Iga Świątek udanie rozpoczęła walkę o szósty wielkoszlemowy tytuł, a drugi na US Open. W meczu pierwszej rundy w Nowym Jorku liderka światowego rankingu nie bez problemów pokonała Kamillę Rachimową 6:4, 7:6 (8-6).
Dla raszynianki był to pierwszy mecz na nowojorskiej twardej nawierzchni od ubiegłorocznej porażki w 1/8 finału z Jeleną Ostapenko. Po niej straciła pierwsze miejsce w rankingu. Tym razem już to jej nie groziło. Przed rozpoczętą w poniedziałek edycją 23-latka podkreślała, że podchodzi do wielkoszlemowej imprezy już bez tak dużej presji, jak rok wcześniej.
Starcie ze „szczęśliwą przegraną” z kwalifikacji zaczęła bardzo dobrze, bo już po kilkunastu minutach prowadziła 4:0. Grała lepiej, w swoim stylu, podczas gdy rywalka zdobyła łącznie zaledwie trzy punkty. Wtedy jednak Świątek na chwilę się „zacięła”. Zaczęła popełniać błędy, co nakręciło rywalkę. Rachimowa odrobiła jedno przełamanie i wygrała trzy gemy z rzędu.
Na szczęście Iga szybko pokazała, że to tylko chwilowa słabość. Pewnie wygrała kolejny gem serwisowy, przy 5:3 i podaniu rywalki miała niewykorzystaną ostatecznie piłkę setową, a chwilę później, już przy własnym i decydującym w partii serwisie, zagrała najlepszy gem w meczu. Świetne zagranie wygrywające, as, as i kolejny znakomity „winner” – w najważniejszym momencie pierwsza rakieta świata nie dała szans przeciwniczce i wygrała 6:4.
Iga Świątek pokonała Kamillę Rachimową 6:4, 7:6(6) i awansowała do drugiej rundy rozgrywanego w Nowym Jorku wielkoszlemowego US Open. Mimo słabszego fragmentu w połowie pierwszej partii i momentami wyraźnych nerwów na start ważnego turnieju, Polka po raz kolejny pokazała, że w najważniejszych momentach gra niezwykle pewnie i kluczowe sytuacje potrafi rozegrać na swoją korzyść.
Specjalistka od Wielkich Szlemów. Świątek najlepsza na świecie!
Świątek była rzecz jasna faworytką tego spotkania i to nie tylko dlatego, że jest liderką światowego rankingu, a jej rywalka (104 WTA) walczy o powrót do czołowej setki. Polka po prostu na tak wczesnym etapie nie przegrywa. Seria turniejów, w których nie przegrała w pierwszej rundzie wynosi już prawie 50, a w rywalizacji wielkoszlemowej po raz ostatni wydarzyło się to… w 2019 roku, jeszcze przed pierwszymi seniorskimi sukcesami.
Starcie ze „szczęśliwą przegraną” z kwalifikacji zaczęła bardzo dobrze, bo już po kilkunastu minutach prowadziła 4:0. Grała lepiej, w swoim stylu, podczas gdy rywalka zdobyła łącznie zaledwie trzy punkty. Wtedy jednak Świątek na chwilę się „zacięła”. Zaczęła popełniać błędy, co nakręciło rywalkę. Rachimowa odrobiła jedno przełamanie i wygrała trzy gemy z rzędu.
Na szczęście Iga szybko pokazała, że to tylko chwilowa słabość. Pewnie wygrała kolejny gem serwisowy, przy 5:3 i podaniu rywalki miała niewykorzystaną ostatecznie piłkę setową, a chwilę później, już przy własnym i decydującym w partii serwisie, zagrała najlepszy gem w meczu. Świetne zagranie wygrywające, as, as i kolejny znakomity „winner” – w najważniejszym momencie pierwsza rakieta świata nie dała szans przeciwniczce i wygrała 6:4.
Druga partia zaczęła się od niewykorzystanych szans przez Igę przy serwisie rywalki, co chwilę później mogło się zemścić, kiedy Rosjanka dostała szansę na przełamanie Polki. Świątek jednak po raz kolejny w najważniejszym momencie wzniosła się na swój wysoki poziom i od stanu 0:1, 30-40 zagrała trzy bardzo dobre piłki, w tym asa, co uratowało sytuację. Co więcej, chwilę potem sama przełamała Rachimową, a potem potwierdziła przewagę gemem bez straty punktu przy własnym podaniu.
Wydawało się, że już do końca panie zagrają „gem za gem” i tym samym Polka pewnie zwycięży w drugiej partii, jednak przy stanie 5:4 Rachimowa zaczęła ryzykować, podczas gdy Świątek nie była aż tak pewna w swoich uderzeniach. Szybko zrobiło się 0-40, a Rosjanka wykorzystała drugą z szans i doprowadziła do remisu.
Kolejny zwrot akcji nastąpił w końcówce. Najpierw przy stanie 5:5 breakpointa miała Iga, jednak nie była w stanie go wykorzystać, a parę chwil później, już w tie-breaku, ogromną szansę miała Rachimowa. Prowadziła już 6-3 i dostała tym samym trzy piłki setowe – w tym jedną przy własnym podaniu. Zaczęła jednak grać zachowawczo, a ze Świątek, nawet przy gorszej dyspozycji, w ten sposób punktów się nie wygrywa. Iga wyrównała, a potem dołożyła kolejne dwa punkty i wygrała całe spotkanie