Wspomnienia #4 Historia największej tragedii w dziejach Formuły 1

W naszych wspomnieniach odchodzimy tym razem od tematyki piłkarskiej, ponieważ data 1 maja to bardzo ważny dzień w historii sportów wyścigowych. Tego dnia 1994 roku doszło do wielkiej tragedii na torze w San Marino. Śmierć poniosła wielka postać i legenda Formuły 1. Nie było to jednak jedyne przykre wydarzenie tego weekendu. Przypomnijmy sobie te wydarzenia.

Niedzielny wyścig poprzedzają piątkowe sesje treningowe, jak i sobotnie kwalifikacje. Na torze Autodromo Enzo e Dino Ferrari w Imoli już od samego początku działo się bardzo dużo niedobrych rzeczy. Był to 3 weekend w Mistrzostwach Świata Formuły 1 i Grand Prix San Marino.

Od momentu poprzedniej wielkiej tragedii, jaką była śmierć Ricardo Palettiego w 1982 roku podczas GP Kanady, wyścigi samochodowe stawały się sportem coraz bardziej bezpiecznym, przynajmniej tak twierdzono. Stąd też bardzo zdziwił piątkowy wypadek Rubensa Barichello podczas sesji treningowej. Brazylijczyk uderzył w barierę skonstruowaną z opon przy prędkości 225 km/h, po czym jego samochód kilka razy przekoziołkował. Kierowca zemdlał, a do tego miał uszkodzony nadgarstek i złamany nos. Przewieziono go do szpitala i w kolejnych dniach na torze już się nie pojawił. Najszybszy w piątek był Ayrton Senna przed Michaelem Schumacherem. Ciekawostką jest fakt, że kierowca Williamsa pomimo zakazów wielu osób po tej sesji odwiedził swojego rodaka w szpitalu, który mocno przeżywał wypadek kolegi. 

Pierwsza sesja kwalifikacyjna nie przyniosła żadnych ważnych wydarzeń ani żadnej kolizji. Dramat wydarzył się tak naprawdę kilkanaście minut później, kiedy austriacki kierowca Roland Ratzenberger uszkodził przednie skrzydło. W dzisiejszych czasach każdy kierowca wróciłby do alei serwisowej nawet kosztem odpadnięcia z Q2. Kierowca Simtek pozostał jednak na torze. Była to najgorsza możliwa decyzja. Chwilę później przy prędkości 306 km/h na zakręcie Villenueve, najszybszym na torze, wypadł z niego i uderzył w betonową ścianę. Jego przednie skrzydło oderwało się. Niespełna pół minuty później pojawiły się służby medyczne, które zabrały Austriaka do centrum medycznego, a następnie do szpitala, do którego dzień wcześniej trafił Barichello. Ratzenberger doznał poważnych obrażeń głowy i kręgosłupa. Senna ponownie chciał dowiedzieć się, co ze zdrowiem kolejnego poszkodowanego kierowcy. Przed kliniką otrzymał informację, że Austriak jest w stanie śmierci klinicznej. Niespełna godzinę po wypadku poinformowano o jego śmierci. Brazylijski kierowca nie chciał kontynuować kwalifikacji, chociaż i tak wywalczył do niego pole position. Ratzenberger ze swoim wynikiem zdołałby zakwalifkować się do wyścigu z 26 miejsca, ponieważ tylu w tamtym czasie startowało w niedzielę. Do wyścigu nie przeszli tylko Paul Belmondo i Barichello.

Niedzielny wyścig, który miał rozpocząć się o godzinie 14 poprzedziła sesja rozgrzewkowa, którą wygrał Senna. Pogoda była bardzo dobra, ponieważ świeciło słońce i tor był suchy. Już samo pierwsze okrążenie przyniosło tragedię, ponieważ samochód Pedro Lamy’ego uderzyło w tył bolidu JJ Lehto. U fińskiego kierowcy zgasła jednostka napędowa, a u Portugalczyka odpadło koło, które poleciało w trybuny i nieszczęśliwie zraniło aż 9 osób. W tym czasie wyścig poprzedzało okrążenie testowe z samochodem bezpieczeństwa, którym był Opel Vectra, jednak wielu uważało, w tym na czele Senna, że ten samochód jest zbyt wolny i przez to kierowcy nie mogą dobrze dogrzać opon, w których tworzy się zbyt wielkie ciśnienie. Wspomniane uderzenie spowodowało to, że służby bezpieczeństwa musiały sprzątać tor, na skutek czego przez aż 5 okrążeń kierowcy zmuszeni byli do jazdy za samochodem bezpieczeństwa. Po jego zjeździe Ayrton Senna wykręcił na torze najszybsze okrążenie.

Następne okrążenie, a więc 7 to kolejna tragedia na Imoli. Brazylijski kierowca jadący przed Michaelem Schumacherem wypadł z trasy i przy prędkości 300 km/h uderzył w betonową ścianę. Element zawieszenia przebił jego kask i ranił go w głowę. Gdyby leciał on raptem o kilka centymetrów w bok, niedzielne wydarzenia byłyby zgoła inne. Jego głowa lekko drgnęła i opadła, po czym pozostała w bezruchu. Pojawiła się czerwona flaga i wyścig przerwano. Od razu pojawiły się służby medyczne. Zdjęto mu kask, a lekarz Sid Watkins stwierdził poważne obrażenia mózgu. Według jego wypowiedzi lekarz usłyszał lekkie westchnięcie z ust Brazylijczyka. Przewieziono go do szpitala, gdzie funkcje pracy serca podtrzymywała sztuczna aparatura. Tak było aż do godziny 18:40. Według wielu Senna zmarł jednak już w bolidzie. Brazylijski kierowca miał 34 lata.

Ostatecznie wyścig wznowiono i wygrał go Michael Schumacher, jednak o tym raczej niewielu chce wspominać. Odeszła bowiem wówczas wielka postać, trzykrotny mistrz świata i być może najlepszy kierowca wszech czasów. Od tamtego momentu zaczęto regularnie wprowadzać zmiany, które nadają bezpieczeństwo kierowcom aż po dziś dzień.