz w meczu z PSG nie jest to taka prosta sprawa ( więcej o tym meczu możecie posłuchać w Piłkarskiej Pogadance).  

 

Budnesliga:

Ubiegły weekend Robert Lewandowski po raz kolejny może odhaczyć jako udany. Kapitan naszej reprezentacji w starciu z 1899 Hoffenheim dołożył drugą z czterech strzelonych bramek dla Bayernu . Sporo się jednak mówi o fakcie, że nie ma już aż tak dobrego współczynnika strzałów do zdobywanych goli, ponieważ w starciu z „Wieśniakami” aż 11 razy uderzał na bramkę Olivera Baumanna, a mimo to tylko raz piłka zatrzepotała w siatce.

Powoli do regularnej gry wraca Krzysztof Piątek. Po wyleczeniu kontuzji spokojnie jest wprowadzany do składu Herthy Berlin, lecz wciąż nie jest jeszcze w pełni dyspozycji. W wygranym meczu z Borussią M’Gladbach, rozegrał 74 minuty, a pomimo to zdołał oddać tylko dwa i to niecelne strzały na bramkę rywali. Wiadomo, że po dłuższej absencji potrzebna jest cierpliwość przy dochodzeniu do regularnej formy, ale musi były gracz AC Milanu pamiętać o tym, że konkurencja w kadrze nie śpi i obecnie Piątek wydaje się być w najgorszej sytuacji spośród napastników z kręgu zainteresowań Paulo Sousy.

 

Serie A: Jaroszyński vs Żurkowski.

W ramach 9 kolejki ligi włoskiej w sobotę mierzyły się ze sobą dwa beniaminki, Salernitana z Empoli. Barwy tych klubów reprezentują dwaj Polacy, Paweł Jaroszyński a także Szymon Żurkowski. Lewy obrońca wypożyczony obecnie z Genui zagrał pełne 90 minut w tym starciu, lecz jego drużyna przegrała 2-4. W barwach Empoli na ostatnie 10 minut na boisku pojawił się były gracz Górnika Zabrze, który po 4 meczach z rzędu w pierwszym składzie, nie wystąpił od pierwszej minuty. Szymon nie ma w tym sezonie ani gola ani asysty, ale może cieszyć fakt, że w końcu zaczął zbierać minuty na najwyższym poziomie rozgrywkowym we Włoszech.

 

Liga Grecka:

Na koniec poruszymy temat hitu jaki miał miejsce w Grecji, który jak wszystkie wielkie starcia w ten weekend odbył się w niedzielę. Olimpiacos mierzył się na własnym stadionie z PAOK-iem. W kadrze meczowej drużyny z Pireusu nie znalazł się jednak wypożyczony z Brighton Michał Karbownik, co jest moim zdaniem warte zauważenia. Wydawało się, że po wejściu do drużyny na stałe zagości w składzie Mistrza Grecji, tak się nie stało i wynika to tylko i wyłącznie z tego, że tak jak to wyglądało w Anglii, rywale są dla Polaka po raz kolejny za mocni. Były gracz Legii musi o miejsce w składzie rywalizować m.in. z Kennym Lalą, który wyróżniał się jeszcze nie tak dawno w Ligue 1, a teraz bez większych problemów wywalczył sobie miejsce w składzie Olimpiacosu. Nie skreślałbym jeszcze Michała, w kontekście walki o minuty w tym sezonie. Jest piłkarzem młodym, a więc wahania formy będą mu się zdarzać, sztuką jednak w jego przypadku będzie mądre podejście do treningów i wykorzystanie szans jakie mu się przytrafią, czy to po wejściu w końcówce przy nie korzystnym wyniku, czy gdy okaże się, że być może będzie ktoś kontuzjowany i wtedy dostanie szansę na pokazanie się od początku. Tak czy inaczej wszystko zależy od niego samego.

Karol Świderski, to zupełnie inna historia. O ile w klubie mu ostatnio mówiąc po piłkarsku „nie żre” to w kadrze jest przecież ulubieńcem Paulo Sousy i to się raczej nie zmieni. Reprezentant Polski dostał 30 minut w pojedynku z Olimpiacosem, ale nie wykorzystał ich na pewno tak jakby sobie tego życzył. Tylko jeden gol w tym sezonie na pewno nie napawa optymizmem, ale „Świder” nie gra już tak często jak miało to miejsce rok temu.

 

Podsumowując, jeśli chodzi o wybór napastnika na pewno duży ból głowy będzie miał nasz selekcjoner, ale na szczęście będzie to w tym przypadku pozytywna rzecz. Niektórzy z aspirujących do miana reprezentanta zawodnicy mają problemy z grą w swoich klubach, lecz wciąż jest jeszcze sporo czasu do ewentualnych Mistrzostw Świata, na które miejmy nadzieję, że po meczach barażowych się zakwalifikujemy.     

 

Kamil Aleksandrowicz

     

czytaj dalej...

udostępnij na:

REKLAMA

najnowsze