Verstappen ustanawia nowy rekord! Leclerc wyszarpuje wicemistrzostwo! [PODSUMOWANIE WYŚCIGU O GP ABU ZABI]

Abu Zabi na sam koniec sezonu funduje nam całkiem smaczny deser. Max Verstappen po raz piętnasty w sezonie wygrywa niedzielny wyścig, czym samym pieczętuje nowy rekord wszech czasów. Za nim do mety dotarli Charles Leclerc oraz Sergio Perez, którzy dziś ścierali się o tytuł wicemistrza świata. Swój 299. i ostatni wyścig w karierze z jednym punktem zakończył Sebastian Vettel.

Abu Zabi do zeszłego roku słynęło z dość sennej atmosfery. Przełamał to rollercoaster z 2021 roku, a dziś okazało się, że nowe konstrukcje i zmodernizowana Yas Marina chyba lubią się bardziej, niż mogliśmy przypuszczać.

Tegoroczne GP Abu Zabi wypchane po brzegi było przełomowymi chwilami. Dla 4 kierowców to pożegnanie ze sportem przynajmniej na ten moment. Dwóch kolejnych — Pierre Gasly, Fernando Alonso — żegnało się, ale jedynie z dotychczasowymi zespołami. Oprócz tego swoje jubileusze obchodzili też Valtteri Bottas oraz Lewis Hamilton. Dla Fina był to 200. wyścig w karierze, a dla Brytyjczyka 200. wyścig w barwach Mercedesa.

Na start większość kierowców wybrała pośrednią mieszankę. Wyjątkami od tej reguły byli jedynie Magnussen, Bottas i Gasly. Pierwsza dwójka na pola startowe wyjechała na twardej oponie, a Francuz na miękkiej. Eksperci zgodni byli w tym, że preferowaną strategią będzie dziś ta na dwa pitstopy. Jak pokazał czas, nie każdy zdecydował się pójść po linii najmniejszego oporu.

Pierwszy i drugi zakręt stawka przejechała dość spokojnie. Dopiero w końcówce okrążenia o atak na Lewisa Hamiltona pokusił się Carlos Sainz. Hiszpan wcisnął się kierowcy Mercedesa po wewnętrznej, doszło do kontaktu, a ten wyniósł Hamiltona poza tor. Sędziowie odnotowali to zdarzenie, lecz zanim mogli ukarać Hamiltona za wyjazd poza tor i zyskanie pozycji, zespół podpowiedział Brytyjczykowi, by przepuścił rywala, by uniknąć dalszych reperkusji. Poza tą dwójką żaden z kierowców nie zaliczył ani spektakularnego awansu, ani spektakularnego spadku.

Po tym, jak Hamilton pokojowo rozwiązał wcześniejszą sytuację, mogliśmy się skupić na tempie poszczególnych bolidów. Na pierwszy rzut oka Mercedes wydawał się naprawdę szybki, zgodnie z wcześniejszymi obietnicami. Na drodze do czwartej pozycji stał jednak nadal Sainz, z którym Hamilton nie mógł sobie przez dłuższy czas poradzić. W końcu udaje mu się to zrobić na 5. okrążeniu, zostawiając kierowcę Ferrari na pastwę Russella. Nie była to tak łatwa sztuk, jakby mogło się wydawać. Sainz nadal utrzymywał się w DRS Hamiltona, co nie pomagało młodszemu z kierowców Mercedesa. Hiszpan wiedział, że nie ma na co czekać. Skontrował więc Lewisa i pozostawił Mercedesy bratobójczej walce. Na 10. kółku dochodzi do ich zamiany. Od tego momentu Hamilton co jakiś czas będzie przypominał o sobie, narzekając na problemy ze swoim samochodem.

Dużo spokojniej było w ścisłej czołówce. Verstappen oddalił się na kilka sekund od Pereza, a Meksykanin powoli budował też przewagę na swoim największym rywalem w czerwonym Ferrari. Czujnie zjechał do boxu przed Monakijczykiem, by uniknąć ewentualnego podcięcia. Po wyjeździe z alei serwisowej wpadł jednak na Vettela i stracił sporo czasu na jego wyprzedzeniu. Leclerc zameldował się u mechaników o 6 okrążeń później. Na tym etapie wiedzieliśmy już, że gra rozbije się o strategię oraz tempo, jakie będą w stanie utrzymać wyżej wspomniani panowie.

Kiedy czołówka szachowała się między sobą, nie próżnował też bohater dzisiejszego dnia. Sebastian Vettel po starcie z 9. pozycji uwikłał się w walkę z Estebanem Oconem. Oglądało się naprawdę dobrze, a żaden z panów nie zamierzał odpuszczać. Wielokrotnie zamieniali się miejscami i dostarczali bardzo dużej frajdy wszystkim kibicom. Za ich plecami bardzo blisko byli też Alonso, Tsunoda i Stroll.

Kilka okrążeń później weszliśmy już na dobre w okno pitstopowe. Warto w tym miejscu odnotować zdarzenie z 13. okrążenia. Do alei serwisowej zjechało wtedy 5 kierowców wśród nich George Russell i Lando Norris. Pitstop Mercedesa pozostawiał wiele do życzenia, co przyczyniło się też do raptownego wypuszczenia Brytyjczyka tuż przed bolid Mclarena. Chociaż Russell panował nad całą sytuacją, nie było wątpliwości, że za taki incydent posypie się kara. Nie czekaliśmy długo, by w końcu skład sędziowski przyznał mu karę 5 sekund.

O poprawie jakości ścigania w Abu Zabi świadczy spora liczba manewrów wyprzedzania oraz ich prób. Jednym z ładniejszych był ten z udziałem Fernando Alonso, Yukiego Tsunody oraz Valtteriego Bottasa z 24. okrążenia. Alonso dzięki jednemu manewrowi wskoczył przed obu rywali. Za jego plecami zabrał się Japończyk, który dosłownie chwilę po tym zostawił bolid Alfy Romeo za swoimi plecami. Szarża Fernando długo jednak nie potrwała, bo tylko po 4 kółkach zameldować się u swoich mechaników i na tym zakończył swój ostatni wyścig w barwach Alpine.

Kiedy Hiszpan cieszył się swoimi ostatnimi okrążeniami przed kolejnym wielkim zawodem, na strategię zaczął narzekać Sebastian Vettel. Widać było, że Aston Martin zaplanował dla niego jazdę na jeden pitstop, co stało się dość uciążliwe w końcówce pierwszego stintu, kiedy Niemiec tracił bardzo dużo względem swoich rywali.

Wracając jednak do czołówki, w której robiło się coraz ciekawiej, w środku swojego stintu obudził się Charles Leclerc. Blisko 30. okrążenia dość mocno przyspieszył i zaczął niwelować blisko 5-sekundową przewagę Pereza. Poprzez radiokomunikację słyszymy też, że niezależnie od tego, co strategicznie zrobi Perez, Ferrari wraz z Leclerciem będą iść z odwrotną stronę. Takim sposobem, kiedy Meksykanin zjeżdża po nowe opony na 34. okrążeniu, Leclerc zostaje na torze. Monakijczyk zapytany chwilę później czy opony będą w stanie wytrzymać „plan C”, odpowiada twierdząco, co dało sygnał, że być może będzie on chciał zakończyć swój wyścig z tylko jednym pitstopem na koncie.

Strategiczne szachy poszły na chwilę w odstawkę, bo na torze ujrzeliśmy pierwszą dziś żółtą flagę. Jak się okazało, sprawcami zamieszania byli Mick Schumacher oraz Nicholas Latifi, którzy wylądowali poza torem po kolizji. Schumacher próbował wyprzedzić Kanadyjczyka, jednak zamiast tego trącił swoim przednim skrzydłem tył bolidu Williamsa, co obu panów posłało w piękny zsynchronizowany piruet. Latifi poniósł w tej sytuacji większe uszkodzenia i musiał dotoczyć się do alei serwisowej z przebitą oponą. Żółta flaga tym samym nie przerodziła się ani w wirtualną neutralizację, ani z klasyczny samochód bezpieczeństwa. Za te wybryki sędziowie bardzo szybko przyznali Niemcowi 5 sekund kary.

Skoro jednak nic nie wstrzymało rywalizacji na dłuższą chwilę, Perez mógł spokojnie kontynuować swoją pogoń za drugim w tym momencie Leclerciem. Najpierw upewnił się u swojego inżyniera czy na pewno dogania Leclerca w takim tempie, jakby tego chciał, a chwilę później był już przed trzecim Hamiltonem. Słowo wsparcia dorzucił też niewidoczny jak dotąd lider wyścigu – Max Verstappen i zdradził, że jego opony (dużo starsze od Pereza) nadal świetnie trzymają i Checo może śmiało pędzić, ile fabryka dała. Nieświadomie otuchy dał też Leclercowi, który jechał podobną do niego strategią.

Na dziesięć okrążeń przed końcem różnica pomiędzy dwoma gentlemanami wynosi około 7 sekund, tyle samo, co pomiędzy Hamiltonem a Sainzem. W przeciągu 5 okrążeń zdołał zbić tylko 2 sekundy, kiedy Sainz był już nieco ponad 2 sekundy za bolidem Mercedesa. Na 55. okrążeniu Hiszpan siedzi już na ogonie Hamiltona. To tutaj daje się we znaki problem z hydrauliką w bolidzie numer 44, który objawia się w zacinającej się skrzyni biegów i potężnym spadku w dół tabeli. Hamilton w końcu musi się poddać i odpada z wyścigu na 2 okrążenia przed jego końcem. Brytyjczyk nie odpadł z rywalizacji z powodu usterki od 2018 roku. Carlos Sainz awansuje, więc na czwarte miejsce. W tym momencie Perezowi brakuje już tylko 2,5 sekundy do Leclerca, ale czas nie jest po jego stronie. Na nieszczęście całej ekipy Red Bulla, a w szczególności Meksykanina, przegrywa walkę i musi zadowolić się trzecim miejscem.

Wyniki:

  1. Max Verstappen (Red Bull Racing RBPT)
  2. Charles Leclerc (Ferrari)
  3. Sergio Perez (Red Bull Racing RBPT)
  4. Carlos Sainz (Ferrari)
  5. George Russell (Mercedes)
  6. Lando Norris (Mclaren Mercedes)
  7. Esteban Ocon (Alpine Renault)
  8. Lance Stroll (Aston Martin Aramco Mercedes)
  9. Daniel Ricciardo (Mclaren Mercedes)
  10. Sebastian Vettel (Aston Martin Aramco Mercedes)
  11. Yuki Tsunoda (AlphaTauri RBPT)
  12. Zhou Guanyu (Alfa Romeo Ferrari)
  13. Alexander Albon (Williams Mercedes)
  14. Pierre Gasly (AlphaTauri RBPT)
  15. Valtteri Bottas (Alfa Romeo Ferrari)
  16. Mick Schumacher (Haas Ferrari)
  17. Kevin Magnussen (Haas Ferrari)

DNF Fernando Alonso (Alpine Renault)
DNF Nicholas Latifi (Williams Mercedes)
DNF Lewis Hamilton (Mercedes)

 

Marta Szajkowska