Chwała szaleńcom, jednostkom, które nosiły ciężar przetrwania całej dyscypliny w blisko czterdziestomilionowym kraju niemalże w pojedynkę. Tam, gdzie system nie docierał bądź nawet utrudniał rozwój, pojawiali się oni. Zawodnicy, działacze, czy trenerzy i ciągnęli wózek, z którego po latach wysypywały się sukcesy kolejnych sportowych pokoleń.
Przedwczoraj triumfatorką Roland Garros okazała się Iga Świątek. Trudno dzisiaj ocenić jaki wkład w to wszystko może mieć Bohdan Tomaszewski. Trzeba jednak pamiętać, że był w Polsce facet, który w trudnych momentach dla tej dyscypliny swoim nazwiskiem i swoją pracą ratował ten sport od zapomnienia. Był i uczciwość w tym momencie nakazuje o nim wspomnieć. Przez Bohdan Tomaszewski Cup przewijali się i przewijają – byli, obecni i z całą pewnością przyszli reprezentanci Polski na turniejach wielkoszlemowych. Dzięki Panie Bohdanie!
Jutro natomiast na trasie kolejnego etapu Giro d’Italia pojawi się Rafał Majka. Brązowy medalista olimpijski sprzed czterech lat. Natomiast sześć lat temu tytuł kolarskiego Mistrza Świata wygrał Michał Kwiatkowski. Złote czasy polskiego kolarstwa to okres PRL, jednak po wejściu w nową rzeczywistość w odrodzonej Polsce uderzyło w nas jakie straty organizacyjne mamy do zachodu. Mniejsza o dystans sportowy, on jest do dogonienia przy odpowiedniej organizacji, prędzej czy później ktoś się wybije. Jednak właśnie organizacyjnie to były polskie „drewniane chatki”. W związku zresztą cały czas dzieje się źle. Mimo to na marce Czesława Langa i Tour de Pologne udało się uratować tę dyscyplinę nad Wisłą i ileż mamy z niej radości teraz? Dzięki Panie Czesławie!
Tego typu jednostki to dar dla narodu przy chronicznym niedziałaniu systemu w Polsce. Nasz kraj obfituje niestety w białe organizacyjne plamy, które ratują zapaleńcy. Romantycy duszą, pozytywiści czynem. To za ich sprawą kluczowa dla przetrwania dyscypliny tkanka zaplecza funkcjonuje przez kolejne chude lata. Dyscyplina taka trwa w swoistym półzamrożeniu, aż do nadejścia talentu, który swoim blaskiem ogrzeje i roztopi wszystko wokół. Powołując tym samym do życia na nowo zainteresowanie kibiców, pieniądze sponsorów etc. A wszystko to dzięki tym szaleńcom, którzy uratowali kawałek sportu od narodowego zapomnienia wiele lat wcześniej.
Szymon Rogalski