VERVA i Cuprum bez przełamania, Jastrzębski Węgiel na fali wznoszącej

Środek tygodnia z Plusligą przyniósł nam trzy bardzo dobre spotkania. VERVA Warszawa ORLEN Paliwa z nieco lepszą grą uległa po raz drugi w tym sezonie Treflowi, a Jastrzębski Węgiel oraz Czarni Radom punktują po raz kolejny. 

VERVA BEZ REWANŻU W GDAŃSKU 

Seria porażek VERVY Warszawa ORLEN Paliwa trwa. Stołeczni po raz drugi w przeciągu tygodnia przegrali z Treflem Gdańsk. Podopieczni Andrei Anastasiego w Gdańsku rozegrali już lepszy mecz, niż tydzień temu w Warszawie.  

W pierwszym secie praktycznie od początku na prowadzeniu były Gdańskie Lwy (4-2, 5-3, 6-4). Po bloku Mateusza Miki na Bartoszu Kwolku gdańszczanie uciekli na trzy punkty (8-5). Przewaga Trefla zaczęła rosnąć. (11-7, 14-8). W stołecznej ekipie zaczęły powracać demony z poprzednich spotkań w postaci braku skuteczności w ataku. Dobra gra blokiem Trefla i skuteczność na kontrach pozwoliła na osiągnięcie tak dużej przewagi. Podopieczni Michała Winiarskiego rozkręcali się – w tym fragmencie seta na skrzydłach dominowali Mariusz Wlazły i Bartłomiej Lipiński (15-10, 17-10, 19-12). Trefl Gdańsk w pełni kontrolował wydarzenia na boisku. Gościom udało się doczłapać do siedemnastu punktów. Pierwszą partię skutecznym atakiem ze środka zakończył Bartłomiej Mordyl (25-17). 

VERVA Warszawa ORLEN Paliwa nie zamierzała po raz kolejny łatwo oddawać meczu. Od początku drugiej partii obserwowaliśmy wyrównaną walkę (5-5, 7-7). Ekipa z Warszawy nie popełniała już dużej ilości błędów własnych. Z lewego skrzydła, raz po raz ciosami wymieniali się Kwolek i Lipiński. VERVIE udało się uciec na trzy punkty przewagi, po udanym bloku Igora Grobelnego i ataku Michała Superlaka (7-10). Gościom udało się przez chwilę utrzymywać te przewagę, lecz gospodarze błyskawicznie doprowadzili do remisu (12-12). Niedługo potem, VERVA ponownie wyszła na prowadzenie (15-18). Dobrą grę prezentował atakujący VERVY Michał Superlak. Wicemistrzowie Polski utrzymywali się na prowadzeniu (16-19, 17-20, 19-21, 20-22). Po długiej wymianie, zakończonej pojedynczym blokiem Piotra Nowakowskiego na Bartłomieju Mordylu drużyna Andreii Anastasiego miała pierwszą piłkę setową (22-24). Jednak nieudany serwis Artura Szalpuka oraz as serwisowy wpuszczonego z ławki na zagrywkę Kewina Sasaka doprowadził do gry na przewagi (24-24). Druga skuteczna zagrywka młodego atakującego i wykorzystanie piłki przechodzącej przez Mateusza Mikę dały gdańszczanom piłkę setową (25-24). Sasak jednak nie wykorzystał jej, psując zagrywkę (25-25). I to w pewnym stopniu zadecydowało. Mike nie skończył ataku, co skutkowało kolejną piłką setową dla gości. Po długiej akcji zakończonej błędem Pablo Crera VERVA doprowadziła do remisu w całym meczu (25-27). 

Nakręcona skuteczną grą i zwycięstwem VERVA nie odpuszczała, która prowadziła od początku trzeciego seta (1-4, 2-5, 3-6). Dotychczasowi liderzy Trefla, Mariusz Wlazły i Bartłomiej Lipiński zacięli się w ataku. VERVA zaczęła bronić i nadal popełniała mało błędów w ataku. Skuteczna zagrywka Superlaka i nieudany atak Lipińskiego dało już prowadzenie 3-8 dla gości. Pogrom miał swoje miejsce w kolejnych częściach trzeciego seta (4-12, 5-14, 6-16). Michał Winiarski zaczął wpuszczać zawodników rezerwowych, jednak ten ruch nie dawał żadnego rezultatu. Niemoc w ataku u gdańszczan postępowała, a VERVA karciła za każdą nieudaną akcję swoich rywali. Żadnych niespodzianek w tym secie później już nie było – ekipa z Warszawy rozbiła Trefl Gdańsk w trzecim secie 14-25. 

Siatkarze VERVY jak w transie kontynuowali swoją dobrą grę w czwartym secie (1-5, 1-6, 3-7). Gdańszczanie jednak nie chcieli w tym meczu zostać bez żadnych punktów i ruszyli do ataku. Gdańskim Lwom udało się zdobyć cztery punkty z rzędu i doprowadzić do remisu (7-7). Środkowa część czwartego seta była nieco podobna do drugiej (10-10, 13-13, 15-15). Później, dwa punkty z rzędu zdobył Mika – mistrz świata z 2014 roku wykończył atak, a potem wykorzystał przechodzącą piłkę po serwisie Mordyla (17-15). Trzeci punkt z rzędu, po długiej zdobył Argentyńczyk Pablo Crer. Trefl przejął kontrolę od VERVY w tym secie i utrzymał te przewagę do końca seta (25-21) i doprowadził do tie-breaka. 

VERVA ewidentnie po czwartym secie zwolniła, a Trefl wskoczył na znany już nam dobry poziom gry (4-2, 5-2, 7-3). Parę skutecznych zagrywek posłał Wlazły, które rozbijały defensywę przeciwnika. VERVA nie dawała rady kończyć swoich akcji. Przy zmianie stron, ekipa znad morza prowadziła 8-4 i nie wcale nie chciała oddać tego prowadzenia (10-6, 11-7, 12-8). Siatkarze z Warszawy nie dali rady już zagrozić Treflowi, który wygrał piątego seta 15-11. 

Trefl Gdańsk 3-2 VERVA Warszawa ORLEN Paliwa (25:17, 25:27, 14:25, 25:21, 15:11) 

MVP: Marcin Janusz 

 

Trefl Gdańsk: Marcin Janusz (4), Mariusz Wlazły (21), Bartłomiej Lipiński (19), Mateusz Mika (21), Pablo Crer (14), Bartłomiej Mordyl (11), Maciej Olenderek (libero), Fabian Majcherski (libero) oraz Łukasz Kozub, Kewin Sasak (4), Moritz Reichert (1), Karol Urbanowicz  

 

VERVA Warszawa ORLEN Paliwa: Angel Trinidad de Haro (2), Michał Superlak (24), Bartosz Kwolek (16), Igor Grobelny (18), Andrzej Wrona (6), Piotr Nowakowski (5), Damian Wojtaszek (libero) oraz Michał Kozłowski, Jakub Ziobrowski, Jan Król, Artur Szalpuk 

 

JASTRZĘBSKI WĘGIEL NIE ZATRZYMUJE SIĘ 

Swoje trzecie zwycięstwo z rzędu po powrocie z kwarantanny notuje Jastrzębski Węgiel. Tym razem na rozkładzie pomarańczowych znalazł się MKS Ślepsk Malow Suwałki. W tym spotkaniu Luke Reynolds dokonał jednej znaczącej zmiany w pierwszym składzie – na ataku, zamiast Mohameda Al. Hachdadiego pojawił się Jakub Bucki. Natomiast do pierwszego zespołu drużyny z Suwałk powraca nieobecny w meczu z Grupą Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle Marcin Waliński. 

Początek pierwszej partii był wyrównany, jednak później jastrzębianie zaczęli prowadzić od stanu 4-7. Pomarańczowi skutecznie zagrywali, w bloku dobrze funkcjonował Juri Gladyr. Przewaga po stronie Jastrzębskiego Węgla zaczynała rosnąć (7-12, 8-13, 9-14). Z lewego skrzydła skutecznie grali obaj przyjmujący Yacine Louati i Rafał Szymura. Atakujący Ślepska nie mogli dobić się do pomarańczowego pola. Rozgrywający Jastrzębia Lukas Kampa swobodnie operował między swoimi ofensywnymi graczami. Ślepsk Suwałki zdołał troszkę odrobić straty (16-20). Jednak Jastrzębianie ponownie uciekli swoim rywalom i w dobrym stylu objęli prowadzenie w tym meczu (17-25). 

Podrażnieni swoją słabszą grą gospodarze ruszyli do ataku w drugim secie. Rozpoczęli od wysokiego prowadzenia (6-2). Swoje umiejętności w zagrywce pokazywał Bartłomiej Bołądź. Dobrze zaczął funkcjonować blok drużyny Andrzeja Kowala. Jastrzębianom udało się zniwelować przewagę (8-6), żeby Suwałki znowu uciekły na cztery punkty (10-6). Biało-niebiescy utrzymywali swoją przewagę (11-7, 12-8, 14-9), dzięki skutecznym atakom Bołądzia i Marcina Walińskiego. Linia defensywna Jastrzębskiego Węgla miała spore problemy z przyjęciem zagrywki. Prowadzenie utrzymywało się dalej (16-12, 17-14, 20-15), a Ślepsk Malow Suwałk nie zatrzymywał się. Błędy w ataku i przyjęciu jastrzębian nasilały się, co tylko napędzało gospodarzy (22-16). Mocne zagrywki w końcówce posyłał środkowy Ślepska Cezary Sapiński. Jastrzębski Węgiel w tym secie pozostał bez żadnych większych szans, a do wyrównania skutecznym atakiem doprowadził Tomas Rousseaux (25-18). 

Set numer trzy ponownie lepiej rozpoczęli gracze Ślepska, u których znowu zaczął skutecznie funkcjonować blok (4-1). Jastrzębianie zaczęli odrabiać straty i parę minut później, po bloku Rafała Szymury na Marcinie Walińskim na tablicy wyników wyświetlał się rezultat 7-7. Od stanu 10-10 Jastrzębski Węgiel, przy mocnych zagrywkach Jakuba Buckiego wysunął się na trzypunktowe wyprowadzenia (10-13). Skuteczna gra Louatiego i Szymury oraz skuteczna zagrywka Kampy dała wyższą przewagę pomarańczowym (12-16). Suwałczanie nie chcieli oddać tego seta tak łatwo. W ostatnim momencie trzeciego seta zbliżyli się do rywala wynikiem 18-19. Wtedy skutecznie z lewego skrzydła zaczął grać Tomas Rousseaux. Jastrzębianie zdołali odskoczyć na dwa punkty (19-21, 20-22, 21-23). W końcówce Lukas Kampa mógł liczyć na dobrą dyspozycje swoich środkowych, Łukasza WiśniewskiegoJuriego Gladyra. Marzenia drużyny Ślepska na walkę w tym secie brutalnie przerwał Louati, który zakończył trzecią partię asem serwisowym. 

Czwarty set tego spotkania rozpoczął się od solidnej wymiany ciosów. Joshua Tuaniga ze Ślepska i Lukas Kampa uruchamiali wszystkie dostępne strefy na boisku. Suwałkom udało się uciec na trzy punkty przewagi po skutecznym bloku Łukasza Rudzewicza na Jakubie Buckim (11-8). Jednak po błędach własny i po wideoweryfikacji na korzyść Jastrzębie chwilę później na tablicy wyników widniał remis 11-11. Niedługo później, dwupunktowe prowadzenia objęli podopieczni Luke’a Reynoldsa (13-15), żeby chwilę później je stracić (15-15). Trzy kolejne akcje należały ponownie do jastrzębian – dwa skuteczne ataki Buckiego oraz błąd w ataku Walińskiego (15-18). Waleczni gospodarze nie chcieli dać uciec swoim przeciwnikom (18-19). Jednak to bardziej doświadczeni i ograni siatkarze z Górnego Śląska przejęli inicjatywę w tym meczu (20-23), by po chwili mieć trzy piłki meczowe do wykorzystania (21-24). Po skutecznym ataku Łukasza Kaczorowskiego (22-24), chwilę później cały mecz skutecznym atakiem zakończył Yacine Louati. 

MKS Ślepsk Malow Suwałki 1-3 Jastrzębski Węgiel (17-25, 25-18, 22-25, 22-25) 

MVP: Jakub Popiwczak 

 

MKS Ślepsk Malow Suwałki: Joshua Tuaniga (6), Bartłomiej Bołądź (8), Marcin Waliński (7), Tomas Rousseaux (12), Łukasz Rudzewicz (6), Cezary Sapiński (11), Mateusz Czunkiewicz (libero), Paweł Filipowicz (libero) oraz Kacper Gonciarz, Łukasz Kaczorowski (3), Kevin Klinkenberg (1), Jakub Rohnka, Sebastian Warda 

 

Jastrzębski Węgiel: Lukas Kampa (4), Jakub Bucki (16), Rafał Szymura (15), Yacine Louati (10), Łukasz Wiśniewski (8), Juri Gladyr (8), Jakub Popiwczak (libero), Maksymilian Granieczny (libero) oraz Eemi TervaporttiMohamed Al. Hachdadi, Michał Gierżot 

CZARNI RADOM Z KOLEJNYMI TRZEMA PUNKTAMI 

Cerrad Enea Czarni Radom w ostatni weekend sprawili niemałą niespodziankę, bez żadnych problemów pokonując VERVE Warszawa ORLEN Paliwa. Natomiast Cuprum Lubin jest na razie jedyną drużyną w Pluslidze, która nie wygrała jeszcze meczu. Pozytywną informacją dla drużyny i kibiców lubińskiej drużyny jest powrót z kwarantanny rozgrywającego Miguela Tavaresa Rodriguesa. W drużynie Roberta Prygla nadal brakuje zakażonego koronawirusem Dawida Konarskiego.

Pierwszy set to zaskakująco koncertowa gra lubinian. Szybko objęli inicjatywę (3-6, 4-8, 5-10) i skutecznymi zagrywkami oraz atakami kontrolowali wydarzenia na boisku. Radomianie mieli duży problem, żeby zdobyć punkt. Siatkarze Cuprum dobrze spisywali się w obronie. Główne roli odgrywali dwaj liderzy Miedziowych, czyli Wojciech Ferens i Ronald Jimenez. Przewaga była coraz większa, Wojskowi nie mieli na razie żadnych argumentów na zatrzymanie ostatniej drużyny w tabeli (7-15, 9-19, 11-20). Bardzo dobra postawa lubinian zaowocowała pewnym zwycięstwem w pierwszym secie (16-25). 

Radomianie oczyścili głowy i pewnie wyszli na parkiet w drugim secie (5-2). Siatkarze Roberta Prygla nie dali rady utrzymać przewagi i lubinianie doprowadzili do remisu 7-7. Od tego momentu rozpoczęła się walka punkt za punkt – do gry, po słabym pierwszym secie wrócił Brenden Sander, odblokowywał się powoli Lucas Loh, a Michał Kędzierski starannie wystawiał kolejne piłki. W drużynie lubińskiej widać było ile znaczył powrót do gry Miguela Tavaresa. Skrzydłowi i środkowi dostawali dokładnie dograne piłki, jednak radomski blok, w którym najlepiej spisywali się Dawid Dryja z Victorem Yosifovem skutecznie momentami murował siatkę. Wojskowi w pewnym momencie zaczęli prowadzić 20-17, a potem 22-19 i byli blisko wyrównania w tym meczu…lecz wtedy zaczęły się problemy. Atak skończył Jimenez, później Kolumbijczyk wykorzystał kontrę, a potem Brenden Sander zaatakował w aut. Rezultat: 22-22. To był dopiero początek emocji w końcówce. Przy stanie 23-23 blokiem popisał się Dawid Gunia i to Cuprum miało piłkę setową na podwyższenie prowadzenia w tym meczu (23-24). Brenden Sander skutecznym atakiem doprowadził do gry na przewagi. Podopieczni Marcelo Fronckowiaka mieli jeszcze jedną piłkę setową (24-25). W kolejnej akcji atak skończył Yosifov, a potem w wystawie drugiej piłki nie popisał się Nikolay Penchev i to Czarni Radom ponownie wyszli na prowadzenie (26-25). Gospodarzom udało się wyjść z opresji – Sander zablokował Jimeneza i tak oto radomianie doprowadzili do remisu w tym meczu (27-25). 

Tak samo jak w drugiej partii lepsze otwarcie zaliczyli Czarni Radom (5-1, 7-3). Miedziowi zdobyli później trzy punkt z rzędu i przewaga Wojskowych zmalała tylko do jednego punktu (7-6). Konsekwentna gra Cuprum na kontrach została im wynagrodzona remisem 12-12, którzy potem objęli prowadzenie (13-15, 14-16, 15-17, 16-18). Dwa ataki Brendena Sandera dały remis w całej rywalizacji 18-18. Potem to Czarni Radom wysunęli się na dwupunktowe prowadzenie (22-20). Z prędkością światła lubinianie odrobili straty, jednak to trzy ostatnie akcje należały do gospodarzy meczu – atak skończył Loh (23-22), a bohaterem końcówki okazał się Daniel Gąsior, który zapunktował atakiem i zablokował na lewym skrzydle Wojciecha Ferensa (25-22). 

Dobra dyspozycja nie opuszczała zespołu Czarnych Radom. Po równym początku (5-5), to gospodarze mieli trzy punkty przewagi (9-6). Przewaga się utrzymywała (12-10, 15-11, 16-12). Brenden Sander rozgrywał swój drugi z rzędu znakomity mecz. Michał Kędzierski miał odejście na prawym skrzydle w postaci nieźle spisującego się w tym meczu Daniela Gąsiora oraz grającego kolejny dobry mecz Victora Yosifova. Młody libero Maciej Nowowsiak znowu pokazywał dobrą postawę w przyjęciu, dając sygnał trenerowi Pryglowi, że śmiało może walczyć z Matuszem Masłowskim o miejsce w składzie. Miedziowi nie mogli zatrzymać swoich rywali, a sami nie mogli skończyć swoich ataków. Do końca całego spotkania Czarni Radom utrzymywali trzy lub czteropunktową przewagę, co finalnie poprowadziło ich do zwycięstwa 25-19 w czwartym secie i 3-1 w całym meczu.  

Cerrad Enea Czarni Radom 3-1 Cuprum Lubin (16:25, 27:25, 25:22, 25:19)

MVP: Michał Kędzierski 

 

Cerrad Enea Czarni Radom: Michał Kędzierski (5), Daniel Gąsior (17), Brenden Sander (20), Lucas Loh (12), Victor Yosifov (10), Maciej Nowowsiak (libero), Mateusz Masłowski (libero) oraz Bartosz Firszt (1), Artur Pasiński  

 

Cuprum Lubin: Miguel Tavares Rodrigues (6), Ronald Jimenez (21), Wojciech Ferens (21), Nikolay Penchev (8), Dawid Gunia (8), Szymon Jakubiszak (6), Bartosz Makoś (libero), Kamil Szymura (libero) oraz Mariusz Magnuszewski, Adam Lorenc, Daniel Oliveira (1)

 

Źródło: plusliga.pl

Autor: Janusz Siennicki