To był nokaut – Jonas Vingegaard (Jumbo-Visma) obronił tytuł triumfatora Tour de France, wyraźnie deklasując Tadeja Pogacara (UAE Team Emirates). Duńczyk zgarnął Malliot Jaune z niebagatelną przewagą… przeszło 7 minut.
Wspomniane powyżej przyrównanie występu Vingegaarda do nokautu nie jest przypadkowe. Jeszcze miesiąc temu mało kto był przecież skłonny uwierzyć w scenariusz, zakładający tak zastraszającą porażkę Pogacara – porażkę zawodnika uznawanego za międzynarodowy fenomen. Co więcej, sam Pogacar bardzo długo dotrzymywał rywalowi kroku, kilkukrotnie wyprowadzając bolesne (choć nie zabójcze) ciosy. Ten decydujący przyszedł jednak ze strony Duńczyka – Słoweniec upadł na deski z hukiem, ale przy akompaniamencie braw, zasłużonych z resztą jak mało które.
110. edycję “Wielkiej Pętli” kolarze zainaugurowali w Kraju Basków, a konkretnie – malowniczym Bilbao. Jako pierwszy żółty trykot przywdział Adam Yates (UAE Team Emirates), dojeżdżając do mety tuż przed bratem, Simonem (Team Jayco AlUla). Koszulka lidera właściciela zmieniła kilka dni później – Malliot Jaune trafiła w ręce Australijczyka Hindleya (BORA – hansgrohe), triumfatora piątego odcinka z metą z Laruns. Tego samego dnia pierwszy cios zadał również Vingegaard – Duńczyk zgubił Pogacara, dojeżdżając do mety z przewagą minuty i 4 sekund nad teoretycznie najgroźniejszym rywalem (Słoweniec zgromadził uprzednio kilkanaście sekund z tytułu bonifikat czasowych, sama strata była zatem nieco mniejsza). Popularny “Pogi” nie złożył broni, rewanżując się już nazajutrz – Pogacar dojechał do mety ulokowanej na szczycie Cauterets-Cambasque (16,2km/5,3%) niecałe pół minuty przed drugim Vingegaardem, jednocześnie niwelując stratę do 25 sekund. Pierwszy tydzień rywalizacji został zwieńczony wymagającą wspinaczką pod Puy de Dome (12,6km/7,8%) – ta padła ostatecznie łupem Michaela Woodsa (Israel – Premier Tech), jadącego wówczas w ucieczce dnia. Sam Pogacar ponownie zjawił się na finiszu 8 sekund przed Vingegaardem, nadal przewodzącym klasyfikacji generalnej (zaliczka Duńczyka stopniała do 17 sekund).
Drugi tydzień zmagań w ramach 110. edycji Tour de France stanął w Polsce pod znakiem wspaniałej (a zarazem aktywnej) jazdy Michała Kwiatkowskiego (INEOS Grenadiers), uwieńczonej ostatecznie triumfem etapowym. Polak zdeklasował rywali na etapie trzynastym, z metą ulokowaną na szczycie słynnego Grand Colombier (17,8km/7,0%). Kwiatkowski przechytrzył współtowarzyszy odjazdu, ucierając zarazem nosa faworytom klasyfikacji generalnej. Po raz kolejny stratę zniwelował z kolei Pogacar – zaliczka Vingegaarda wynosiła już ledwie 9 sekund. Etap czternasty zgarnął Carlos Rodriguez (INEOS Grenadiers; tym samym Hiszpan zdegradował Hindleya z najniższego stopnia podium klasyfikacji generalnej), dzień później na mecie pierwszy zjawił się Wout Poels (Bahrain – Victorious).
W dniu inauguracji trzeciego tygodnia zmagań Vingegaard dysponował 10 sekundami zaliczki nad Tadejem Pogacarem, nieustannie skracającym dystans dzielący dwójkę rywali. Bezpośrednio po dniu przerwy kolarzy czekała wymagająca, indywidualna jazda na czas (jedyna na trasie tegorocznej edycji Touru). To wówczas cios wyprowadził Duńczyk z ekipy Jumbo-Visma – Vingegaard wykręcił czas ocierający się o… niedościgniony ideał. Sam Pogacar nie miał do powiedzenia w zasadzie nic, tracąc do triumfatora etapu przeszło półtorej minuty! Słoweniec upadł na kolana, sprawa zwycięstwa nie została jednak jeszcze przesądzona. Definitywny upadek Pogacara nastąpił dopiero dzień później – siedemnasty etap padł łupem Felixa Galla (AG2R Citroen Team), wicelider wyścigu na metę wpadł ze stratą… niecałych sześciu minut do Jonasa Vingegaarda. Słoweniec zwieńczył jednak tegoroczną edycję Touru triumfem etapowym – Pogacar jako pierwszy przeciął kreskę na odcinku dwudziestym. Finałowy “etap przyjaźni” padł z kolei łupem Jordiego Meeusa (BORA – hansgrohe). Ostatecznie Vingegaard triumfował z przewagą 7 minut i 29 sekund nad drugim w klasyfikacji generalnej Tadejem Pogacarem. Podium uzupełnił z kolei Adam Yates (strata 10:56).
Ponadto na poszczególnych etapach ręce w geście triumfu wznosili jeszcze Victor Lafay (Cofidis), Jasper Philipsen (Alpecin-Deceuninck; czterokrotnie), Mads Pedersen (Lidl – Trek), Pello Bilbao (Bahrain – Victorious), Ion Izagirre (Cofidis), Kasper Asgreen (Soudal – Quick Step) i Matej Mohoric (Bahrain – Victorious). W klasyfikacji punktowej triumfował wspomniany Philipsen, najlepszym góralem wyścigu został zaś Giulio Ciccone (Lidl – Trek). Już 29 lipca kolarze wyruszą na trasę 80. edycji Tour de Pologne. Tego samego dnia zaplanowano również klasyk w San Sebastian.
Autor: Mateusz Kurpiewski