W niedziele rozegrany został wielki finał turnieju snookerowego European Masters. Zwycięzca tych zawodów został Barry Hawkins, który pokonał w finale Judda Trumpa.
Kibice snookera, gdy są pytani o swoich ulubionych zawodników, zwykle wymieniają takie nazwiska, jak: Ronnie O’Sullivan, Mark Selby, John Higgins czy też Mark Williams. Garstka osób zapewne wymieniłaby w tym gronie Barry’ego Hawkinsa. Mimo iż już 43-latek jest zawodowcem od 1996 roku, tak jednak nigdy nie doszedł do poziomu O’Sullivana i innych.
Hawkins od lat jest zaliczany do ścisłego topu w Main Tourze. Od dłuższego już czasu kręci się też wokół pierwszej 16-stki światowego rankingu. Jednak ciągle nie zdobywał tego, co w tym sporcie jest najważniejsze, a więc trofeów.
Czas stagnacji
Barry Hawkins jest uważany za bardzo solidnego gracza. Jednak od jakiegoś czasu było widać u niego duży regres w wynikach, jakie osiągał w poszczególnych turniejach. W poprzednim sezonie poza finałem European Masters (w którym to przegrał z Kyrenem Wilsonem 3:9), nie potrafił dojść nawet do półfinału danych zawodów. Na domiar złego, 43-latek aż 3-krotnie przegrywał już 1. rundzie swoje spotkania.
Wobec Hawkinsa padały takie słowa, że najlepszą formę potrafił przygotować na koniec sezonu, gdy rozgrywane zostały mistrzostwa świata. W zeszłym sezonie Anglik nie zagrał w mistrzostwach po raz pierwszy od 2004 roku. Miało to związek z tym że musiał przechodzić przez gęste sito kwalifikacji, w których to odpadł na ostatnim decydującym etapie. To było na tyle zaskakujące, gdyż Hawkins w przeszłości aż 4-krotnie dochodził do półfinału światowego czempionatu, a nawet zdarzyło mu się zagrać w wielkim finale zawodów, tj. w 2013 roku gdzie przegrał z Ronniem O’Sullivanem.
Triumf w tegorocznym European Masters jest bardzo szczególny dla Angielskiego zawodnika. Było to jego pierwsze zwycięstwo w turnieju rankingowym od 6 lat. Ostatni raz Barry Hawkins zwyciężył w turnieju World Grand Prix w 2017 roku.
Przełomowy moment
Początek sezonu to jest czas szczególny. Każdy z zawodników jak najlepiej chce wejść w nową kampanię. Tym bardziej że ostatni turniej był rozgrywany w maju.
Co prawda przed European Masters rozegrane zostały jedne zawody rankingowe, ale zawody Championship League nie są dość poważane wśród wielu snookerzystów. Więc dopiero zawody, które odbyły się w niemieckiej Norymberdze, uznawane są za początek sezonu 2023/24.
Zwycięzca tego turnieju Barry Hawkins tylnymi drzwiami wszedł do finału. Przez cały tydzień byliśmy świadkami, jak dobrze grają Judd Trump, Mark Selby czy też John Higgins. O grze 43-latka mało się mówiło. Dopiero jednak przyszedł przełomowy moment, gdy pokonał on w ćwierćfinale nowego mistrza świata Luke Brecela. Mecz został rozstrzygnięty dopiero w ostatniej dziewiątej partii. Chociaż Brecel prowadził już w tym meczu 4:3, tak jednak przegrał ostatecznie całe spotkanie 4:5.
Najlepsze spotkanie, jakie rozegrał Hawkins w turnieju, to było półfinałowe starcie z Markiem Selbym. Można powiedzieć, że załatwił młodszego z Anglików jego własną bronią. 43-latek zagrał bardzo mądrze taktycznie. Miał plan jak rozgrywać długie partie. Lepiej wbijał. Budował wysokie brejki. Czym zaskoczył samego Selby’ego.
W samym finale Barry Hawkins zagrał już inaczej. Judd Trump stawiał mocne warunki, ku temu by to on wygrał cały mecz. Tym razem „The Hawk” miał gorszą statystykę na wbiciach oraz co ciekawe nie potrafił w żadnej z wygranych przez siebie partii wbić brejka w wysokości 100 punktów. Co już samo w sobie jest sztuką, przy wygranym finałowym meczu.
Co by nie powiedzieć Barry Hawkins w pełni zasłużył na triumf w tegorocznym European Masters, Miejmy nadzieję, że dobrą formę pokaże też w następnych zawodach.
Autor: Krzysztof Małek