Bogucki: Zieliński to nasz jedyny kwiat na pustyni bezmyślnych biegaczy.

Zieliński, jeden z nielicznych polskich piłkarzy rozumiejących co to znaczy gra w piłkę. To smutne, ale my takich graczy praktycznie nie produkujemy. U nas szkoli się piłkarzy mających przeszkadzać przeciwnikom, a nie kreować grę! To skandal, że w niespełna 38 milionowym kraju uchował się w zasadzie jeden utalentowany chłopak, umiejący myśleć na murawie. Dodatkową goryczką jest fakt, że Piotr piłkarsko dojrzewał na obczyźnie, w Udinese. Być może to właśnie wczesna emigracja uratowała go i nie przepadł gdzieś w odmętach szarej polskiej futbolowej rzeczywistości.

Tym smutnym wstępem

Tym smutnym wstępem pragnę przejść do kluczowego zagadnienia: „Dlaczego Zieliński jest wyjątkiem?”. Czy w naszym kraju nad Wisłą nie rodzą się chłopcy potrafiący grać piłką? Czyżby każdego młodego zawodnika widzącego wolne przestrzenie i możliwości prostopadłego podania zabierało UFO ? A może w naszych klubach preferowaną formacją jest: 1-5-0-5: bramkarz- obrońcy – pusta przestrzeń – napastnicy?

Pytając samego siebie

Pytając samego siebie, skąd tak zastraszająco niski poziom Ekstraklasy przekładający  się na naszą kadrę, znalazłem jedną z głównych przyczyn. Uwaga odpowiedź może szokować. Polska myśl szkoleniowa nie produkuje ofensywnych piłkarzy! A nowoczesny futbol wymaga wręcz, aby zawodnicy potrafili nie tylko bezmyślnie szybko biegać za piłką, ale przede wszystkim prędko wymieniać podania i tworzyć sytuację. Z przykrością stwierdzam: My tego nie potrafimy.

Na potwierdzenie przyjrzyjmy się ofensywnym pomocnikom z Ekstraklasy, którzy w ostatnich dziesięciu latach wybili się ponad przeciętność i mogli lub reprezentowali naszą kadrę. Ilu ich właściwie było? Odpowiadam: zaskakująco niewielu.

Mateusz Cetnarski, Sebastian Mila, Rafał Wolski, Adrian Mierzejewski, Dawid Kort, Mateusz Klich, Radosław Majewski, Bartosz Kapustka, Patryk Lipski, Maciej Gajos, Mateusz Mak, Marcin Budźiński, Michał Janota? 13 nazwisk, przez 10 lat. Mogę się mylić, ale samo to nie napawa optymizmem. Spójrzmy na kadry z samego topu Europy. Tylu rozgrywających (i to zapewne o znacznie wyższych umiejętnościach) występuje jednocześnie na boiskach Ligue 1, Premiera Division, czy Bundesligi, w każdej kolejce bieżącego sezonu. Warto nadmienić, że z wymienionych przeze mnie zawodników tylko Sebastian Mila, Adrian Mierzejewski, Bartosz Kapustka oraz Mateusz Klich odegrali większą rolę przywdziewając Biało-Czerwone barwy.

Ta sama kwestia

Ta sama kwestia tyczy się skrzydłowych: Kamil Grosicki, Jakub Błaszczykowski, Paweł Wszołek, Przemysław Frankowski, Waldemar Sobota, Maciej Makuszewski, Bartłomiej Pawłowski, Szymon Pawłowski, Michał Kucharczyk, Maciej Rybus, Michał Mak, Sławomir Peszko, Patryk Małecki, Jakub Kosecki? Zdarzało się, że ktoś miewał przebłyski dobrej formy potem gasł, stąd jego nieobecność w tym zestawieniu. Naprawdę czy w Polsce nie uczy się grać kombinacyjnie? Czy nie uczymy skrzydłowych. 1.Potrafiących nie tylko biegać, ale też kiwnąć rywala? 2. Wrzucić napastnikowi celnie z biegu albo chociaż przyjmować kierunkowo? Obawiam się, że nie. A nawet jeśli, to nauka gdzieś po drodze idzie w las.

Pytając, skąd taka niedołężność w polskim futbolu?

Zastanówmy się najpierw czy ktoś wreszcie pójdzie po rozum do głowy i zmieni system szkolenia ? Zacznijmy chować takich Piotrków Zielińskich. Zawodników dwunożnych, z wizją gry, mijających rywali samym balansem ciała. Szczerze śmieszy mnie pogląd, że zawodnik SSC Napoli nic nie daje kadrze, bez urazy – taką głupotę powielać może tylko ktoś kto nie wie, na czym polega rola Zielińskiego w tej drużynie. Rozgrywanie, pokazywanie się do gry, napędzanie akcji oraz asekuracja środkowej strefy boiska po stracie piłki. A nie: odebranie piłki pod naszym polem karnym i minięcie dziesięciu rywali, bramkarza przeciwnika i strzelenie piętką w samo okienko ich bramki. Piotr wywiązuje się częściowo ze swoich założeń, co oczywiście wiąże się z obecną krytyką, Ciekawe jednak, że nikt nie zwróci uwagi na osamotnienie Ziela. Brak wsparcia. Niekiedy gdy ma piłkę przy nodze, widać jak bardzo chciałby pójść z akcją, w podobnym stylu, co w zespole spod Wezuwiusza, ale nie ma z kim grać! Reszta kadry jest schowana, a Robert Lewandowski (drugi na wpół z Mateuszem Klichem, rozumiejący nowoczesne sposoby rozgrywania akcji) podwójnie czy nawet potrójnie kryty!

Nie oczekujmy od Piotra Zielińskiego

Nie oczekujmy od Piotra Zielińskiego w meczach kadry nie wiadomo czego, fakt jest on wybitny(nie boję się użyć tego słowa), ale też jedyny. Wyjątek potwierdzający regułę, ostatni kwiat pośród wszechobecnej pustyni piłkarskich prymitywów taktycznych i technicznych. Wielu może się obruszyć za te stwierdzenie, dlatego wyjaśniam. Nawet Robert Lewandowski według mnie nie dysponuje taką techniką oraz wizją gry jak Piotr, a ta osamotniona dwójka to za mało by wygrywać ważne mecze. Na dowód wystarczy przetoczyć statystykę dryblingów na ostatnich Mistrzostwach Świata w Rosji. Dla tych co nie wiedzą. Polska zajęła ostatnie miejsce spośród wszystkich uczestników, zarówno gdy chodziło o podjęte jak i udane próby. Dramat.

Dopóki ważne głowy

Dopóki ważne głowy z naszego kraju nie wpadną jak rozwiązać ten gigantyczny problem, to śmiem twierdzić, że nie tylko nie będzie z naszą kochaną kopaną lepiej, a wręcz coraz gorzej. Już teraz nie da się wygrywać samą walka (co jeśli chodzi o naszą kadrę nie jest oczywiste), to w erze coraz bardziej techniczno-taktycznego futbolu przepadniemy do reszty. Spadniemy na samo dno. Nieważne czy z Brzęczkiem za sterami czy z kimś innym. Leżąc obdarci na dnie, z rozbieganymi oczami, będziemy zadawać pytanie jak to się stało? Ale nikt nam nie odpowie. Parafrazując słowa Pana Jacka Laskowskiego: „Najgorszym nie będzie nasz brak w elicie. Tylko to, że nikt nie będzie po nas płakać…”

 

Arkadiusz Bogucki.

czytaj dalej...

udostępnij na:

REKLAMA

najnowsze