To nie był zwykły mecz. Po końcowym gwizdku Legia Warszawa mogła czuć euforię — pokonała Szachtar Donieck 2:1, choć spotkanie odbyło się nie w Kijowie ani w Warszawie, lecz w Krakowie. Bohaterem starcia był Rafał Augustyniak, autor obu goli
Dla Legii to jedno z najdziwniejszych wyjazdowych spotkań w europejskich pucharach — nigdy wcześniej nie rozgrywała meczu wyjazdowego w Europie w innym polskim mieście. Nie okazało się to jednak atutem, bo w Krakowie stołeczny klub nie cieszy się sympatią miejscowych kibiców, a licznie przybyli na stadion fani ukraińscy nie pozwolili zdominować trybun przez sympatyków Legii.
Spotkanie miało być czymś więcej niż kolejnym meczem fazy grupowej — sprawdzianem charakteru i odporności w trudnym momencie sezonu. Sytuacja Legii była daleka od stabilnej: słabe wyniki w lidze i w Europie oraz plotki o przyszłości trenera Edwarda Iordănescu. Informacja o jego dymisji szybko została jednak zdementowana przez Michała Żewłakowa.
Mimo kontrowersyjnego składu dla Iordănescu wszystko od początku układało się korzystnie. Obie drużyny próbowały narzucić swoje tempo, ale brakowało precyzji w ataku.
Dzisiejszego wieczoru odbyło się kilka spotkań polskich drużyn, a hitem wieczoru była konfrontacja Legii Warszawa ze Szachtarem Donieck. Czy zawodnicy Edwarda Iordănescu sprostali zadaniu? O tym i innych kwestiach rozmawiał nasz dziennikarz Michał Kowalewski z byłym bramkarzem obu klubów, Wojciechem Kowalewskim, który obserwował mecz ze stadionu przy Reymonta.
MK. Panie Wojciechu, zaczniemy od bramkarza Szachtara. Na tej pozycji doszło do niespodzianki — zabrakło podstawowego Dmytra Riznyka. Czy powołanie Kirila Fesiuna było dobrą decyzją Ardy Turana?
WK. „Trener Turan rzeczywiście dokonał kilku roszad, także na pozycji bramkarza. Trudno jednak jednoznacznie powiedzieć, czy Kiril Fesiun mógł cokolwiek zdziałać przy kosmicznych uderzeniach Rafała Augustyniaka — to były strzały piekielnie mocne i świetnie wykonane technicznie, co znacząco utrudniało interwencję”.
MK. Jak ocenia Pan występ Legii Warszawa na tle jej ostatnich meczów ligowych i występów w europejskich pucharach?
WK. „To był mecz na przełamanie, okazja, by osłodzić trudne dni. Legia w dramatycznych okolicznościach wygrała po przepięknych bramkach Augustyniaka, co można uznać za sukces. Szachtar prezentował bardzo wysoki poziom piłkarski i częściej narzucał tempo gry, jednak to Legia okazała się skuteczniejsza dzięki dyspozycji Augustyniaka”.
MK. Czy wynik Legia–Szachtar Pana satysfakcjonuje, czy też gospodarze mieli szczęście?
WK. „Legia przede wszystkim wykorzystała swoje atuty — była skuteczna w akcjach ofensywnych. Warto podkreślić dwie znakomite i precyzyjne próby Augustyniaka. W piłce nożnej chodzi o wykorzystywanie swoich argumentów przeciwko solidnemu rywalowi; dziś Szachtar imponował organizacją gry i umiejętnościami. Po zmianach w drugiej połowie Ukraińcy momentami dominowali, ale decydujące okazały się kunszt i indywidualne momenty, które przesądziły o wyniku”.
MK. Czy ostatnie wyniki Legii to jednorazowy wyskok, czy raczej symptom pogłębiających się problemów w klubie?
WK. „Głównym problemem, który dostrzegam, jest brak czasu na zgranie — niektórzy zawodnicy grają ze sobą zaledwie od miesiąca. Transfery dokonane na ostatnią chwilę wymagają więcej czasu, by piłkarze wkomponowali się w zespół i by drużyna zaczęła w pełni wykorzystywać indywidualne umiejętności. W dzisiejszym meczu zadecydowała przede wszystkim jakość Augustyniaka, ale potrzeba cierpliwości. Legia zareagowała w ramach swoich możliwości; spekulacje wokół klubu to część rzeczywistości, a najlepszą odpowiedzią powinna być konsekwencja na boisku i powrót na właściwe tory”
Michał Kowalewski


